Rozdział XIX

1.4K 35 1
                                    

Rozdział XIX

Clove

Panował już półmrok, jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. 

Szłam u boku Noaha, którego wzrok na moim ciele wręcz wypalał w nim dziury. Przyglądał się mi tak zapewne przez to co stało się przy obiedzie. Przed tym nie wiedział zapewne o tym wszystkim o czym powiedziała Holly. Nie wiedział, że nawet rodzina potrafiła w tak mocny sposób wbijać mi noże w plecy. 

Syn Holly, Theo mimo swojego późnego dosyć wielu wciąż nie miał dziewczyny zupełnie jej to nie przeszkadzało.
Ciotka przyczepiła się akurat do mnie. Uwielbiała wręcz to robić. A to naprawdę cholernie bolało. 

Bolało moje nieme wołanie, które trwało już od wielu lat, w którym wręcz błagałam o, po prostu akceptację.
Czy ja naprawdę prosiłam o aż tak wiele?

Wciąż w zupełnej ciszy dotarliśmy na taras przed domem. 

Oboje przystanęliśmy jednak gdy ze środka usłyszeliśmy głośną muzykę. Zmarszczyłam brwi przysłuchując się utworom. Były to przeważnie piosenki z lat 80-dziesiątych takie jak: Cheri Cheri Lady, Every Breath You Take czy Take My Breath Away

Wiele z tych kawałków po prostu uwielbiałam. Stara muzyka miała w sobie coś magicznego. Zupełnie różniła się od tej nowoczesnej. Każde słowo miało jakiś sens, które w połączeniu zresztą najczęściej tworzyło przepiękny tekst. 

Zafascynowana byłam również tym jak cudownie w tych piosenkach opisana zazwyczaj miłość. Jako coś niezwykłego, pięknego oraz trudnego do zdobycia. To właśnie dzięki takim tekstom jako nastolatka wierzyłam w miłość. 

To jednak z czasem przeminęło, a dokładnie z dniem, gdy chłopcy z klasy zaczęli uprzykrzać mi życie. Wmawiali mi często, że jestem nic nie warta, bo przecież nikt nie zechciałby chociaż przyjaźnić się z taką wariatką jak ja. To właśnie był nóż w serce, który zabił w nim ostatnie nadzieje, że jakiś chłopak może mnie kiedyś pokochać. 

Od tamtej właśnie pory przestałam wierzyć w miłość a za każdym razem gdy w moim życiu pojawiał się jakiś mężczyzna, który wyznawał mi miłość od razu się wycofywałam się mówiąc sobie, że na pewno to żart lub po prostu pomyłka. 

Często również odrzucałam ich ze względu po prostu na to, że duża część z nich wyznawali mi miłość po latach stwarzania z mojego życia piekła. Nie potrafiłam im wybaczyć. Nie wierzyłam, że naprawdę się zmienili i nagle mnie pokochali. 

Dlatego między innymi nigdy nie miałam chłopaka. Nigdy również naprawdę się nie zakochałam.

A największym moim strachem było wyobrażenie sobie sytuacji gdy ja przepadnę dla kogoś kto uzna mnie za dziwną, niewystarczającą lub odrzuci mnie dokładnie tak samo jak cała reszta.

 Dlatego tak cholernie wypierałam z głowy opcję, że zakochałam się w Noahu. 

To nie mogło się wydarzyć. Za bardzo się od siebie różniliśmy. On prawdopodobnie nie czuł do mnie zupełnie nic. 

Zresztą już za kilka tygodni miał na dobre zniknąć z mojego życia. 

Chociaż w głębi serca tak cholernie tego nie chciałam... 

Nie mogłam się do niego przywiązywać, a tym bardziej zakochiwać. Tak po prostu było bezpieczniej, łatwiej.

Zaczęłam czuć coś do niego od dnia gdy wspólnie rozmawialiśmy na łące paląc przy tym papierosy i patrząc w gwiazdy. 

Rich Homeless [POPRAWIANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz