Rozdział VII
Clove
- Proszę, Clove - usłyszałam pełen szczęścia głos małej Isabell, która biegła w moim kierunku z bukietem polnych kwiatków w dłoni
Szliśmy w tamtym momencie leśną, zaniedbaną oraz zarośniętą ścieżką wciąż w kierunku na plaży. Cień drzew chronił nas przed potwornym upałem, który panował na zewnątrz. Małe ptaki siedzące na gałęziach przepięknie śpiewały spoglądając na nas z wysokości czemu przyglądałam się z radością oraz spokojem. Zaraz u mojego boku wlekł się powoli Noah, który wydawał się być lekko znudzony i zmęczony. Chłopak pisał coś na telefonie nie zwracając uwagi na to jak pięknie jest wokół a dzieci biegały gdzieś w pobliżu wygłupiając się i śmiejąc.
- Dziękuję - powiedziałam po czym zatrzymałam się, aby zaraz przykucnąć przy dziewczynce, która wręczyła mi duży bukiet kolorowych kwiatów
Uśmiechnęłam się szeroko gładząc jej rozczochrane włosy.
- Clove! - wywrzeszczał nagle Noe biegnąc szybko w naszym kierunku przez co spojrzałam na niego lekko wystraszona
- Co się stało? - zapytałam zaniepokojona patrząc na niego wyczekująco
- Znalazłem żabę! - krzyknął chłopiec otwierając dłonie, aby pokazać mi płaza, który spokojnie siedział na jego palcach
- Pływała tam w dużej kałuży...- zaczął uśmiechnięty wydając się być zadowolony z siebie po czym wskazał palcem na kierunek, z którego właśnie przybiegł - Wydaje mi się, że ona mnie lubi, bo jak ją podniosłem to cicho zarechotała. Jak myślisz Clove co to może znaczyć? - zapytał patrząc na mnie
Zaśmiałam się cicho, gdy przypomniała mi się żaba, którą sama złapałam w dzieciństwie. Długo ukrywałam ją przed rodzicami chowając płaza w pudełku po butach gdzie urządziłam jej takie jakby akwarium. Tak jak można się spodziewać w bardzo krótkim czasie jej żywot po prostu się skończył.
- Nie wiem,- westchnęłam spoglądając na zwierzę- ale myślę, że powinieneś ją wypuścić, bo wasi rodzice raczej nie zgodzą się jej zatrzymać. - stwierdziłam cmokając z udawanym smutkiem
Chłopiec spojrzał na żabę wyginając usta w podkowę tak jakby miał się zaraz rozpłakać. Westchnął cicho po czym nachylił się całując żabę na co lekko się skrzywiłam.
- Masz rację, Clove. - powiedział po czym usiadł na ziemi, aby odłożyć ostrożnie żabę na trawę
Już po chwili szybko zerwał się w górę po czym prędko gdzieś pobiegł nie zwracając na nas większej uwagi. Ja również się podniosłam, aby następnie rozglądnąć się w około.
Mój wzrok padł na Noaha, który stał kilka metrów ode mnie opierając się plecami o drzewo. Chłopak wciąż pisał z kimś na telefonie przez co poczułam narastającą we mnie złość przez to, że musiałam opiekować się dziećmi sama, ponieważ on był zupełnie nieobecny. Zmarszczyłam czoło, aby już chwilę później znaleźć się przy nim i wyrwać mu telefon z rąk. Brunet uniósł szybko głowę po czym spojrzał na mnie zaskoczony na co uśmiechnęłam się ze satysfakcją.
- Co robisz?! - krzyknął próbując odebrać mi telefon jednak ja schowałam urządzenie za plecami
- Jesteś kompletnie nie obecny. - burknęłam z pretensją patrząc na niego z wyrzutem na co przewrócił tylko oczami prychając cicho
CZYTASZ
Rich Homeless [POPRAWIANE]
Romance- Pojedziesz do miasta, w którym ona studiuje. - [...] - Tam będziesz udawał biednego bezdomnego. Zobaczymy wtedy czy ma dobre serce no i czy nie leci tylko na hajs. - Takie słowa usłyszał jeden z głównych bohaterów od swojego przyjaciela, który wpa...