Rozdział XI
Clove
Następne kilka godzin spędziłam w swoim pokoju czytając książkę. Chciałam oderwać się od rzeczywistości i nie rozmyślać o tym co stało się na stacji.
Nadal nie czułam się zbyt dobrze ze świadomością, że to właśnie Noah widział mnie w takim stanie. Ale mimo wszystko byłam mu wdzięczna za to, że mi pomógł, że po prostu przyjechał.
Odłożyłam lekturę na komodę po czym podeszłam do okna opierając się o ścianę. Wciąż padał deszcz, chociaż bardziej można by to było nazwać mżawką. Wzięłam głębszy wdech przymykając powieki. Wsłuchałam się w odbijające się od szyby kropelki. Ten dźwięk od zawsze brzmiał dla mnie jak szept, przez to między innymi uwielbiałam deszcz.
Burza jednak od śmierci Enami kojarzyła mi się jedynie z chaosem, krzykiem, tęsknotą a przede wszystkim bólem.
Nawet na pogrzebie mojej siostry była okropna wichura tak jakby cały świat rozpaczał nad jej stratą.
Upewniłam się, że w kieszeni nowej bluzy, którą zmieniłam, ponieważ poprzednia była przemoczona mam telefon, słuchawki, papierosy oraz zapalniczkę.
Nie paliłam nałogowo, jedynie w sytuacjach, w których czułam, że tego potrzebuje. Właśnie dlatego wzięłam fajki. Czułam, że mogą być mi tego popołudnia potrzebne.
Podeszłam do lustra wbijając wzrok w swoją opuchniętą od płaczu twarz.
Nienawidziłam jej, nienawidziłam siebie.
Włosy pokręciły się podczas burzy a przez świeży makijaż przebijały się niedoskonałości. Byłam cała obolała i wyglądałam okropnie.
Szybko odwróciłam spojrzenie od swojego odbicia, aby uniknąć płaczu, na który już mi się zbierało. Bez zastanowienia podeszłam do drzwi czując nagłą potrzebę przewietrzenia się. Ruszyłam długim korytarzem zbiegając następnie po drewnianych schodach. Na dolnym piętrze nie zastałam nikogo, więc założyłam swoje buty w przedpokoju po czym bez słowa wyszłam z domu. Pokonałam kolejne stopnie, aby następnie pchnąć furtkę i znaleźć się na chodniku.
Pognałam naprzód po raz kolejny tego dnia szłam tą samą drogą co było nieco nieodpowiedzialne oraz nieprzemyślane zważając na to, że pogoda wciąż nie uległa zmianie.
Kolejny atak paniki wchodził w grę czego cholernie się obawiałam, jednak silniejsza była potrzeba wyjścia z domu.
Wlekłam się uliczkami Kenario obserwując domy ozdobione kolorowymi kwiatami w doniczkach, które stały na parapetach. Praktycznie każda posiadłość w tym miasteczku była zrobiona z drewna co w całokształcie prezentowało się naprawdę przemięknie. Kenario miało swój specyficzny klimat, co zawsze przyciągało mnie, aby wracać to domu rodzinnego.
Po szybach spływały krople deszczu a na parapetach wewnątrz zobaczyć można było leżące koty, na widok których na mojej twarzy zawsze pojawiał się uśmiech. Szłam dalej obserwując każde najmniejsze szczegóły.
W pewnym momencie postanowiłam, że wyjmę z kieszeni słuchawki. Włożyłam je sobie do uszu po czym włączyłam na telefonie pewną playliste, której słuchałam, gdy miałam gorszy czas.
W mojej głowie rozbrzmiała piosenka Stay, której wykonawcą była Rihanna. Wzięłam głębszy wdech rozluźniając całe ciało. Uwielbiałam ten utwór, ponieważ dawał mi spokój oraz ukojenie. Słuchając go zapominałam o wszystkich problemach, troskach i o rzeczywistym świcie, który często mnie przytłaczał.
CZYTASZ
Rich Homeless [POPRAWIANE]
Romance- Pojedziesz do miasta, w którym ona studiuje. - [...] - Tam będziesz udawał biednego bezdomnego. Zobaczymy wtedy czy ma dobre serce no i czy nie leci tylko na hajs. - Takie słowa usłyszał jeden z głównych bohaterów od swojego przyjaciela, który wpa...