Rozdział VI

2.2K 57 10
                                    

Rozdział VI

Clove

Wstałam od drewnianego stołu zirytowana przez świadomość, że przez resztę dnia oraz jedną pierdoloną noc będę musiała zajmować się dziećmi. A jakby jeszcze tego wszystkiego było mało towarzyszyć miał mi Noah co sprawiało, że na samą myśl o tym miałam dosyć.

Gdy pokonałam pierwszy stopień schodów w drodze do mojego pokoju zatrzymał mnie głos mamy. Zastygłam w miejscu wyczekując na to, że usłyszę coś więcej niż tylko swoje imię.

- Pani Cambell prosiła, abyście pojawili się u niej w domu już o dziesiątej, więc macie niewiele czasu. - powiedziała wyłaniając się zza ściany a w rękach trzymała szmatę, którą wycierała sobie ręce

- Wierzę w was.- posłała mi promienny uśmiech- Pani Cambell wraz z mężem wyjeżdża na jakiś czas, aby trochę się rozerwać a wracają dopiero jutro wieczorem, więc oboje uznali, że idealnie nadacie się do pilnowania ich dzieci. - wyjaśniła wciąż uśmiechając się

- Jasne - rzuciłam tylko z udawanym szczęściem malującym się na mojej twarzy po czym odwróciłam się na pięcie i pognałam do swojego pokoju

Zamknęłam za sobą drzwi wypuszczając następnie ze świstem powietrze. Przetarłam twarz dłonią a po chwili jęknęłam zirytowana czując się bezsilna, a tego uczucia wręcz nienawidziłam.

Zawsze, gdy towarzyszyła mi bezsilności miałam poczucie, że niewiele mogę zrobić oraz nie mam nad niczym kontroli, co było okropne. Przytłaczało mnie to zwłaszcza, gdy jako mała prześladowana przez innych dziewczynka mogłam jedynie stać w miejscu patrząc wzrokiem pełnym poczucia winy na wszystkich silniejszych ode mnie ludzi.

Czułam wtedy, że nic nie znaczę.

Czułam, że tracę kontrolę.

W sumie to nawet w tamtej chwili, gdy stałam oparta o drzwi swojego pokoju gdzieś głęboko we mnie siedziały wciąż wszystkie te okropne słowa, które kierowane były w moją stronę w dzieciństwie oraz to poczucie winy.

Poczucie winy za to, że byłam inna.

Za to, że się wyróżniałam.

Za to, że stanowiłam dla każdego tylko problem.

Wyciągnęłam z szafy starą, czarną torbę po czym położyłam ją na łóżku. Zaczęłam pakować do niej swoje rzeczy, które potrzebne mi były na czas opieki nad dziećmi pani Cambell. Włożyłam do środka swoją czarną piżamę z długim rękawem z Victorii Secret, którą przywiozłam do Kenario aż z Brejery. Wpakowałam również telefon, słuchawki, ładowarkę, kosmetyk oraz różne ubrania po czym zasunęłam zamek zarzucając sobie następnie czarną torbę na ramię. 

Trzymając dosyć ciężki bagaż spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie ujrzawszy, że dochodziła już prawie dziewiąta. Wyszłam z pokoju ze świadomością, że droga do posiadłości pani Cambell zajmowała prawie godzinę.

Stanęłam na korytarzu rzuciwszy spojrzenie na drzwi do starego pokoju Stevena, w którym mieszkał wtedy Noah. Cmoknęłam po czym obejrzałam się wokół siebie tak jakby to miałoby mi pomóc w podjęciu decyzji czy zapukać do pomieszczenia, w którym prawdopodobnie wciąż przebywał brunet. 

Po chwili wzięłam głęboki wdech a następnie nie wypuszczając wciąż powietrza ruszyłam w stronę drzwi, w które już za moment zapukałam. Odpowiedziała mi cisza co dosyć mnie zdziwiło. Przygryzłam wnętrze dolnej wargi po czym chwyciłam niepewnie za klamkę naciskając ją a następnie pchnęłam drewniane drzwi aby już po chwili wejść do pokoju. 

Rich Homeless [POPRAWIANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz