Rozdział XXXI
Noah
Zmieniłem swoją pozycję. Ostrożnie i powoli przysunąłem się jeszcze bliżej dziewczyny.
Mogłem czuć ciepło, które od niej biło oraz nierówny, ciepły oddech blondynki. Nachyliłem się lekko a do moich nozdrzy dotarły również jej perfumy, którymi bezgłośnie i niezauważalnie się zaciągnąłem.
Dopiero, gdy zmniejszyłem dystans między nami dotarło do mnie, że cała drżała. Lekko spanikowałem i przełknąłem ciężko ślinę z tą świadomością.
Wiedziałem dobrze, że Clove nigdy wcześniej nie miała chłopaka, więc stąd prawdopodobnie ta reakcja.
A ja nie chciałem przecież jej przestraszyć, ani na nic naciskać. Odchrząknąłem, więc cicho i spuściłem wzrok. Odchyliłem się natychmiast nie chcąc przypadkiem przekroczyć jakiejś granicy.
Ja byłem już doświadczony. W swoim życiu całowałem się z tyloma dziewczynami, że sam nawet czasami nie zwracałem już na to większej uwagi. Na przykład w klubach, zwłaszcza, gdy byłem pijany. Wtedy, tam puszczały mi wszystkie hamulce.
Nigdy nie zrobiłem nic przeciwko zastrzeżeniom drogiej osoby, jednak moje życie w mieście, na studiach, na imprezach, na które nieraz się wymykałem wyglądało zupełnie inaczej.
Clove nie była taka jak inne dziewczyny, które znałem. Dziewczyny, które dosłownie puszczały się w klubach z kim popadnie.
Musiałem zdecydowanie być bardziej ostrożny. Wiedziałem, że wystarczy jeden zły ruch a wszystko spieprzę.
Uniosłem wzrok ku górze ujrzawszy zachmurzone, ciemne niebo. Wiatr sprawiał, że chmura, która akurat zasłaniała księżyc w pełni zaczęła powoli usuwać się odsłaniają widok na piękny, jasny glob. Jego blask padł na ziemię oświetlając jednocześnie całą łąkę. Wszystkie kwiaty oraz źdźbła trawy, których wcześniej nie dane było nam zobaczyć zostały w jednej chwili skąpane w bieli.
Poczułem jak łagodny, letni wiatr uderza delikatnie o moją skórę. Niczym aksamitny dotyk musnął on moje policzkach a następnie wplótł się we włosy. Rozwiał pojedyncze pasma na różne strony po czym popędził dalej.
Moje spojrzenie powoli powiodło niżej napotykając coś dużo piękniejszego.
Mimo że ciemne, gwieździste niebo, księżyc czy oświetlona łąka były cudowne na świecie istniało coś, a raczej ktoś jeszcze bardziej niesamowity.
Swoim rozmarzonym wzrokiem natknąłem na Clove.
Dziewczyna siedziała na swoich udach lekko pochylona do przodu. Ze spuszczoną głową uparcie skubała skórkę przy kciuku lewej dłoni, która swobodnie opadała na jej kolanach. Jej idealna twarz rozświetlona była przez blask księżyca. A pofalowane, blond włosy spływały po ramionach Clove.
Jej twarz znajdowała się jakieś dziesięć centymetrów od mojej. Ta odległość wystarczyła, abym mógł wyczytać z tej dziewczyny dosłownie wszystko. Mowa jej ciała mówiła mi więcej niż słowa.
Widziałem, że wciąż jest zestresowana. Sposób w jaki przygryzała dolną wargę, siedziała, lub nawet oddychała zdradzał mi wszystko.
Nagle w jeden chwili uniosła wzrok. Jej delikatnie pomalowane powieki wzniosły wachlarz ciemnych, gęstych rzęs.
Tęczówki blondynki wlepiły się we mnie. Światło padło idealnie i odbiło się w jej oczach podkreślając ich kolor. Blask księżyca podbił ich pigment. Błękit, który posiadały jej ślepia był niczym morze przed sztormem lub niebo po deszczu.
CZYTASZ
Rich Homeless [POPRAWIANE]
Romance- Pojedziesz do miasta, w którym ona studiuje. - [...] - Tam będziesz udawał biednego bezdomnego. Zobaczymy wtedy czy ma dobre serce no i czy nie leci tylko na hajs. - Takie słowa usłyszał jeden z głównych bohaterów od swojego przyjaciela, który wpa...