*dzień po poprawce Kai budzi się w Łóżku Sery z ogromnym bólem głowy. tymczasem Emily i Lute tulą się w śnie do siebie na podłodze*
Kai: co tu do cholery zaszło!?
Darkside: gdybym to ja wiedział...
Jakiś czas później:
Angel: a więc tu jesteś...
Kai: co się stało...?
Angel: cóż...
#retrospekcja#
Kai: jestem niepokonany! przetrwam wszystko! nawet anioły mogą mi naskoczyć.
Vaggie: ...
###
Kai: czyli co... po prostu się upiłem?
Angel: bezalkoholowym? też się dziwię...
Kai: co było potem...?
Angel: otworzyłeś portal do nieba i tyle cię widzieli...
Lute: za to ja wiem...Lute: jak tylko nagle pojawiłeś się w ich domu zacząłeś mówić coś... cokolwiek to było a poza tym tak zaskoczyłeś Emily, że uderzyła cię z deski do krojenia...
Kai: dobra... to prawie ma sens... a Sera?
Lute: piła żeby zapomnieć.
Kai: ta... to tłumaczy czemu ona leżała... obok mnie...
Angel: ta... faktycznie... więc to dlatego nie było z tobą kontaktu...
Kai: a co z Lute i Emily?
Lute: co z nami?
Kai: nic, nic...
Lute: co z nam!?
Kai: czyli w skrócie... mogłyście mnie zabić lecz tego nie zrobiłyście...? mimo wszystko?
Lute: wiesz...
Darkside: zapowiada się ciekawie...
Lute: jeśli już mam cię zabić to musi to być uczciwa walka której będziesz świadomy byś czuł cały ból... ale takiej sytuacji nie było...
Kai: a teraz...
Lute: chwila moment...
Kai: shit... *intensywnie spierpapieża*
Kai: wait... przecież pokonałbym ją bez problemu....
___________________________
cóż... to trochę takie talksy dwa w jednym... więc nawet nieźle...
CZYTASZ
Multiverse Talks
De Todo(okładka losowa ale potrzebowałem jakiejś więc jest. głównie będzie hazbin hotel [na chwilę obecną] ) coś do mojego lore ale w formie talksów. nikt nie pytał, nikt nie potrzebował ale jest. achronologicznie i alokacyjnie więc nie roztrząsajcie... wa...