Dziecko i pistolet

69 5 0
                                    

Siedziałem na plastikowym krześle stukając nerwowo nogą
Spojrzałem na swoje ręce były całe czerwone od krwi tak samo jak moja koszula
Wpatrywałem się w drzwi przez które niedawno wjechał na noszach mój brat
Zamknąłem oczy a wtedy wszystko pojawiło się na nowo

-pojedzmy na gofry -zaproponował
Przytaknąłem z uśmiechem i wsiadłem do auta na miejsce pasażera
Blondyn skupił się na drodze a ja zacząłem rozglądać się na boki

Ze śmiechem wpakowałem sobie ostatni kawałek deseru do buzi
-jesteś ujebany -stwierdził Will podając mi chusteczkę
Wytarłem twarz i przy okazji wyrzuciłem skrawek papieru do kosza
Przechadzaliśmy się dróżkami parku gdzie drzewa wydawały już kwiatki przez co park nie wyglądał tak ponuro jak ostatnim razem
gdy tu byliśmy
Gdy miałem otworzyć usta by opowiedzieć jakiś denny żart rozległ się dobrze znany mi huk
Szumiało mi w uszach ale zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu Willa
Stał przede mną i trzymał dłoń na brzuchu
-Will ?-dotknąłem go odwrócił do mnie głowę ukazując spokojny wyraz twarzy
-japierdole Will -zacząłem spanikowany szybko rozpinając koszule brata
Trzymałem kurczowo jego ranę a drugą ręka wyjmowałam pasek ze szlufek
-dzwoń po karetkę !-poleciłem krzycząc pewnej młodej kobiecie która szła niewzruszona jakby mój starszy brat właśnie nie umierał
Z paska zrobiłem opaskę uciskową ale dalej tamowałem krwawienie
-Will nie odlatuj hej -klepnąłem jego policzek -mów do mnie cokolwiek
-zaopiekuj się córeczką Maxxiego -wydukał
-sam się nią zaopiekujesz mowie ci jeszcze ją zobaczysz nawet za tydzień jak będzie trzeba -
-obiecaj -
-obiecuje ale mowie zobaczysz ją jeszcze to nie twój czas

Karetka przyjechała i zabrała blondyna upaćkany krwią i z zamazanymi widokiem
Siedziałem w aucie i jechałem za karetką łamiąc wszystkie przepisy razem z nią
Odprowadziłem brata pod sam blok gdzie zatrzymała mnie miła starsza pielęgniarka
-cukiereczku jesteś w stanie powiadomić rodzine ?-zapytała kucając przede mną gdy usiadłem w poczekalni
Właśnie Vincent
-ta tak zadzwonię do brata-chwyciłem drżącymi dłońmi telefon
Pielęgniarka wstała i powiedziała że przyniesie mi herbatę

-halo-powiedział głos
-Vince- załkałem
-Harry co się stało ?-pytał
-Will on ..,go ..,po.. postrzelili -
-spokojnie dasz radę powiedzieć adres gdzie się znajdujesz i gdzie wiozą Willa -
-jestem w szpitalu  -
-którym Harry ?-zapytał w jego głosie wydawało mi się że słyszałem panikę
Zacząłem się rozglądać czy przypadkiem nie ma jakiejś tabliczki z nazwą
W tym czasie wróciła tamta pani która obok na krześle ustawiła kubeczek i sama usiadła jeszcze krzesło dalej
-jak nazywa się tan szpital ?-zapytałem kobiety
-*** cukiereczku -
-za niedługo będą bliźniacy z Dylanem ja poczekam na Hailie i z nią pojadę -powiedział Vincent po czym się rozłączył


Spojrzałem na Dylana który tak samo jak ja odchodził od zmysłów
Starszy bliźniak wisiał na telefonie kawałek dalej informując naszego ojca o całym zdarzeniu
Tony już dawno zniknął w palarni i pewnie wypalał już 2 paczkę
Upuściłem wzrok na moje brudne dłonie gdy starszy brat tylko na mnie spojrzał
-gdzie on jest !?-usłyszałem krzyk kobiety był on bardzo podobny
-pytam się kurwa gdzie on jest!-ten głos był coraz wyraźniejszy
Wtedy podniosłem wzrok z powrotem wzwyż i zobaczyłem pędząca siostrę która popieprzała po korytarzu w mini spódniczce i krótkim gorsetem
Na stopach miała sportowe buty które odbiegały od całej reszty
Za nią szedł nienaganny Vincent
Włosy trzymały się na żelu i żaden najmniejszy włosek nie odstawał ale jednocześnie żelu nie było dużo przez co fryzura wyglądała bardziej naturalnie niż jak ulizany pies
Biała koszula idealnie wyprasowana na to marynarka która idealnie opinała mięśnie w ramionach

Dwa wyjątki rodzina monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz