I po co to było?

119 8 4
                                    

Ig: L3nus7_
Jakbyście chcieli wpaść ☺️









Promienie słoneczne przedarły się przez lekko odsłonięte rolety
Podniosłem się do siadu rozglądając po jasnym pokoju
Obok mnie leżał kolorowłosy chłopak a na fotelu w rogu siedział rozwalony Leo
Rudy nie spał tylko przeglądał coś na telefonie
Spojrzałem na swój godzina
8.26

-hej
-siema jedziesz już?-spytał gdy zacząłem ubierać bluzę która leżała na podłodze
-ta odwieźć cię czy coś ?-
-jasne dzięki obudź Aiden'a -sam wstał i zaczął zbierać ciuchy
Zacząłem szturchnać chłopaka który mruczał coś
-Aiden wstawaj !-krzyknąłem mu do ucha a on nic tylko odgonił mnie ręką jakbym był muchą lub komarem
-japierdole -powiedziałem i wziąłem chłopaka na barana
Nie było to łatwe bo jednak spał i nie ułatwiał tego zadania a jego ciało było wiotkie jak galareta
-on ma taki mocny sen że gdyby ktoś go uprowadzał on by dalej spał japierdole -powiedziałem gdy zapinałem mu pas
-jedzie też Brad i Matteo -powiedział rudy wskazując na chłopaków którzy ledwo żywi szli
Znaczy Brad tak szedł
Matteo był oparciem dla Brada
Wyglądał na takiego który nie wlał w siebie litra czystej jak i nie więcej
-wsiadajcie i mówcie adresy -westchnąłem siadając za kółko
-to twoja fura ?-spytał Matteo który rozsiadł się wygodniej na przednim fotelu
-tak -podałem mu telefon by wpisał mi adres najbliższego z pasażerów
-zajebista-
Ruszyłem z podjazdu tego domu wjeżdżając na prawie pustą ulice
Puściłem muzykę i cicho podśpiewywałem

Ona maluje kreski, ja kreślę sobie dwie
Czułem się nieśmiertelny, a żebym kurwa zdechł
Potrzebowałem przerwy od siebie, nie chodziło o Ciebie
To tylko ze mną coś nie tak jest

-jesteśmy -mruknąłem do Leo którego ostatniego odwoziłem
Mieszkał on w napewno mniejszym domu
Ale nadawał klimat babci
Niebieska wyblakła elewacja wyglądająca jakby tak właśnie miało być
-dzięki -powiedział speszony -możesz nie mówić innym gdzie mieszkam wie to tylko Aiden
-jasne-puściłem mu mały uśmiech który odwzajemnił i wysiadł z auta
-ładnie śpiewasz-powiedział i zamknął drzwi i skierował do domu
Prychnąłem śmiechem i poczekałem jak wejdzie do środka
Gdy to zrobił odjechałem z lekkim piskiem opon

I choć gołym okiem widzę, że gdzieś łączy się niebo i ziemia
To wciąż jest daleko i bardzo się boję, że w końcu opadnę z sił
I choć w sumie znam więcej dowodów na to, że wcale cię nie ma
To postaram się żyć tak, jakbyś był

Znów zatrzymałem się tym razem w garażu willi
W środku domu nie zobaczyłem nikogo a ja spokojnie skierowałem się do kuchni
Zrobiłem tam kawę i z kubkiem wchodziłem po schodach rozmawiając przez telefon z kumplem
-słuchaj mnie to nie obchodzi
-stary potrzebuje kokę
-skończyłem z tym -mówiłem cicho ale i tak mój głos roznosił się echem po pustym domu
-co ty się taki święty zrobiłeś pamiętasz jak razem ćpaliśmy-mówił
-skończyłem z tym kiedy nie masz mi nic lepszego do zrobienia to dowidzenia-rozłączyłem się i wszedłem do pokoju
Na krześle od biurka siedział Dylan
-hej młody
-hej -odłożyłem kubek na blat komody-coś się stało?
Dylan zrobił poważną minę i poprawił się na krześle
-nie no co ty -wybuchnął śmiechem pewnie przez moją wystraszoną minę-reszta pojechała na jakieś zakupy a mi się nie chciało
-Hailie wróciła?-opadłem na miękki materac
-właśnie reszta po nią jechała i potem na te zakupy
Pokiwałem głową
-idziesz zagrać na dół ?-wstał z krzesła pytając
-okej wezmę tylko prysznic -wstałem z łóżka biorąc ciuchy z podłogi
Bo w garderobie to raczej mam tylko świąteczny sweter czy coś w tym stylu
Wziąłem szybko prysznic który mnie orzeźwił i zszedłem na dół gdzie Dylan siedział rozwalony na kanapie z padem w rękach a na telewizorze była odpalona fifa
Usiadłem na kanapie obok ale by było komfortowo nam obu i chwyciłem drugiego kontrolera
Poczekałem aż skończy mecz
-kurwa-mruknął gdy na plazmie widniał napis jego przegranej
Zaczęliśmy grać we dwóch
Kiedyś miałem fazę na granie w fife miałem może wtedy 13 lat?
Grałem nom stop
Pierwszy mecz przegrałem ale drugi i trzeci już nie
Kiedy rozgrywaliśmy 4 do domu weszła reszta rodzinki
Przynajmniej tak można to odczuć bo było słychać ich głosy widać nie za bardzo bo główne drzwi zasłaniał wielki filar czy tym podobne
-gdzie jest Harry? nie może tego zobaczyć -kobiecy głos dotarł do moich uszu zapewne jak i do Dylana
Podniosłem wzrok znad telewizora
Widziałem że brat wpatruje się w to przejście jakby chciał coś zobaczyć
-czego nie mogę zobaczyć?-zapytałem
-nie wiem-odpowiedział i wstał
Wyszedł z salonu wchodząc do przedsionka
Skupiłem się by rozegrać mecz bez Dylana przez co wygrałem
Słyszałem przytłumione głosy
Gdy skończyłem mecz wziąłem telefon do ręki 
A do salonu weszła Hailie
-hej jak było na imprezie ?-zapytała z uśmiechem siadając obok mnie
-dobrze a jak u koleżanek?
-zajebiście -szatynka przytuliła się do mnie
-mówiłaś ze nie mogę czegoś zobaczyć co to jest?-zapytałem
-nic takiego nie mówiłam pewnie ci się przesłyszało-kłamała
Tak strasznie kłamała
W żywe oczy kłamała
Mi kłamała
Nie drążyłem tego bo wiem że nie powie mi nic albo znów skłamie
Zacisnąłem szczękę i wpatrywałem się w ekran na którym widniał już serial
Do salonu zeszła się święta trójca i razem oglądaliśmy
Ale gdy tylko Tony usiadł obok mojej bliźniaczki
Ona przytuliła się do niego
Co ja takiego zrobiłem?
Czy wogole coś zrobiłem?
Starałem się o tym nie myśleć a za to skupiłem się na piątkowy bal
Vincent już wszystko załatwił
Samolot
Moją nieobecność w piątek w szkole
I ochroniarza
Do polski jedzie ze mną jeszcze Hailie i Shane
Ja idę na bal a Hailie ma mu pokazać uroki naszego zadupia
Wylatujemy rano by o 15 już być
A ja na spokojnie mógłbym się przygotować
Bal jest na 19 to idealnie
Po chyba 7 obejrzanych odcinkach zjedliśmy pizzę którą zamówiliśmy na obiad
W tle leciał odcinek 8 a ja jadłem dopiero 2 kawałek
Gdzie reszta braci miała zjedzone już po całej pizzy
Hailie jadła już 5 a ja 2
Ehhh
Kurwa
Obiecałem
Ale patrząc na jeszcze 4 kawałki odechciewa mi się
Skupiłem się na serialu
Powoli go jadłem gdy do salonu wszedł Will
Ubrany był w dresy i rozpiętą koszule
Szedł do nas
Usiadł koło mnie kładąc nogi na wolnym miejscu na stoliku
-macie jeszcze pizzę?-zapytał
Schyliłem się po moje pudełko i mu je podałem wtedy tez skończyłem męczyć kawałek
-ile zjadłeś ?-wpatrywał się we mnie
-dwa-powiedziałem spoglądając na rodzeństwo
Byli skupieni na ekranie telewizora
-zjesz jeszcze jeden?-zapytał
Przymknąłem powieki i delikatnie skinąłem głową
Gdy otworzyłem oczy widziałem uśmiechniętego blondyna który podawał mi kawałek margarity
Tylko taką pizzę toleruje
Zacząłem jeść ten nieszczęsny kawałek
Znów wróciłem wzrokiem do ekranu
Na szafce pod telewizorem zegarek pokazywał godzinę 17.47
Postanowiłem pójść już to pokoju
Pożegnałem się z rodzeństwem i zostawiłem róg pizzy który był już zimny i twardy w pudełku gdzie były właśnie rogi które zostawił Dylan
W pokoju położyłem się na łóżku
Zakryłem twarz dłońmi zastanawiając się nad sensem życia
Poczułem wibracje w kieszeni
Wyciągnąłem telefon na którym widniało imię  Aiden'a
Westchnąłem i przyłożyłem telefon do ucha odbierając połączenie
-tak Aiden?-odezwałem się pierwszy
-tu Leo -głos rudzielca przedarł się przez głośne krzyki z drugiej strony
-to tak Leo?
-potrzebuje pomocy
-w czym-powoli wstałem do siadu
-Aiden się najebał i nie chce wyjść z klubu -powiedział
-okej wyślij mi adres wziąć coś ?-pospiesznie wstałem przytrzymując telefon uchem
-możesz jakaś koszulkę swoją obrzygał już wysyłam i mega dzięki-
-jasne już wsiadam i jadę -rozłączyłem się i zabrałem pierwszą lepszą koszulkę która wpadła mi do rąk
Z szafki wziąłem klucze i zszedłem na dół
Wszedłem do kuchni tam stał Will który opierał się o blat z telefonem w ręku a w drugiej trzymał szklankę z alkoholem
-Will?-podeszłem do niego
-tak -odwrócił się do mnie
Ukradkiem widziałem że miał odpaloną galerie ze zdjęciami i przeglądał zdjęcia z Maxem
-musze jechać po kolegę do baru i go odwieść do domu-
-dobrze tylko uważaj i wróć przed dziewiątą -uśmiechnął się delikatnie
-dzięki -szybko wyszedłem machając mu i wsiadłem do auta
Wyjechałem z posesji używając pilota do bramy
I jechałem pod wskazany adres
Byłem tam po jakiś 40 minutach
Zaparkowałem pod klubem a w oczy rzucił mi się widok dwóch chłopaków
Jeden stał oparty o drugiego
Lampa pod którą stali zdradziła że są to właśnie Leo i Aiden poznałem ich po rudych włosach pierwszego chłopaka
Wyszedłem z auta i podszedłem do nich kurczowo trzymając materiał koszulki
-Leo,Aiden !-zawołałem a ten który do mnie zadzwonił mi pomachał ponaglając ręka
-jak to się stało?-przejąłem najebanego chłopaka
-zadzwonił do mnie najebany że-przełkną głośno ślinę aż ja stojąc kawałek od niego to słyszałem-że nie chce żyć sprawdziłem jego lokalizacje przyszedłem tu zastałem go ledwo żywego przy blacie baru jak kłócił się z barmanem nie wiedziałem co zrobić obdzwoniłem wszystkich tylko ty miałeś czas mi pomóc bo do domu sam bym go nie dotargał-mówił na jednym wdechu stając obok mojego auta
-o cholera -wyszeptałem -gdzie go zawieść?
-pojedziemy do mnie -pokiwałem głowa
I zdjąłem zarzynane ubranie z niebieskowłosego
Aiden miał ładne ciało
Umięśnione,opalone ale teraz mogłem zobaczyć że na ciele miał siniaki
-Leo czemu on ma siniaki?-zapytałem patrząc na chłopaka który patrzył przerażony
-ja-jak?
Podszedł do niego i spojrzał na jego tors które pokrywały świeże siniaki
-Jeszcze wczoraj ich nie miał -powiedział dotykając ich
-są świeże -mruknąłem -ubiorę mu -wskazałem na materiał w mojej dłoni on pokiwał głowa i odsunął się
Ubrałem mu delikatnie koszulkę by nie sprawić mu bólu
Wiem coś o tym
Gdy to zrobiłem podszedłem do bagażnika
Był on niewielki ale miałem tam coś co mu pomoże
Z apteczki którą uzupełniłem w mniej potrzebne rzeczy jak np plastry w zwierzątka
Miałem tam maść na siniaki
Z moich doświadczeń wiem ze przyda się w najmniej oczekiwanym momencie
Znów zjawiłem się przy chłopaku
Na rękę wycisnąłem maść a drugą podniosłem T-shirt
Rosmarowałem maź po ciele Aiden'a
Mruknął coś nie wiadomo co
Wytarłem ręce o moją koszulkę i zapiąłem pas
Zamknąłem drzwi i odetchnąłem z ulgą
-co mogę zrobić?-zapytał
-najlepsze co możemy teraz zrobić to nie naskakiwać na niego jutro po szkole przyjadę do ciebie weźmiemy Aiden'a mówiąc że jedziemy na piwo czy coś i z nim porozmawiamy -mówiłem stając oparty o maskę pałac papierosa którego wyciągnąłem w połowie wypowiedzi
-ale ja nie wytrzymam-wyrzucił ręce w górę krzycząc
-wytrzymasz nie rób nic beze mnie raczej wiem co przeżywa -dotknąłem ręką (oczywiście w tej której nie mam peta) zmarzniętego ramienia chłopaka
-wsiadaj jedziemy-puściłem go wyrzuciłem niedopałek i zdeptała go butem i wsiadłem do auta
Leo siedział cały spięty
Puściłem muzykę i jechałem do domu rudego

Dwa wyjątki rodzina monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz