Glowa

290 8 4
                                    

Harry:
Nie wiem co mi szczeliło do głowy
Po chuja dawałem te narkotyki
Pewnie maja mnie teraz za jebanego narkomana No i chuj jeszcze ktoś podkabluje mnie do Vincenta i wtedy będzie chuj wyślę mnie na odwyk a ja nie mam problemu z narkotykami No może troszeczkę ale tylko kreskę i kiedy mam problem może jestem uzależniony nieeeee gdzie? Ja? Japierdole popadam w jakieś nie wiem
-ehh jak ja dawno nie czułam czegoś takiego co nie misiu ?-zapytała Wera
-No ja tez -skłamałem czułem wczoraj
-to może zacznijmy skąd ty to masz i czemu nam je dałeś i czy masz więcej i najważniejsze pytanie czy znów masz problemy z nałogiem
-chyba mam nie mów nikomu proszę nie mogę iść znowu na odwyk -do moich oczu napłynęły łzy
Pamietam ten odwyk w Polsce był okrutny wyżywali  się tam na mnie nikt mi nie uwierzył tylko Wera
-oh misiu nie powiem ale  z tym skończysz i jutro zaczynasz odtruwanie a resztę prochów spuścimy w kiblu to jest mój warunek bo inaczej powiem Vincentowi -położyła dłonie na moich policzkach
-dobrze -złożyłem delikatny pocałunek
Werka zaczęła go pogłębiać
-nie możemy mam okres
-akurat teraz ehhhh -walnąłem się na łóżko a ona obok mnie
-jutro wywalę ci wszystkie prochy jakie masz i cię odtruje powiemy chłopaka ze sie czymś zatrułeś czy coś ba ja będę cię pilnować dobrze ?-spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami pełnymi miłości nadzieji i zmartwienia
-dobrze ze cię mam -pocałowałem ja w czółko i przytuliłem a za chwile odpłynąłem w sen ...
***
Obudziłem się spojrzałem na Werę nie spała jak ona tak szybko wstaje ?jest dopiero 9.38
-o dzień dobry śpioszku jak się czujesz ?
-hej księżniczko i dobrze a ty ?
-też
-trzeba sprawdzić jak reszta -stwierdziłem podnosząc się próbując wstać
-wszyscy czuja się  zajebiście i żadne nie spało jak sprawdzałam godzinę temu a ty dalej spałeś
-wiesz ze lubię długo spać
-wiem ale wstawaj idziesz pod prysznic na śniadanie gdzie musisz trochę posymulować chorobę i cię odtrujemy dobrze
-dobrze wspólny prysznic ?-zapytałem
-nie bo mam okres ty idziesz pod prysznic a ja się pomaluje uprzedzając umyłam się już
Pokiwałem głowa wziąłem czarne dresy i za dużą bluzę czyli moją bluzę chorowitka w kolorze granatu
Udałem się do łazienki gdzie Wera już się malowała odkręciłem wodę i wszedłem do zaparowanej kabiny umyłem sie szybko i ubrałem mój jakże zajebisty outfit (nwm jak napisać )
Wera zrobiła mi trochę większe wory i zeszliśmy na dół
-misiu źle wyglądasz napewno dobrze sie czujesz ?-pytała Wera gdy wchodziliśmy do kuchni gdzie siedział Vincent
-Mhm
Usiadłem na krześle obok Vincenta a on spojrzał na mnie
-dobrze się czujesz ?-zapytał dotykając mojego czoła
-mhm
-chyba masz gorączkę nigdzie dzisiaj nie idziesz
-a mialem isc ?-zapytałem
-do restauracji o 16:10 ale ty nie idziesz przyniesiemy ci coś na wynos okej a teraz zjedz i zmykaj do łóżka
-a panie Vincencie czy ja tez mogę zostać będę sie opiekować Harrym
-dobrze tobie tez coś przywieziemy tam w górnej szafce masz leki jak coś
Pokiwała głowa i zrobiła sobie kawę a mi herbatę z miodem i cytryna
Jadłem powoli tosta popijając parującym napojem
-nie mogę już -stwierdziłem odsuwając lekko talerz
Wera go zabrała i wyrzuciła resztę do śmietnika tak jak kazał Vince
Udaliśmy się do mojego pokoju tam usiadłem na dywanie
-gdzie masz prochy ?-zapytała Wera rozglądając się po pomieszczeniu
-w garderobie
Ona udała sie tam sprawdzała każda szufladę każda kieszeń każda pare skarpetek i gaci i tak dalej znalazła cały mój zapas czyli jeszcze 3 woreczki takie jak wczoraj
-masz gdzieś jeszcze
Pokiwałem głowa na nie
-to dobrze -podeszła do mnie i pocałowała w czoło
Poszła do kibla i za chwile usłyszałem spukiwaną wodę
-spuszczone nie masz napewno więcej prochów
-nie mam napewno
Dziewczyna podała mi jakiś napój i jakieś tabletki
-weź i popijaj tym piciem
-nie będę pytać co to jest
-i dobrze pij najlepiej jakbyś się przeniósł do kibla żebyś tu się nie zrzygał
Poszedłem do łazienki i usiadłem koło klozetu
Wziąłem te tabletki i popiłem było dobrze jak narazie
-zimno mi -powiedziałem ledwo bo poczułem żółć podchodząca mi do gardła
-będzie dobrze zobaczysz -upewniała Wera przykrywając mnie kocem
-idę niby po jakieś leki żeby nie było przyłożę ci ciepły okład na chwile i go ściągnę dobrze Harry
Pokiwałem głowa a za chwile poczułem coś ciepłego na czole
Za chwile Weronika go odłożyła schowała tabletki i kazała napić napoju
Jak to zrobiłem tez go schowała i zeszła na dół
Po chwili wróciła z syropem i strzykawką od niego i termometrem a za nią wszedł Vincent
Dotknął mojego czoła i zmierzył temperaturę
-Weroniko podaj mu syrop na zbicie gorączki
-ile ma -powiedziała wstrzykując mi syrop do buzi
-38.4 jest jeszcze coś oprócz gorączki
-wymioty przed moim wyjściem właśnie wymiotował
-okej jak mu się nie poprawi do jutra wezwiemy lekarza
-poprawi mu się to pewnie taka jednodniówka czy coś
-No dobrze my o 16 wychodzimy dacie sobie radę wyślemy wam zdjęcie kart i sobie coś wybierzecie
-dobrze
Vincent wyszedł a ja zwróciłem zawartość żołądka
-No już dobrze -Wera poklepała mnie po plecach i usiadła obok
-nie brzydzisz sie mnie ?-zapytałem
-nie bo cię kocham i czemu miałabym sie brzydzić
-przez moje problemy i blizny
-blizny dodają ci plus 100 do seksowność a każdy ma swoje słabości kotek to że miałeś problem z narkotykami alkoholem papierosami to ja tu jestem żeby ci pomoc
-kocham cię
-ja cię tez a teraz pij
Resztę czasu do godziny 15.30 spędziłem przy toalecie pijąc napój
Weronika siedziała przy mnie i dotrzymywała na duchu było dobrze czułem się dobrze oprócz tego ze odczuwałem mega zimno i siedziałem w bluzie okryty grubym kocem i jeszcze innym grubym kocem a mi nadal było zimno
O 15.50 do pokoju wparowała Hailie ubrana w długa czarna sukienkę na ramiączkach
-Harry jak się czujesz -uklęknęła przy mnie całując w czoło
-jest okej
-Weroniko czemu kurwa nie mówiłaś ze mój brat do tego bliźniak siedzi przy kiblu i trzęsie się z zimna i ma gorączkę -oburzyła się Hailie okrywając mnie dokładniej
-nie jest chory tylko przechodzi odtruwanie wiec nie mówiłam bo Harry prosił bym nie mówiła a ja nie będę dla niego suką
-właśnie zachowałaś się jak suka nie mówiąc mi o tym a ty Harry jesteś chujem i czemu nie powiedziałeś ze masz problem
-bo kurwa nie wiedziałem ze mam ten jebany problem brałem prochy ale nie codziennie  kurwa bałem się przede wszystkim
-teraz się boisz ale gdyby nie twoja sukowata dziewczyna to może byś już za chwile nie żył a ja wcale bym nie tęskniła za bratem ćpunem-powiedziała a w jej oczach dało sie wyczuć ze kłamie tak samo jak żal smutek złość współczucie a przede wszystkim zawiedzenie i miłość mimo ze mowila ze chce żebym zdechł
Moje oczy się zaszkliły
-nie mów tak będziesz żałować -powiedziałem i podniosłem się i przeniosłem do garderoby tam się zamknąłem przebrałem bluzę na mniejsza bo było mi nie wygodnie i wróciłem do dziewczyn Hailie już wychodziła ale dźwięk drzwi zatrzymał ją
-zdechnij ty chuju zaćpaj się na smierć -powiedziała a oczy były lekko czerwone
-okej -powiedziałem nie wzruszony
Wyszła trzaskając drzwiami
Podeszła do mnie Weronika i przytuliła
-ona nie mówi na prawdę to emocje
-ale ma kurwa racje powinnienem się zaćpać i zdechnąć nikt by za mną nie tęsknił !-wrzeszczałem przytulając ja do siebie  za chwile do pokoju wszedł zaalarmowany Vincent i Will za nimi Dylan z Tonym i Shane a u jego boku płacząca Hailie
-dziewczynka nam powiedziała ze ćpałeś -D
-ale się kurwa odtruwałem chłopie zastanów się co ty mówisz a to Hailie mi mówiła żebym kurwa zdechł powiedziała wam to -spojrzałem na nich widać było ze nie powiedziała -oczywiście jak zawsze -prychnałem
-o co ci chodzi ?-zapytał Shane
-to powiedziała czy nie ?
-No nie -Odpowiedział tony
-to jak Hailie powinienem sie zajebać -mówiłem patrząc jej w oczy
-Harry...-wypowiedziała
-to jak tak czy nie mówiłaś ze nie będziesz tęsknić-
-ja j ja...-z jej oczu popłynęły łzy -Harry..-puściłem Weronikę a ona stanęła obok mnie
-Harry ja -Zaczęła podchodzić do mnie gdy była na tyle blisko przytuliła mnie cały się spiąłem i wydostałem z uścisku siostry ona spuściła głowę a ja chwyciłem jej podbródek tak żeby patrzyła na mnie
-odpowiesz na moje pytanie tak czy nie?-mój głos brzmiał tak dziwnie ostro a zarazem łagodnie tak inaczej
-nie
-nie nie mam się zajebac czy nie nie będziesz tęsknić ?
-i to i to Harry zrozum ja się o ciebie martwię a to co powiedziałam to było w emocjach i najbardziej cię za to przepraszam ale byłam zła ze nie powiedziałeś mi
-zrozum ze sie bałem -puściłem jej brodę a ona mnie przytuliła
-nie oceniałabym cię wiesz o tym -powiedziała cały czas trzymając mnie tak jakby mnie nigdy nie wypuściła
-dobrze teraz wytłumaczcie nam to -powiedział Vincent
-miałem problemy dużo problemów noi tak trochę mnie poniosło ?
-co dalej ?
-zacząłem ćpać Wera mnie odtruwała przepraszam ale kurwa -podszedłem do biurka otworzyłem szufladę wyciągnąłem z niej pełno kopert podałem je Vincentowi
-co to ?-zapytał spoglądając na kartki i chyba sie domyślił co to -chłopcy wyjdźcie !
-ale-zaczął Dylan ale kiedy Vince na niego spojrzał wyszedł bez słowa tak samo reszta
-zobacz-pokazałem ręka na kopert siadając na łóżku
Vincent otworzył jedna i zaczął wyjmować kartkę były to kartki z groźbami
-czemu nie powiedziałeś ?
-zobacz resztę
Po koleji wyjmował z koperty kartki i czytał
-o matko -szepnął tak ze każdy w pokoju go usłyszał i pobladł na twarzy
-co się stało ?-zapytała Hailie
-groźby nasz Harry dostawał regularnie groźby z zdjęciami w niektórych
Hailie poderwała sie z krzesła i wyrwała Vincentowi kartki
-o japierdole
-słownictwo malutka
-w takim momencie mój brat bliźniak dostawał groźby a ty mnie o słownictwo upominasz
-wiedziałaś ?-to pytanie skierowała do Weroniki
-nie
-okej od kiedy je dostajesz Harry ?-zapytal Vincent
-nie wiem od miesięcy może trzech nie wiem
-Harry -Vincent wstał z fotela podszedł do mnie chwytając za dłonie zmuszając żeby wstać WStaliśmy a on poprostu mnie przytulił
VINCENT MNIE PRZYTULIŁ
-Misiu czemu nie mówiłeś -powiedziała Wera gdy puściłem Vincenta
-bo kurwa nawet twoje zdjęcia z polski były i groził mi ze cię zabije raz kurwa jak byłem na balkonie ktoś celował we mnie bronią co miałem zrobić
-Harry podjąłem decyzje ze Will i ja przejmiemy twoja prace w organizacji
-nie możecie
-chcemy żebyś miał normalne nastoletnie życie ty będziesz musiał tylko pojawiać się na balach jako król piekieł i to tyle -wyjaśnij Will
-No dobrze ale..
-żadnego ale Harry tak będzie lepiej ciesz się na razie życiem gdy będziesz gotowy oddamy ci twoja prace
-okej a kiedy będę gotowy?
-kiedy tak uznamy za tydzień jest bal na którym masz się pojawić
-Weronika może iść ?-zapytałem patrząc na Werę i na Vincenta
-dobrze może iść jako partnerka
-a ogóle król piekieł musi mieć swoją królowa co nie
-noi
-a Wera może nią być ?
-narazie nie -Vincent spojrzał na mnie swoimi oczami
-dobrze
-połóżcie się  późno sie zrobiło -powiedział Will kierując sie do wyjścia a za nim Vincent
Ile nam ta rozmowa zajęła ?
Spojrzałem na telefon z godzina
19.02!!!
Tak długo gadaliśmy
-oh Harry -Hailie podeszła do mnie
-nie idź sie połóż -powiedziałem patrząc w oddal za oknem
-No dobrze -wyszła jak dobrze ze wyszła nie chciałem żeby patrzyła na moje łzy które wypłynęły z moich oczu
-Harry kochany -Weronika podeszła do mnie i mnie przytuliła
Głaskała po plecach czułem się dobrze dzięki niej
-dziękuje -wyszeptałem do jej ucha
-tez dziękuje połóż się proszę -powiedziała i podeszła do łóżka a ja za nią
Położyłem się a ona obok mnie przytulając się do mojego ciała
Głaskałam ja po włosach a Wera robiła palcem różne wzroki na mojej klacie
Bardzo mnie to zmuliło i zasnąłem przytulając mojego skarba ..

======
Hejka moje misie przepraszam ze nie było tak długo rozdziału w jakiej kolwiek mojej książki
Nie mam poprostu pomysłów
Znaczy mam ale nie chce żeby ta książka schodziła na złą stronę wiec jeszcze raz przepraszam i do następnego ❤️

STO LAT MOJE KOBIETKI❤️😘

Dwa wyjątki rodzina monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz