-Aiden my wiemy...
-o czym wiecie ?-zapytał zmieszany
-masz na całym ciele siniaki -powiedział Leo który siedział cicho
Aidenowi uśmiech zszedł z twarzy
-Aiden co się dzieje możesz nam powiedzieć -powiedziałem delikatnie gładząc go po ramieniu
-ja ja moja mama-zasłonił twarz rękami
-spokojnie rozmowa jest lepsza od tłumienia tego w sobie -powiedziałem -spójrz na mnie -podniósł swój wzrok-
ojczym tez mnie bił i inne takie nie mówiłem tego innym zacząłem się okaleczać nie chciałem pomocy skończyło się to w szpitalu i podciętych żyłach opowiedz kiedy się to zaczęło
-kiedy mój ojciec zażądał rozwodu matka się załamała zaczęła pić ,tata nie chciał mnie wsiąść do siebie więc z nią zostałem na początku było dobrze wypiła i spała potem chodziła do pracy znów piła i tak w kółko od jakiegoś czasu zrobiła się agresywna-przerwał
Pokiwałem głowa i usiadłem obok niego przytuliłem go
-co teraz ?-zapytał
-a co byś chciał ?
-poleżeć -ciężarem ciała obalił nas na łóżko
Leo cały czas nam się przyglądał trzymając prawą rękę przy ustach
Chyba to był jego tik nerwowy
Gestem ręki pokazałem by położył się po mojej drugiej stronie
Nie pewnie podszedł i wtulił w mój bok
Czułem się teraz jak tata który pociesza synów
Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem to wsumie skąd mam wiedzieć jak się czuje wtedy ojciecGłupi ja
Jednym ramieniem oplatałem ciało niebieskowłosego a drugim rudzielca
Leżeliśmy tak w ciszy
Oni położeni na mojej klatce i ja który jest dla nich „schronieniem"Chuj wie
-zróbmy tak Aiden gdy jeszcze raz podniesie na ciebie rękę zadzwonisz po któregoś z nas i spróbuj nie dawać się jej-powiedziałem
-wiem że brzmi to źle że matka mnie bije ale po prostu -urwał -ja nie potrafię kiedyś była taka matkowata a teraz chuja jest
Podnoszę się z łóżka i podchodzę do biurka na którym leży ciasto od Caroline
Wziąłem kawałek z talerza wpychając sobie do buzi
Ciasto jest lekko ciepłe i czekoladoweZawsze babcia takie robiła
-pyszne ciasto-mowie gdy skończyłem żuć
-podaj -rudy pokazuje na talerz który zwinnie mu podaje
Sam bierze kawałek a następnie talerz daje Aidenowi który usiadł po turecku
-dziękuje wam chłopaki-powiedział
-Aiden wiedz ze zawsze masz nas ,mnie ,Leo pamiętaj o tym -uśmiechnąłem się
-zawsze-dopowiedział rudzielec chwytając go za wolną rękę
-to wy sobie ty słodźcie ja lece do domu -chwyciłem kluczyki które odłożyłem na komodę i spojrzałem na nichTen ich wzrok
Ten piękny wzrok
Pełny uczuć
To jak na siebie patrzyli-dziękujemy -powiedział Leo
Skinąłem głowa
-do usług -ukłoniłem sie i wyszedłem z pokoju
Na dole pożegnałem sie z babcia chłopka i wyszedłem z domuBędąc w domu zobaczyłem w salonie resztę rodzeństwa
*oczywiscie z tego młodszego*
Ignorując ich wszedłem po schodach potem do mojego pokoju
Wziąłem szybki prysznic i zrobiłem pielęgnacje
Ubrany w ciuchy które są do malowania odmalowałem nowe płótno
Usiadłem na krześle ze słuchawkami w uszach zaczynajac malować
Na telefonie odpaliłem zdjęcie Weroniki
Byliśmy na łące maków i zrobiłem jej wtedy zdjęcie które chce odwzorować
Zacząłem wiec od naszkicowania całego zarysu
Gdy zrobiłem pierwsze maźnięcia pędzlem poczułem ramiona które oplatają moje
-przepraszam-powiedziała jak się okazało HailieNie odpowiedziałem
-naprawdę przepraszam ja nie wiem co się ze mną stało Harry kocham cię i gdyby nie ty nie wiem jak bym sobie poradziła -
Odwróciłem się na krześle by być przodem do niej
Ona od razu mocniej mnie przytuliła
CZYTASZ
Dwa wyjątki rodzina monet
FanfictionTa książka będzie o bliźniakach Hailie i Harrym Wychowywali sie w Polsce wraz z mama i ich ojczymem Ojczym stosował przemoc w domu nad nimi i ich matka Ojczym ginie w wypadku wraz z nimi ich matka dowiadują sie ze maja 5 braci Vincenta willa Dyla...