HARRY POV:
Gdy wyszliśmy z budynku wyciągnąłem z wewnętrznej kieszeni marynarki paczkę papierosów wraz z czerwoną zapalniczką
Z zapalniczką z którą wiążą sie niektóre wspomnienia
Zapalniczka była czerwona obklejona czerwonymi diamencikami to był taki dodatek do prezentu od Hailie dostałem ją na moje 14 urodziny i jak widać mam ją do dzisiaj
Podpaliłem papierosa i się zaciągnąłem tytoniem podałem paczkę Werze która z niej wyciągnęła fajkę i oddała z powrotem resztę wzięła zapalniczkę i go podpaliła znów oddała przedmiot a fajką się zaciągnęła
-wracamy jestem padnięta ?-zapytała gdy zatrzymałem się koło auta
-dopaliły tylko bo Dylan mnie zabije gdy tu będzie walić -ah tak nie mówiłem ze pojechaliśmy autem Dylana a on już dał mi mnóstwo zasad jak obchodzić sie z jego „dzieckiem" naprawdę on auto nazwał dzieckiem ale najważniejsza zasadą było nie palenie w nim No to się zastosuje mimo ze jestem typem człowieka który ma w dupie zasady
Paliliśmy ciszy
Ja swojego wypaliłem szybciej czekając na Werę stanąłem obok niej i przytuliłem ją w tali
Usłyszałem chichot mojej dziewczyny a za chwile poczułem głaskanie po plecach
Patrzyłem na nasze stopy a za chwile zobaczyłem nie dopałek papierosa leżącego na ziemi i stopę Wery która go przygniotła butem
-możemy jechać królu
-dobrze królowo
Otworzyłem drzwi od strony pasażera by Weronika usiadła na tym miejscu jak to zrobiła zamknąłem je i okrążyłem samochód i sam wsiadłem do samochodu
Ruszyłem z parkingu włączając sie do ruchu drogowego
Wera włączyła play listę z piosenkami z którymi zawsze jeździliśmy w Polsce tylko ze na rowerach po naszej okolicy bo prawko miałem nielegalne w Polsce bo tam można od osiemnastki
Pamietam jak postanowiliśmy z naszego zadupia pojechać rowerem do większego miasta ale po drodze się zgubiliśmy
Szukając drogi powrotnej znaleźliśmy jezioro blisko tego jeziora były takie domki lub mieszkanka na doby a nam nie chciało się wracać po nocach wiec zatrzymaliśmy się w tym domku i mieliśmy dodatkowy odpoczynek wtedy jeszcze nie byliśmy razem w związku tylko dwójka nastolatków z paczka fajek i czerwoną zapalniczką
W tym domku letniskowym wyznaliśmy sobie uczucia i teraz co jakiś czas jeździmy do tego miejsca odpocząć i po wspominać
Jechaliśmy w ciszy rozbrzmiewała tylko muzyka (nie wiem jaki jest ruch w Pensylwanii a nigdzie nie mogę znaleść dlatego będzie tak jak w Polsce przepraszam za to~autorka)
Prawa ręka spoczęła na udzie mojej dziewczyny a lewa na kierownicy
Kciukiem na którym miałem sygnet z organizacji rysowałem jakieś szlaczki na nagiej skórze
Po jakiś 20 minutach spokojnej drogi zaparkowałem na podjeździe rezydencji Monetów
Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu potem do mojego pokoju
Tam się przebraliśmy w wygodne ciuszki ja miałem szare dresy bez górnej garderoby bo było mi ciepło a Wera czarne dresy i moją koszulkę
-jutro musimy tu posprzątać -powiedziała Wera kładąc się obok mnie na łóżku
-No musimy -objąłem ja ramieniem a ona wtuliła się w moja klatkę piersiową
Głaskałam jej ramie a ona palcami mój brzuch
Żadne z nas się nie odbywało napawaliśmy się ciszą
Była chyba 20 a ja zasypiałem ułożyłem nas wygodniej i próbowałem zasnąć co mi się udało jedyne co jeszcze pamietam jak Weronika mnie pocałowała i sama zasnęłam===
Siedziałem skulony w kącie cicho popłakując
Słyszałem krzyki mamy i siostry a za chwile poczułem ból
Ból nie do opisania
Bolało jak diabli czemu to musiałem być ja co ja zrobiłem ah no tak Nic
Kolejny cios który ból tylko mocniejszy
Następny ..
I jeszcze kolejny
A następnie już Nic
Stłumiony krzyk ,wyzwiska ,płacz i zbite szkło to tyle
Nic nie czułem nic nie widziałem i nie słyszałem
Czy ja umarłem?===
Otworzyłem gwałtownie oczy i podniosłem się do siadu ciężko dusząc spojrzałem na blondynkę śpiącą obok mnie od zawsze miała mocny sen
Spojrzałem na zegar 3.38 nie zasnę już
Wygrzebałem się z łóżka
Musiałem zapalić wyciągnąłem z marynarki paczkę fajek i zapalniczkę
Wyszedłem na balkon przymykając drzwi by jakiś wrócić
Oparłem się o barierkę i zapaliłem papierosa
Zaciągnąłem się nikotyną która przyjemnie paliła mój przełyk
Jeden papieros
Drugi
Trzeci
Czwarty
Słońce zaczęło już pojawiać się na horyzoncie
Piąty dalej już nie liczyłem
Ale wypaliłem już dużo
Bardzo dużo
Stałem tak w jednej pozycji długo
Gdy słońce było w połowie drogi na szczyt wróciłem do środka
Położyłem się znów do łóżka przytulając Weronikę próbując zasnąć i chyba mi się to udałoHejka!
Dzisiaj jeden z krótszych (695 około
słów)
Mam nadzieje ze wam sie podoba
Miłego i do następnego ❤️Ocenka
Krytyka piszcie co mam zmienić w pisaniu
CZYTASZ
Dwa wyjątki rodzina monet
FanfictionTa książka będzie o bliźniakach Hailie i Harrym Wychowywali sie w Polsce wraz z mama i ich ojczymem Ojczym stosował przemoc w domu nad nimi i ich matka Ojczym ginie w wypadku wraz z nimi ich matka dowiadują sie ze maja 5 braci Vincenta willa Dyla...