Rozdział 21

381 21 0
                                    

,,Myślisz, że będąc takim jesteś niezwyciężony, ale nie wiesz,

że gdy wreszcie wygrasz, nie poczujesz szczęścia. Nie potrafisz już czuć...''


Sala do ćwiczeń znajdowała się w piwnicy. Wykorzystywana była w dużej mierze do treningów strzelania z broni. Jedno piętro wyżej w tym samym miejscu był klub fitness, a dudniąca muzyka skutecznie zagłuszała wszystko, co działo się parę metrów pod nim. Mniej więcej połowę sali pokrywała ścianka wspinaczkowa. Cała podłoga była wyłożona materacami, a na gigantycznych łańcuchach wisiały worki bokserskie. Na wysokości pięciu metrów między sufitem, a podłogą znajdowała się siatka ochronna z torem przeszkód, na którym uczyłam się rozmaitych sztuk walki, a dzięki zabezpieczeniu mogłam sobie ,,polatać'' i poczuć się jak akrobata cyrkowy. Prowadziła tutaj winda. Dla bezpieczeństwa guzik wzywający ją na ostatnie piętro był ukryty za lustrem. Żaden ze zwykłych gości nie miał pojęcia o tym piętrze. Gdyby znalazł się tutaj, nie wyszedłby żywy. Spocona i wściekła patrzyłam na Scoota z palcami zamkniętymi w pięść.

- Jak mam cię uderzyć, jeżeli blokujesz każdy mój cios? - zapytałam zirytowana.

- Naucz się panować nad tym, co robi twój przeciwnik. To ty kontroluj walkę, musisz patrzeć na to, co się dzieje i przewidywać moje ruchy.- powiedział takim tonem, jakby to było dziecinnie proste.

Czy ja jestem jakąś wyrocznią? Nie potrafię przewidzieć przyszłości. Nie wytrzymałam i z czystej desperacji chciałam zadać mu cios w krocze, bo co jak co, ale tę technikę opanowałam znakomicie. Zawsze działało. Scoot zauważył do czego dążę, chwycił mnie za nogę i podniósł ją do góry. Byłam już rozciągnięta, więc nie poczułam bólu w momencie, gdy podniósł moją nogę, za to upadek owszem.

Z plaskiem trafiłam na materac, uderzając w niego plecami. Odetchnęłam i odgarnęłam włosy z twarzy, po czym spojrzałam ze wściekłością w twarz Scoota, uśmiechającego się do mnie i podającego mi rękę. Przyjęłam ją bez wahania i pociągnęłam ją w dół. W rezultacie poczułam się lepiej, gdyż oboje znaleźliśmy się na ziemi.

- Widzisz, jak chcesz potrafisz być silna. Za co to było? – zapytał i podparł się łokciem o podłogę, by zobaczyć moje zadowolenie z tego, co zrobiłam. Nie był to wyczyn – przyznaję, ale kto zabroni mi się z niego cieszyć? Nikt. Scoot uklęknął nade mną i spojrzał na mnie najwyraźniej oczekując odpowiedzi.

- To nie ja, to moje zdenerwowanie. Gdy jestem wkurzona, mogę zrobić wszystko. – westchnęłam siadając. Byłam strasznie zmęczona.- Za to, że cały czas się uśmiechasz, kiedy ja obrywam.- dodałam, patrząc na niego rozkapryszona, obdarowując go nienawistnym spojrzeniem w momencie, w którym wstawał z materaca.

- Rach, wiesz że jestem łagodny. Jeżeli dostałabyś od kogoś innego, to by dopiero bolało. – powiedział zakładając ręce na piersi.

- Oj wiem, pozwól mi chociaż trochę się na tobie wyładować. Ostatnio nie radzę sobie z emocjami. – stwierdziłam głośno. Gdyby był tu Justin wiedziałabym na kim mam się wyładować.- Okej, pomóż mi wstać.- rozkazałam twardo, gotowa do kolejnej próby.

- Tym razem nie wyląduję na ziemi? - zapytał dla pewności. Ale chwycił moją dłoń i po chwili stałam na dwóch nogach.- Pamiętaj o równowadze ciała i zwróć uwagę na to, jakie masz okazje, wykorzystaj wszystko, obserwuj co się wokół ciebie dzieje. - Pozycja, skupienie i uderzasz.- wydał polecenia po kolei, a ja posłusznie je wykonałam. Najpierw zadałam cios w gardło, potem podłożyłam mu nogę, a w zasadzie kopnęłam go w piszczel, by stracił równowagę i chciałam uderzyć go w twarz, ale chwycił moją pięść. To spowodowało, że wystraszona upadłam razem z nim na materac. Byłam całkowicie zablokowana nie mogłam nic zrobić. Nie miałam pojęcia, jak i kiedy mnie tak załatwił.

Addictin' Game JB|FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz