Rozdział 33

273 15 3
                                    

,,Tej nocy nikt już nie zaśnie spokojnie...''


Urodziny Mike'a to szczególny dzień. Wcześniej spędzaliśmy je w następujący sposób: wychodziliśmy do jakiegoś klubu na Brooklynie, uprzednio zajadając się kebabem z naszej ulubionej budki i piliśmy do rana. Przez ten jeden dzień nie musiałam myśleć o tych wszystkich złych rzeczach, które zrobiłam. W niespełna rok Mike Howard stał się milionerem i właścicielem pięciogwiazdkowego hotelu. Jego dwudzieste piąte urodziny będą wyglądały zupełnie inaczej niż poprzednie. Kto będzie mu dzisiaj towarzyszył? Znowu wybierze jakąś inną, przypadkową dziewczynę zamiast mnie? Wtedy mogłabym spędzić jego urodziny z Justinem. Na co liczyłam? W sumie nie wiedziałam, czego bym chciała. Byłam tylko pewna, że dzisiejszy dzień będzie jakimś wielkim wydarzeniem. Wszyscy szykowali się na powrót Mike'a z Tokio. Cała restauracja od godziny piątej szykowała jedzenie, salę i dekoracje. Wszystko musiało być gotowe na dzisiejszy wieczór. Przez te kilka dni jego nieobecności straciłam już czujność. Justin i ja wiedzieliśmy, że Mike wyjechał i nie musimy obawiać się, że ktoś nas przyłapie. Musieliśmy tylko uważać na to, żeby nie zdradzić się na korytarzu, ale zwykle zamykaliśmy się w naszych pokojach. Nauczyliśmy się odgrywać nasze role. Przy innych Justin był tym samym irytującym trenerem, a gdy zostaliśmy sami tylko mi pokazywał swoje drugie czułe oblicze.

Nie odzywałam się do Monique. Próbowałyśmy siebie unikać za wszelką cenę. Chciałam to przerwać, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Gdybym zdecydowała się z nią pogodzić, musiałabym jej wszystko wytłumaczyć. W tej chwili istniało małe prawdopodobieństwo, że ktokolwiek odkryje naszą tajemnicę. I tak na razie musiało zostać, póki nie wpadnę na pomysł jak odwrócić jej uwagę od tego, co dzieje się pomiędzy mną a Justinem.

Była godzina jedenasta. Po śniadaniu chciałam wybrać się na ćwiczenia. To był jedyny sposób, żeby odreagować wszystko, co mnie dręczyło. Jedną z rzeczy, które męczyły mnie najbardziej były wyrzuty sumienia. Tak, nawet bezlitosna morderczyni może je mieć. Nacisnęłam guzik i czekałam, aż drzwi się zamkną. Ubrana w czarne legginsy i bokserkę tego samego koloru, na ramieniu zawieszony miałam błękitny ręcznik. Na prawym nadgarstku nosiłam zieloną gumkę do włosów, ponieważ w czasie treningu zamierzałam zawiązać włosy w kucyk. W ostatniej chwili ktoś wbiegł do windy. Westchnęłam głęboko z potęgującej się we mnie irytacji. Czy ja nie mogę, chociaż na minutę zostać sama z własnymi myślami? Jednak gdy zauważyłam Justina natychmiast się rozpromieniłam.

- Gdzie idziesz? – zapytałam cicho, ściskając w ręce butelkę z wodą mineralną. Na jego widok odruchowo zagryzłam wargę. Postanowiłam ukryć swój uśmiech, bo on nie może wiedzieć o tym, że za każdym razem, gdy go widzę jestem taka szczęśliwa. Dlaczego? Istniał jeden główny powód. Potrafiłby to wykorzystać. Nie chciałam żeby miał na mnie tak wielki wpływ. Żeby ktokolwiek taki miał. Do tej pory byłam silna i nieuległa. Nie chciałam, żeby ludzie myśleli o mnie inaczej, niż do tej pory. Nie mogłam przez niego zmięknąć tak bardzo.

Spojrzałam na Justina z uniesioną brwią, ponieważ był ubrany w strój sportowy, podobnie jak ja. – Co ty kombinujesz? – mruknęłam podejrzliwie, widząc, że cwaniacko się uśmiecha.

- Zawsze o tej godzinie idziesz na trening. – odpowiedział, a kiedy drzwi windy się zamknęły jego dłonie natychmiast wylądowały na moich biodrach. – Postanowiłem poćwiczyć z tobą. – a jego usta zbliżały się do moich.

- Nie jest to ani twój, ani mój pokój. Nie możemy tego robić.- przypomniałam mu, kładąc jedną dłoń na jego piersi. Pachniał żelem do mycia. Mimo mojego sprzeciwu złączył swoje usta z moimi, przygryzając moją dolną wargę. Nie mogłam się opanować. Co z tobą nie tak? Przestań! - krzyczałam bezskutecznie do siebie w myślach.

Addictin' Game JB|FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz