Rozdział 49

164 11 0
                                    

,,Nie jestem tym, za kogo mnie uważasz...''


We've been living like angels and devils, 

I’m loving the pain

I never wanna live without it

So why do I try

You drive me insane

Now we're screaming just to see who's louder

Ariana Grande - Why I Try

- Nie wiem dlaczego nadal boi się na mnie patrzeć. Powiedziała, że jestem zły i nie mogę być jej ojcem. – mężczyzna ujął w dłoń swoją nieogoloną brodę. Pomieszczenie, w którym się znajdował było mroczne i mało przytulne. Światło wschodzącego słońca wpadało przez okna. Pochylił wzrok w stronę swoich notatek leżących na stole z zakładami.

- Dzieci mówią prawdę Paul, jeśli ona tak powiedziała, to znaczy, że tak właśnie jest.- przyznał jego przyjaciel zamyślony. Zawsze było w nim tyle opanowania i szczerości. Od początku niechętnie pomagał Paulowi, ale był wobec niego bardzo lojalny. 

- Nie wiem co zrobić, by zrozumiała. Nie chciała zabrać Mike’owi lizaka mimo, że powiedziałem jej, że nic dzisiaj nie zje. – żalił się dalej niezadowolony. Jego wzrok był pusty, pozbawiony uczuć, ostatnia iskierka w jego oczach zgasła w dniu śmierci jego brata.

- Widocznie ma więcej genów Sophie. Nie możesz oczekiwać, że będzie taka jak Mike. Widziała śmierć Russela. Wie też, że to ty go zabiłeś. – przypomniał mu, kładąc zapalniczkę na stół.

Trafiłam na posterunek policji. W dłoni trzymałam wezwanie. Funkcjonariusz zaprosił mnie do bladoniebieskiego pomieszczenia bez okien ze stołem i dwoma krzesłami.

- Więc, Panno Roberts, gdzie znajdowała się Pani w nocy z trzeciego na czwartego listopada? – pochylił się nade mną spoglądając mi w oczy. Był młody, ambitny i przystojny, brązowe włosy opadały mu na czoło. Nie porzuci tej sprawy, dopóki jej nie rozwiąże.

- Wypoczywałam nad Champlain.- założyłam na nogę na nogę i zaczęłam machać jedną nerwowo.

- Jest ktoś, kto może to potwierdzić? – złożył ręce razem i położył je na stole.

- Tak, Justin. – odparłam przełykając ślinę i kiwając twierdząco głową.

- Justin…?

- Justin Bieber. – uściśliłam,  pod stołem wbijając paznokcie w kolana. Zapisał jego nazwisko na kartce papieru. Kiedy głośno odłożył długopis na blat, przerwał ciszę panującą w akustycznym pomieszczeniu i wrócił wzrokiem do mnie.

- Była tam Pani razem z nim? – zapytał podejrzliwie.

- Tak, jest moim ochroniarzem. – oznajmiłam spokojnie. Nie będę wdawać się w szczegóły. Justin jest moim chłopakiem, ale o to przecież nie zapytał. Mógłby sądzić, że to idealny motyw. Zakochałam się w Justinie, Mike tego nie zaakceptował, dlatego go zabiłam. Szkoda, że nie mogłam mu opowiedzieć o tym, jak bardzo zły i okrutny był Howard, może wtedy porzuciliby tą sprawę. Czułam się odpowiedzialna za tych wszystkich ludzi, których zwerbował do brudnego interesu, nie mogłam wszystkich po kolei wydać.

- Może mi Pani powiedzieć, co robiła rano aż do południa do godziny czwartej tego dnia? – przybliżył się do mnie, na co od razu cofnęłam się w tył.

Addictin' Game JB|FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz