Rozdział 2

595 31 0
                                    

,,Zacisnęłam powieki i cisnęłam nóż w jego gardło, 

gdy nagle coś mnie zatrzymało...''

 

Na szczęście zjawił się. Spóźniony. Mało brakowało, a Mike zaraz wyszedłby z siebie znowu. Nie minęła nawet chwila i zniknął mi z pola widzenia. Za to doskonale widziałam chłopaka, którego miałam zamordować. Nawet się nie napiłam.. wolałam być całkowicie trzeźwa. Nie wiem skąd ten wyjątkowo głupi pomysł narodził się w mojej głowie. Usiadł koło mnie, jego oczy były takie magnetyczne i hipnotyzujące. Nie wiem czy ktokolwiek potrafiłby się im przeciwstawić albo nie oprzeć. Zacisnęłam dłonie w pięści ze zdenerwowania.

- Witaj ponownie.- znów ten głos rozpłynął się w moich uszach.- Denerwujesz się? - zapytał spoglądając na moje ręce, które zaczęły się trząść. Automatycznie schowałam je za plecami.

- Przepraszam, że wczoraj tak cię zostawiłam.- przybrałam pewny siebie, ale entuzjastyczny ton głosu. Zignorował moje słowa i tylko się uśmiechnął.

- Myślałem, że jesteś bardziej pewna siebie i jedna noc nie robi ci problemu. Jestem zaskoczony, że widzę cię tutaj znowu. Twoja mina nie wskazywała na to, że jeszcze masz zamiar tu przyjść.- czyżby mnie wyczuł? Miał racje, za żadne skarby nie chciałam tu przyjść po wczorajszym. Gdyby to ode mnie zależało wyjechałabym z Nowego Yorku by tylko nie spotkać go po raz drugi. Jednego byłam pewna, nareszcie pojawił się ktoś inteligentny, godzien mojej uwagi. Cały czas porównywałam go z poprzednimi ofiarami i po ponownym przemyśleniu stwierdziłam, że jest całkiem inny od poprzedników. Nie wiedziałam jak się za niego zabrać, ponieważ wykazywał się sprytem i intelektem. Bardzo mnie zainteresował, co wcześniej się nie zdarzało. Nie traktowałam go jak rzecz, tylko jak człowieka. Poczułam pewnego rodzaju adrenalinę, inną niż ta przy mordowaniu. Poznawałam coś nowego, coś z czym nie miałam jeszcze do czynienia. Długo rozmawialiśmy, przez cały wieczór był bardzo zabawny. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem tyle się śmiałam. Nadszedł czas by zaprowadzić go do hotelu. Nadal siedzieliśmy w klubie, a zbliżała się trzecia w nocy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, co naprawdę muszę zrobić. Po prostu nie mogłam go zabić. Musiałam, ale nawet to, że sobie to powtarzałam kilka razy nie dodało mi otuchy i siły na działanie. Nie chcę go zabijać. Nigdy tego nie zrobię. Tamci przynajmniej byli brzydcy i nie mieli w sobie nic naturalnego i dobrego... wszyscy byli sztuczni i wredni. I znowu to robię.. znów go porównuje. Jestem słaba, wiedziałam, że jeszcze mi się za to dostanie. Nie mogłam pozwolić by zginął i to jeszcze z moich rąk.

- Jestem zmęczona. Nie idź ze mną. Znam drogę. – zaczęłam nieśmiało, kiedy zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, gdy wyszliśmy na świeże powietrze. Błagałam, żeby mnie zostawił i żeby więcej nie pojawił się ani tutaj ani nigdzie indziej, gdzie przebywa Mike.

- Daj spokój. Wiem, czego chcesz.- szepnął mi do ucha. Cała zadrżałam. Pierwszy raz ktoś potrafił mnie doprowadzić do takiego stanu. Sama nie wiedziałam, czy chcę spędzić z nim noc czy może nie. Wcześniej byłam na nie, a teraz pojawiały się wątpliwości. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że to winna alkoholu.

- Niby skąd możesz to wiedzieć? - zaśmiałam się.

- Mowa ciała.- odpowiedział i oblizał dolną wargę. To chyba taki trik nerwowy, zastanawiałam się czy zdaje sobie z niego sprawę. Patrzył prosto w moje oczy. Pierwszy raz, ktoś nie patrzył się na moje ciało, tylko prosto w moje oczy.

- Muszę cię zmartwić, że ja jestem inna.- powiedziałam po chwili. Byłam inna, byłam mordercą.

- Wiem o tym, dlatego właśnie wybrałem ciebie.- uśmiechnął się.

Addictin' Game JB|FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz