Rozdział 9

367 23 0
                                    


,,Radzę ci nie patrz, bo moja ręka
może znaleźć się niebezpiecznie blisko twojej twarzy...''

Wszystko, co widziałam to ciemna droga, poprzecinana białymi pasami. Ten widok działał na mnie usypiająco. Rozbudziłam się dopiero wtedy, gdy usłyszałam głos Monique.

- W bagażniku są prochy. Za jakieś dwie minuty będziemy na bramkach. Przebierz się w to .- poprosiła mnie i skinęła głową na puste środkowe miejsce kanapy między mną a Justinem.

- Przepraszam, CO TO MA BYĆ?- warknęłam przez zęby biorąc do rąk jakąś gorsetową szmatę i przyglądając się jej. Twórca tego stroju użył najmniej materiału ile się dało. Szkoda, że wcześniej nie powiedzieli mi, że mam się w to przebrać.. A już wiem dlaczego tego nie zrobili, bo chwilę później to COŚ wylądowałoby w rurach kanalizacyjnych hotelu.

- Twój strój. Nie mam z tym nic wspólnego. To Mike.- wiedziałam, że Monique nie wpadła na ten wspaniałomyślny pomysł. Coś mówiło mi, że nie tylko Mike maczał w tym palce. To samo Coś, z drugiej strony kazało mi wierzyć, że Justin jest inny. Miałam jeszcze jakąś granice cierpliwości, ale mój trener nieraz potrafił jej nadużyć. Obecność Monique dodawała mi sił. Pewnie zrobiłaby wszystko, żeby mnie chronić. To należało do zakresów jej obowiązków, ale mimo wszystko czułam, że jesteśmy dla siebie ważne i troszczy się o mnie. Dlatego nie mogłam zabić dzisiaj Justina. Ona nie pozwoli mi zrobić czegoś głupiego. Nie pozwoli, dopóki jest blisko.

- Zatrzymajmy się przy jakiś krzakach.- zaproponowałam próbując opanować wzbierający się we mnie gniew. Powinnam zachowywać się tak, jakbym była zawodowcem. Zostałam wyprowadzona z równowagi przez głupi skrawek materiału, co się ze mną dzieje?

- Musisz się przebrać tutaj. Na autostradzie nie możemy się zatrzymywać, stacje odpadają, bo nie mamy kodów do monitoringu.- zauważył Jev.

- Właśnie, Rachelle. W końcu jesteś profesjonalistką. Masz jakiś problem? - wtórował mu z takim samym entuzjazmem Justin. Ludzie, co oni nigdy dziewczyny w bieliźnie nie widzieli? Nie uwierzę w to. Widziałam w lusterku jak Monique prycha pod nosem ale wciąż uważnie patrzy na drogę. Specjalnie umieściła mnie z Justinem z tyłu, żeby mieć co obserwować. Musiało być to dla niej przezabawne. Miałam tylko nadzieje, że wreszcie zrozumie za co tak bardzo go nienawidzę.

- Odwróć się.- syknęłam przez zęby nabuzowana. Zdjęłam koszulkę nakładając szybko to gówno na siebie. Widziałam, że mój ''trener'' stara się robić wszystko, aby utrzymać głowę w bez ruchu, ale jego oczy wędrujące w kierunku mojego ciała nie dawały szans na pozostawienie pozoru bezinteresowności. Gdybyśmy byli sami w samochodzie zrobiłabym mu na złość, czekając, kiedy już nie da rady. Wbrew wszystkiemu, co o nim myślę, nawet największy twardziel nie ma ze mną szans. – Radzę ci nie patrz, bo moja ręka może znaleźć się niebezpiecznie blisko twojej twarzy.

- Jeszcze spodnie. I chyba musisz zdjąć ten stanik. Lepiej byłoby bez.- doradził rozkosznym głosem mój nauczyciel. Oczywiście wszechwiedzący, jak zawsze.

- Pozwól, że to ja ustalę jak jest lepiej. Masz może jeszcze jakieś uwagi? Może napiszesz mi instrukcję w jaki sposób mam się przebierać? - mówiłam złowrogim, sarkastycznym tonem. Całkiem zapomniałam, że nie poprawiłam dokładnie gorsetu i nadal jestem prawie półnaga. Nie do wiary, jak mogłam dać się tak sprowokować.

- Jev, czyżbyś miał interes do naszej kochanej Rachelle? – z tymi słowami wypowiedzianymi przez Monique ja i Justin zdaliśmy sobie sprawę, że Jev wcale nie jest lepszym od mojego urokliwego trenera. Zrozumiałam, że wlepiają się w mnie dwie pary oczu, a nie jedna. Przepłynęła przeze mnie fala gorąca.

Addictin' Game JB|FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz