Brunetkę wypisano rzeczywiście tego samego dnia. Wypisano jej kilka leków i gdyby gorzej się poczuła miała od razu zgłaszać się do lekarza.
Wyjęła telefon z kieszeni i sprawdziła godzinę. Z westchnięciem stwierdziła, że ślub matki przyjaciela jej (byłego) crusha jest już za 5 dni.
"Trzeba by się skontaktować..." - pomyślała.
Przejrzała listę kontaktów w telefonie i po chwili wahania wybrała numer przyszłej panny młodej.
- Przyjedź jutro z rana kiedy już całkowicie się poczujesz dobrze - powiedziała ciepło kobieta. - Wybierzemy kwiaty i pojedziemy ci pokazać jak wygląda kościół i sala weselna.
- No jasne. W takim razie do zobaczenia! - rzuciła i się rozłączyła.
Znów spojrzała na ekran telefonu. Od razu rzucił jej się w oczy numer Harry'ego. Z westchnięciem i zniesmaczeniem kliknęła ikonkę i jak najszybciej usunęła kontakt.* * *
Siedziałem w ciszy w salonie Niall'a. Właściwie identycznie od jakiś 5 godzin. Bez słowa. Przyjaciel krążył to tu, to tam i starał się jak na razie dać mi wszystko przemyśleć w ciszy. Boże. Co się dzieje z moim życiem.
- Harry, zaraz się pokryjesz pajęczynami jak nie ruszysz dupska z tej kanapy! - usłyszałem już zniecierpliwionego blondyna.
- Mhm - odburknąłem. Ten tylko przysiadł się obok mnie.
- Jak stan psychiczny? - powiedział tym razem spokojnym głosem i szturchnął mnie lekko w bok.
- Mhm - znów mruknąłem. Nie słuchałem go.
- Harry noooo!
- Mhm.
- Masz pająka na głowie.
- Mhm.
- Jestem w ciąży.
- Mhm.
- Mam Alzheimera i raka szyjki macicy.
- Mhm.
- Wylizuję podłogi zamiast je myć.
- Mhm.
- Możesz zacząć mnie słuchać!?
- Co? - oprzytomniałem.
- Gówno. Albo sobie ją darujesz albo walczysz. Bezczynne siedzenie nie wchodzi w grę.
- Jasne, że walczę. Nie widzisz?
- W tej chwili widzę tylko jak walczysz z samym sobą. Proszę cię, no! Działaj!
- I co, mam niby wybiec teraz z domu, kupić kwiatki i gnać na czworakach błagać ją o wybaczenie?! - prychnąłem. - Dla niej już nie istnieję.
- Właśnie, że istniejesz! Cierpi tak samo jak ty, przecież to widać!
- Skąd wiesz?!
- Bo sobie to wyobrażam! Gadałem z nią wtedy... Wtedy co ją okłamałeś. Była serio mega przybita. Poza tym, sam mi opowiadałeś, że chciała, żeby coś między wami było. Nie sądzę, żeby ci to powiedziała, gdyby tak nie było.
- No dobra, to ta optymistyczniejsza wersja. Ale co, jeśli jej już naprawdę nie zależy?
- To zrobimy, żeby zależało. I może nawet mam pomysł.
* * *
- Mama mówiła, że jutro jedzie z Mer ogarnąć miejsce i kwiaciarnię. Myślę, że taka najintensywniejsza dekoracja to będzie dzień przed, czyli w piątek. Wtedy moglibyście wcielić plan w życie - powiedział Louis.
Umówiliśmy się z chłopakami na wieczór filmowy (trochę babsko, ale trzeba było pod jakimś pretekstem zebrać wszystkich do kupy). Właśnie prowadziłem z Louis'em zawziętą konwersację na temat planu Niall'a.
Nie znałem jeszcze dokładnie wszystkich szczegółów, ale co mi tam. Spontan. Do odważnych świat należy. Albo się uda, albo nie. Nie przyjmuję do wiadomości tego drugiego.* * * * * * * * * * * *
Mam już nawet troche plan na dalej ale nie mam rozdziałów napisanych na zapas więc znowu uzbrojcie się w cierpliwość misie xx
Ogl mega duzo nauki dlatego tak rzadko sorcia :c
Ale i tak kc was <3
Gwiazdki dodają weny, przysięgam

CZYTASZ
Well, Daisy // h.s
FanfictionHarry Styles jest typem niegrzecznego chłopaka. Imprezuje kiedy tylko ma czas. Na codzień studiuje architekturę na Uniwersytecie Voiler'a. W budynku obok, na Uniwersytecie Lockers'a, rok młodsza od niego dziewczyna, Mercedes Darling, studiuje prawo...