12

209 18 4
                                    

- Co robisz? - usłyszałem nad sobą głos Mer. Siedziałem akurat na trawie, po tym jak ona zajęła się zrywaniem stokrotek w ogrodzie Niall'a.

- Wianek, nie widać? - na moje słowa wzruszyła ramionami.

- Nie przypomina wianka, tylko zdeptaną łodygę - uśmiechnęła się ironicznie.

- Cicho, to dopiero podstawa.

Mówiłem prawdę. Po kilkunastu minutach moje dzieło było skończone i byłem z niego bardzo dumny. Jako dziecko często obserwowałem, jak Gemma robi wianki z kwiatów. Zazwyczaj wtedy marudziłem, ale obserwowanie starszej siostry opłaciło się.

- Zamknij oczy - podszedłem do stojącej do mnie tyłem Mercedes. Brunetka pokręciła głową w rozbawieniu i wykonała polecenie.
Wtedy na jej głowie położyłem te splecione stokrotki i lekko zaczepiłem je o włosy dziewczyny. Otworzyła oczy i dotknęła plecionki. Prześlicznie się uśmiechnęła, a w jej policzku pojawił się dołeczek.

- Mój artysta - poklepała mnie po ramieniu i podeszła do okna, w którym spokojnie mogła się przejrzeć.

- Piękny - szepnęła, gdy do niej podszedłem.

- Jak ty - przytuliłem ją od tyłu, opierając brodę o ramię dziewczyny.
Odwróciła się do mnie przodem i założyła ręce na moją szyję. Przez chwilę trwaliśmy tak w milczeniu wpatrując się sobie w oczy. W końcu zacząłem przybliżać swoją twarz do jej. Przymknęła lekko oczy i skierowała wzrok na moje usta. Gdy prawie już się stykały z jej ustami, przerwał nam Niall. Popatrzyłem na niego z wyrzutem, natomiast Mercedes w mgnieniu oka opuściła swoje ręce i wbiła wzrok w trawę.

- Sorki, ja nie chciałem... - rzucił zakłopotany chłopak. - Miałem was tylko zapytać, czy chcecie lody - na szczęście zmienił temat.

- O, ja chcę, ja chcę! - podskoczyła Mer i zaklaskała w dłonie. - Truskawkowe i śmietankowe.

- A ty Hazz? - uśmiechnięty Niall teraz spojrzał na mnie.

- Dzięki, na dzisiaj wystarczy mi kalorii.

- Harry chce zostać modelką, omg - roześmiała się Mercedes.

- Albo drugi raz w tym miesiącu ma okres - wtórował jej mój przyjaciel.

- Spieprzaj ty niedoruchany dzieciaku.

- Skoroś taki mądry to doruchaj i dokończ dzieło moich rodziców - wybuchł śmiechem Niall i wszedł do domu. Odetchnąłem z ulgą.

- Mercy, możemy znowu dokończyć tą piękną chwilę? - spytałem cicho czując się trochę nieśmiało.

- Właśnie miałam cię o to spytać - zachichotała brunetka. Objąłem ją w pasie, a jej ręce znalazły się z powrotem na mojej szyi.

- A, i Harry? - odezwała się, kiedy nasze nosy prawie się już stykały.

- Tak, księżniczko?

- "Mercy"? Serio? - ponownie słodko zchichotała, a moje serce momentalnie zmiękło i wpiłem się w jej usta.

Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili. Popatrzyłem w jej piwne oczy. Nie widziałem w nich już ani strachu, ani chęci ucieczki, jak za pierwszym razem. Teraz były to jedynie iskierki szczęścia, zaufanie. Moje myśli krążyły teraz jedynie wokół tej chudziutkiej istotki, którą obejmuję. Zauroczyła mnie. Oszalałem na jej punkcie. Byłem jak w transie.

- Strasznie mi się podobasz - powiedziałem bez zastanowienia. Dopiero po chwili, gdy policzki Mer się zaróżowiły uprzytomniłem sobie, co właśnie ode mnie usłyszała.

- Ty też jesteś niczego sobie, chociaż na razie wolałabym żebyśmy zostali przyjaciółmi.

Jęknąłem.

- Przecież już nimi jesteśmy.

- Masz rację - uśmiechnęła się promiennie. - To niczego nie zmienia - gdy to dodała uśmiech natychmiast przerodził się w powagę. Gdyby nie temat naszej rozmowy wybuchłbym prawdopodobnie śmiechem.

- Będę czekał.

- Obiecuję, że jak będę gotowa na coś więcej, to ci powiem.

- Okej - w moich oczach pojawiły się iskierki. Jest nadzieja.

********************

- Ślub na początku sierpnia! - wykrzyknął podekscytowany Louis.

- Za dwa tygodnie!? - jęknął Niall.

- Coś nie tak? - chłopak zmarszczył brwi.

- Chodzi o to, że mamy tylko czternaście dni, żeby ci pomóc wszystko przygotować, bo jak znam życie będziemy musieli - odezwałem się w imieniu farbowanego blondyna.

- Taa, ale spokojnie, mam już ludzi od obrusów, jedzenia i muzyki.

- Niech zgadnę... - udałem zamyślonego. - Muzykami będziemy my?

- Skąd wiedziałeś? - zaśmiał się Lou. - A tak serio, oprócz nas wynająłem też jakąś wschodzącą grupkę dorabiającą na muzyce weselnej.

- Zostaliśmy wynajęci?! - Niall zrobił przerażoną minę, na co zachichotaliśmy.

- Jeśli można tak to ująć, bo robicie wszystko bezpłatnie. Tak, wiem, że mnie kochacie - wyszczerzył się Tomlinson.

Well, Daisy // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz