05

314 18 6
                                    

Liam [15:19]
Dzisiaj o 17 w garażu Zayn'a.

Patrzyłem w wiadomość od Liam'a jak zahipnotyzowany. Nie pofatygowałem się nawet by mrugać oczami. Przez moją głowę w ekspresowym tempie przechodziły myśli, co mam jeszcze zrobić. Powinienem umyć Gemmie samochód, ale nie ma na to czasu. Spotkanie z Anabelle o 19. W dodatku mama kazała mi posprzątać w pokoju. Pewnie brzmię jak przerażony przedszkolak, jaka wielka dotknęła go kara. No cóż, nie każdy ma taką ogromną przestrzeń wokół swojego tyłka. Nie żebym był jakiś najbogatszy. Po prostu niskie podatki i nieco wyobraźni stworzyły na tym pustkowiu przeogromną willę, w której gospodarzami są Styles'owie. Oczywiście, nie żebym był też biedny. Samo słowo willa twierdzi inaczej. Rodzice mają dobrze płatną pracę, a ja i Gemma dorabiamy sobie w wolnym od nauki czasie. Największe zyski przynosi mi uczestnictwo w zespole, jaki tworzę z czwórką przyjaciół. Jesteśmy popularni już w całym naszym kraju, to dobra droga dla światowego uznania.
Mózgu, przestań. Proszę.

- Gdzie się wybierasz tym razem, młody człowieku? - usłyszałem ironiczny głos ojczyma - Robin'a. Zajrzał przez uchylone drzwi do mojego pokoju i widząc mnie, myszkującego wśród ubrań, widocznie zgadł moje zamiary. Oparł się o futrynę i spokojnie obserwował każdy mój ruch.

- Spotkanie zespołu - rzuciłem wymijająco. W odpowiedzi usłyszałem prychnięcie.

- Pytałem o tą imprezę, na którą pójdziesz po rzekomym spotkaniu.

- Żadnej imprezy, wrócę w nocy, ale to dlatego, że będziemy oglądać mecz.

- Czemu nie słyszałem o żadnym meczu dzisiaj? Kto gra?

- Yyyyy... No, ten...

Mężczyzna pokręcił głową z uśmiechem, tym samym przerywając mi w kłamstwie.

- Słuchaj, chłopie. Wiesz, że marzę, żebyś w końcu znalazł sobie tę jedyną. Nie wiem jak myślisz, ale moim zdaniem najlepsze sztuki krążą tu w sąsiedztwie. Może w końcu.. - nie było mu dane skończyć, ponieważ zmęczony już tą rozmową wyminąłem zdezorientowanego partnera mojej matki i zbiegłem po schodach do kuchni.

- Ej, nie dąsaj się! Chcę ci tylko pomóc! - nawoływanie było coraz głośniejsze, ponieważ Robin podążył za mną.

- Daj mi już spokój. Ciągle tylko o tych dziewczynach - wszedłszy do pomieszczenia, ojczym uśmiechnął się krzywo.

- Po to my, faceci, istniejemy.

- Pfff - prychnąłem. W myślach jednak krzyknąłem "stul pysk!". Nikt już więcej się nie odezwał.

* * * * * * * * * * *

- Dobra, ruszcie tyłki i rozgrzejcje struny głosowe - klasnął w dłonie Liam, zamykając drzwi do garażu od strony domu.

- Do-lej mi fa-so-la gni-do! - raczej wykrzyczałem, niż wyśpiewałem.

- Lol, ogarnij się. Jeszcze raz.

- Do re mi fa sol la si do. Do si la sol fa mi re do - jednocześnie wszyscy zanucili.

- Co śpiewamy na rozgrzewkę? Mogę wybrać? - Niall zrobił oczy kota ze Shreka i z tym właśnie wyrazem twarzy popatrzył na każdego z nas. Spojrzeliśmy po sobie i przytaknęliśmy.

- Mój mały kucyk! Mój mały kucyk! Aaaaa!

- Przestań! - krzyknął na wstępie Zayn. - Jezu, to nie do wytrzymania.

- Może i masz małego kucyka, ale wcale nie musieliśmy o tym wiedzieć - rzucił Lou. Wybuchliśmy śmiechem. Po jakimś czasie mimowolnie zerknąłem na zegarek. Akurat śpiewaliśmy sobie "Night changes". 18:40!

- Ej, chłopaki, muszę już spadać. Jestem z kimś umówiony na 19.

- Nie teraz, przecież jeszcze cztery piosenki do odśpiewania - zirytowanych głosem powiedział Liam i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Pozostali spojrzeli na mnie tym samym wzrokiem.

- Chyba nas tak nie olejesz - pokiwał głową Zayn i poklepał mnie po plecach.

- JEJ też nie powinienem.

- Harry, kolejna z twoich lasek wcale nie jest ważniejsza od zespołu.

- No tak, ale wczoraj też już ją spławiłem.

Zayn westchnął i popatrzył po grupce zrezygnowany.

- Przynajmniej zaśpiewaj swój kawałek.

- We're only getting older, baby.
And I've been thinking about it lately.
Does it ever drive you crazy,
Even when the night changes.
It will never change me and you.

- Dobra, jesteś wolny, ale pojutrze powtórka i zostajesz do końca - wszyscy wstali i odprowadzili mnie do wyjścia uprzednio żegnając się podaniem ręki.

Teraz wystarczyło tylko dobiec na czas do Anabelle.

Byłem już spóźniony o kilka minut. Właśnie skręcałem na ulicę, gdzie mieszkała gdy dostałem sms'a.

Anabelle [19:06]
Jednak nie ma mnie w domu. Jak chcesz to będę za godzinę.

- Suka - mruknąłem i schowałem telefon do kieszeni. Ona mnie olewa = ja też ją olewam.
Rozejrzałem się nie wiedząc, gdzie w takim razie iść. Nagle rzuciła mi się w oczy reklama sklepu z artykułami domowymi.

"Pójdę" - pomyślałem przypominając sobie, że po bitwie jedzeniowej z Gemmą zbiły się dwa talerze.

•••••••••••••••••••••••••
Kocham was <333 Mam napisane już dwa kolejne rozdziały, ale ponieważ lubię zawsze coś mieć na zapas - dodam jeden jakoś około weekendu. Akcja się rozkręca i w najbliższych rozdziałach Heri kogoś pozna :D

Jak będzie taka duża aktywność jak ostatnio to może się nad wami zlituję i dodam coś wcześniej xd nara

Well, Daisy // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz