25

95 7 1
                                    

[misie, sprawdźcie pierwszą książkę Marysiaebrowska ❤️ tworzy się całkiem ciekawy horrorek huhuu]

Dobra, biorę się w garść. Po pierwsze mam zamiar do niej dzisiaj zadzwonić i sprawdzić, jak zareaguje. Pewnie się wścieknie, ale dobra. Muszę wiedzieć, że żyje i że wyszła ze szpitala. Po prostu, że wszystko jest już dobrze.

* * *
Dzisiaj miała zły dzień. Wszystko szło nie tak. Pojechała z mamą Louisa. Oczywiście, w pośpiechu przy zakładaniu bluzy zacięła suwakiem swoją ulubioną bluzkę. Skutkowało to nie czym innym jak dziurą. Potem kobiety wybrały piękne białe lilie i fioletowe storczyki do wystroju, zaś do bukietu panny młodej postanowiły nazrywać polnych kwiatów z działki Mer. Przy wychodzeniu z kwiaciarni Mercedes przewróciła wazon z jednym kwiatkiem. Nic wielkiego się na szczęście nie stało, jednak najadła się wstydu. Nie obyło się również bez potyczek o próg kościoła, przewrotki na schodach w domu weselnym i wylania na siebie soku. Dzień pełen wrażeń, huh? Przyszła panna młoda widziała, że dziewczyna ma gorszy dzień, poza tym przeżywa trudny okres w życiu, więc nie komentowała jej wpadek. Pomagała jej tylko i wspierała ją, jakby była jej własną córką przeżywającą pierwsze miłosne rozterki.

Po powrocie do domu okazało się, że gdzieś zgubiła klucze do domu. Cudownie.

- Cudownie! - krzyknęła w furii, uderzając małą piąstką o zamknięte drzwi domu. Teraz będzie musiała czekać aż mama wróci z pracy. Idealnie zmarnowane 3 godziny. Nagle zadzwonił jej telefon. Sfrustrowana odebrała nawet nie patrząc, kto dzwoni.

- Halo! - rzuciła nie miło, przekazując osobie po drugiej stronie wszystkie emocje, które właśnie się w niej kumulowały. Dopiero teraz zorientowała się, że nie powinna była tego robić, więc odchrząknęła i powtórzyła nieco spokojniej. - Halo?

- Hej.. - usłyszała w słuchawce znajomy głos, przez co stanęła jak wryta. - Mercy, chciałem z tobą porozmawiać.

- Harry - szepnęła zszokowana.

- Tak to ja. Misia, tak strasznie cię przepraszam. Miałem ci już dawno powiedzieć, o tym...

- O czym? - uaktywniła się. - O tym jak świetnie posuwało się Anabelle, podczas gdy dziewczyna, którą dzień wcześniej całowałeś myślała, że jesteś z przyjaciółmi?!

- Mer, to nie tak...

- A JAK?! Wiesz, myślę, że nie mamy o czym rozmawiać. Cześć.

Nie zwracając uwagi na odpowiedź odsunęła telefon od ucha i się rozłączyła.

Teraz musiała chwilę ochłonąć. Przykucnęła na schodku przy drzwiach i przetarła oczy dłońmi. Co za dzień.
Popatrzyła przed siebie. Dostrzegła niewielkie coś leżące na chodniku. Zmrużyła oczy. Wstała i podeszła bliżej.

TAK! NIE WSZYSTKO STRACONE!
Klucze. Jednak będzie żyć. Jak mogła ich wcześniej tu nie zauważyć?

* * *
- To koniec. Ona nawet nie chce mnie wysłuchać - załamywałem się.

- Głowa do góry, ziomuś. Nie wszystko stracone. I tak całkiem długo z tobą rozmawiała - pocieszał mnie Zayn. Reszta chłopaków grała w Fifę. Ustanowili, że będą na zmianę pełnić przy mnie wartę. W tej chwili wartownikiem był właśnie Zayn.

- Aż 47 sekund! Tak, nowy rekord świata! - zawołałem będą na skraju psychicznego wyczerpania.

- Uspokój się. Przynajmniej odebrała.

- Pewnie przypadkiem. Przecież była zaskoczona.

- No nie dziwię się. Jakby do mnie zadzwoniła moja ex to też bym się zdziwił.

- Ale ty z nią zerwałeś kilka lat temu, a ja z Mer po pierwsze nie zerwałem, nawet nie byliśmy razem, a po drugie to było wczoraj!

- Fakt. Jestem kiepskim psychologiem, wybacz.

- Ta. Spoko.

Nagle zadzwonił timer - typowy kuchenny, w kształcie jajka, oznaczający zmianę warty.

- Liaaaaaaam!!!!!!!!!!!!!!! - wydarł się Zayn i wystrzelił jak torpeda z pokoju, w którym się znajdowaliśmy.
Usłyszałem stłumione słowne przepychanki na klatce schodowej i narzekanie Liam'a. Zaśmiałem się w duchu, choć wcale nie było mi do śmiechu.

* * * * * * * * * *
Nie przynudzam, pysie? :D

Nie martwcie się, niedługo coś tam się rozkręci :D
Ale jeśli proponujecie jeszcze jakieś ciekawe wydarzenie, to piszcie w komentarzach, na pewno rozpatrzę propozycję c: Może nawet zmienię plan na opowiadanie, jeśli to będzie coś mega dobrego :oo

Kc was xx

I im większa aktywność, tym szybciej mi pójdzie pisanie następnego :*
Nic nie działa na autora bardziej niż zadowolenie czytelnika :P

Well, Daisy // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz