Rozdział 24

180 14 5
                                    

SOUNDTRUCK:
One Direction ,,Little things"
One direction ,,More than this"
Harry Styles ,, Don't let me go"

               Harry

Tak się ciągną.... Najdłuższy ślub na jakim byłe. Na koniec przemówienia... 5 osób gadało jacy to młodzi są "super". Czas na mnie. Podchodzę pewnym krokiem do ołtarza. Stoi tam mikrofon. Kiedy odwracam się do publiczności zauważam mocną czerwień... I te piękne długie brązowe włosy. To ona. To Tessa. Co ona tu robi?

-Harry, zaczynaj !-Krzyczy ktoś z gości.

Już przecież się nie pali...

                 Tessa

Ktoś w tłumie ludzi pośpiesza Harrego. A ja stoję na środku tuż przy drzwiach tego wielkiego kościoła. Zaczyna przemowę...

-Ciociu, Johnie będę się streszczał. Nie jestem za dobry w przemowach. Powiem tyle jesteście dla siebie najważniejsi na świecie. Kochacie się. Tak myślę... -ludzie chichoczą na słowa Harrego.- Świetnie jest wiedzieć że ma się kogoś kto nas kocha. Kogoś kto nie opuści po tak wielu błędach. Kogoś kto nie obraża się o byle sprawę... Kogoś kto nas kocha takiego jakim jesteśmy.- on chyba mówi o nas?,a raczej o mnie.- kogoś kto nie jest z nami aby zrobić na złość wrogowi z  dzieciństwa...-tak to jest o mnie..

-Jak mogłeś? - krzyczę w stronę Harrego. Podchodzę bliżej.- Jak śmiesz tak mówić o mnie przy wszystkich? Co ja ci zrobiłam Harry? A wiem przepraszam... Pokochałam cię. - drę się i wybiegam z płaczem z kościoła.

Oczywiście na moje szczęście pada deszcz. Słyszę za sobą czyjeś kroki...

-Jak? Jak mogłeś?- pytam bo wiem że to on.

                         ***

Harry, Harry, harry... (i tak cie uwielbiam ;))

Panna_w_kapturze Xx

                     

9 cyfrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz