Rozdział 27

183 13 6
                                    

Harry
-Zaczniemy od nowa?
                    ----------

-Tak. Możemy.-mówi.

-To zacznijmy od dzisiaj. - mówię i odchodzę od niej na jakieś 3 metry od niej.

                     Tessa

-Gdzie idziesz?

Odszedł na jakieś 3 metry ode mnie i wraca się. Przechodzi koło mnie i "przypadkiem" na mnie upada. Jaki on jest głupi... Ale go kocham.

-Sorry. Harry jestem. Jesteś śliczna. Weźmy miejmy dzieci.-mówi jak popaprany psyhopata.

- Ha. Nie znam cie za dobrze ale jesteś śliczny. A teraz weź się nie wygłupiaj Harry i zabierz mnie stąd bo tu pada! I tak a propos nie poznaliśmy się tak.

Odchodzi.

-No Harry nie bądź taki. Nie obrażaj się. -zachowuje się jak dziecko.

-Chciałem być romantyczny. -mówi mi do ucha gdy w ciągu kilku sekund trzyma mnie kilka cali od siebie w NAPRAWDE mocnym uścisku.

-Coś ci nie wyszło... -mówię i odchodzę o pare kroków.

On podchodzi do mnie i bierze na ręce.

-Harry postaw mnie na ziemie!

-Nie.-szczerzy się głupek. Teraz czuję się jak wtedy gdy niósł mnie do pielęgniarki..

Śmieszne było to zaledwie 1,5 tygodnia wstecz, a ja czuję się jakby to było lata temu.

-Harry proszę!

Stawia mnie na ziemię nie wiedziałam że pójdzie tak prosto lecz on szybko objął mnie w talii i wbił się w moje usta. Zaczęłam oddawać pocałunki. Staliśmy tak na środku ulicy cali mokrzy. To scena jak z jakiegoś filmu..

-Ta dzisiejsza młodzież... Do kościoła.-mówi do nas jakaś staruszka. Harry przestaje na chwilę i podchodzi do staruszki. W tym momencie dostaje z torebki w brzuch. Auć...

-Harry nic ci nie jest? -podchodzę do niego...

- Tak złotko... Chciałem jej tylko pokazać mój pistolet na wodę. A ona mnie z torby wzięła.-mówi i udaje szlochy jak dziecko któremu zabrano lizaka

Co on powiedział? (facepalm) Co za dziecko... Ale kocham je.

-Choć. -mówi i wstaje po czym pokazuje jej język.

                          ***

Dzieci 😝

Panna_w_kapturze Xx


9 cyfrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz