Wybuchowa impreza

1.5K 102 63
                                    

Jokera nadal nie było, a miał się tu pojawić kwadrans temu. No cóż, zaraz umrę z głodu więc zjem sobie jedno z tych pysznych przekąsek śmiertelników - BUDYŃ! Nie wiem dlaczego mojemu bratu ta dziwna maź nie smakuje. Jest pyszna! Ogólnie to moim ulubionym jedzeniem jest kisiel, ale budyń zawsze spoko.

Wyszedłem z pokoju i od razu rzucił mi się w oczy Thor siedzący na fotelu, pijący piwo i oglądający „Wspaniałe Stulecie". Miałem ochotę powiedzieć mu, żeby nie siedział wciąż przed tym telewizorem, ale to i tak nic nie da. Wyciągnąłem budyń zrobiony przeze mnie rano i zjadłem. Z mojego pokoju rozległ się dźwięk tłuczonego szkła.

- Loki co ty tam zrobiłeś?

- Impreza jest, chcesz się przyłączyć? - Spytałem głosem ociekającym sarkazmem.

Bóg spojrzał na mnie spode łba i wypił następną butlę piwa. Pokręciłem głową zrezygnowany i udałem się do sypialni. Czyżby to mój przyjaciel zechciał się w końcu pojawić? W pokoju leżały porozrzucane odłamki szkła z mojego ulubionego wazoniku! Nie tylko to przykuło moją uwagę, ale też leżąca na stole karteczka. Od kogo to mogło być? Czyżby Joker, seryjny morderca?

Nie mogłem się pojawić, sorry. Mam nadzieje, że mnie rozumiesz. Okay, po dwóch godzinach po przeczytaniu tego liściku idź na ulicę Pygall Ave. Znajduje się tam stary budynek. Powiedz grubemu osiłkowi, który będzie stał przy drzwiach, że przysłał cię tu Joker ;-)

Do zobaczenia w moim domku!
Joker :-*

Dobra, muszę jakoś wyglądać, przecież do domu zaprasza mnie sam klaun z nożami! Wstałem i podszedłem do wielkiej szafy. W środku znajdowały się same obciachowe ubrania. Spróbowałem znaleźć mój płaszczyk, który miałem ze sobą na wszystkich ważnych wojnach. Co z tego, że wszystkie te bitwy przegrałem, ale to i tak jest szczęśliwy płaszczyk. Wziąłem mój hełm z rogami i nałożyłem na głowę. Teraz jestem gotowy! Może nie wyglądam jak człowiek, ale przecież ja nawet nim nie jestem! Powinienem się ubierać jak oni, aby się nie wyróżniać z tłumu, ale co tam.

Ruszyłem mokrą ścieżką przed siebie. Było okropnie zimno, a ja miałem na sobie letnie ubranka. Kilka minut po moim rozmyślaniu nad dobrym ubraniem się zimą natrafiłem na starą cukiernię. To chyba tu miałem się spotkać z Jokerem. Zapukałem kilka razy w spróchniałe drzwi i otworzył mi osiłek, o którym mówił mi klaun. Wyglądał jak zapaśnik z chorym okiem, bo całe miał w ropie. Spojrzał na mnie dokładnie. Zatrzymał swój wzrok się tylko na hełmie i się uśmiechnął pod nosem. O co mu chodzi? Rogatego, złotego hełmu nigdy na oczy nie widział? Ludzie są naprawdę dziwni.

- Kim jesteś?

- Przysłał mnie tu sam Joker.

Zapaśnik przyglądał mi się podejrzliwie, ale w końcu wpuścił mnie do środka. Waliło tu stęchlizną z kilometra, ale pachniało tu też babeczkami. Dziwne połączenie, ale mi tam pasi. Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem drzwi z napisem NIE WCHODZIĆ! Och, zgadnijcie co ja zrobiłem? Wszedłem.

W pokoju świeciła się jedna mała żaróweczka i było prawie ciemno, ale doskonale widziałem klauna bawiącego się jakimś mężczyzną. Nie chodzi mi o bawienie się w łóżku! Chodzi mi o taką zabawę:

- Och, dlaczego się nie uśmiechasz? - Zapytał Joker bawiąc się nożem.

Facet nie odpowiedział i hardo powstrzymywał łzy. Morderca podszedł do niego niebezpiecznie blisko i przyłożył mu nóż do gardła. W tedy porwany uśmiechnął się fałszywie. Gdybym ja siedział przywiązany na tym krześle to bym raczej rzucił jakąś cienką ripostę o klaunach, a nie dawałbym mu się tak manipulować.

- Och, powinieneś szerzej się uśmiechnąć pomogę ci! - Krzyknął i włożył mu pomiędzy usta nóż. Poprzecinał mężczyźnie kąciki ust i powstał bardzo krwisty uśmieszek. Joker wkładał mu nóż coraz głębiej i głębiej, aż w końcu go zabił. - To się nazywa szeroki uśmiech, kochany!

Klaun odwrócił się do mnie i posłał mi ten psychopatyczny uśmiech. Poprowadził mnie do innego pokoju w którym było wielkie okno na jakiś nowoczesny budynek. Już wiedziałem co on chce zrobić - rozwalić budynek.

- Za kilka minut ten budynek wybuchnie, fajnie prawda? - Roześmiał się i spojrzał mi w oczy, jakby czekając na moją reakcję. - Coś się stało?

- Nie, nic.

Uśmiechnąłem się i usiadłem na krześle, aby mieć dobry widok. Nie pomyślałbym, że zaprzyjaźnię się z największym wrogiem znanego na całym świecie Batmana. Muszę wymyślić coś z Jokerem, żeby zawładnąć całym światem klejnotem mocy. Dowiedziałem się, że ta kulka po oszlifowaniu będzie mieć czerwony kolor, więc kolor mocy.

- Co zrobimy z tym kamieniem? Nie może być ciągle u ciebie, bo na pewno Deadpool się dowie. - Mruknąłem wpatrując się w ludzi chodzących w budynku.

- Sam nie wiem, powinniśmy zacząć inwazję za kilka dni. Tylko kim my ten atak przeprowadzimy?

Joker założył nogę na nogę i patrzył na świecący księżyc. Dopiero teraz zauważyłem, że niezły byłby z niego facet gdyby nie zielone włosy i rozmazany make-up. Nie żebym lubił chodzić z chłopakami, bo w Asgardzie jest to surowo zakazane. Morderca zaczął cicho odliczać do wybuchu. 10..9...8... Wstał nawet i pokiwał mi, żebym zrobił to samo. 5...4...

- 3,2,1! JEJ! Fajerwerki! - Mężczyzna zaczął podskakiwać w miejscu. - Kocham imprezy!

Roześmiał się psychicznie i mnie przytulił. Wieżowiec wybuchł, a szczątki latały po całej dzielnicy. Z rozwalonego budynku wystrzeliły fajerwerki i na niebie pojawił się krwisty uśmiech Jokera z makijażem. Nie powiem, fajny występ. W głośnikach przyczepionych na ścianach głównej ściany wydobyła się muzyka.

- Powinniśmy się wynosić za kilka minut będzie tu ten cały Deadpool i Batman. Klejnot mam w kieszeni.

Pobiegliśmy za cukiernię, a tam stało auto. Wsiedliśmy razem i odjechaliśmy w stronę mojego mieszkania. Gdy już byliśmy na miejscu wysiedliśmy i się pożegnaliśmy.

- To kiedy następne spotkanie? - Uśmiechnąłem się.

Spodziewałem się wszystkiego po nim. Że mnie zabije, zgwałci, no nie wiem! A wiecie co on zrobił? Pocałował mnie! Tak, największy złoczyńca pocałował Nordyckiego boga! Objął mnie i pocałował łapczywie. Nie chciałem przerwać, bo... w sumie to nie wiem dlaczego. W końcu Joker się ode mnie odczepił i oblizał usta. Fuj! Już nigdy więcej!

- Jesteś doskonały, mój bogu.

No i nie wytrzymałem. Krzyknąłem na niego jak najgłośniej:

- NIGDY WIĘCEJ TEGO NIE RÓB!

Mężczyzna zrobił kwaśną minę, ale odjechał. Odjechał, a ja zostałem sam z bratem oglądającym „Wspaniałe stulecie".

************

Teraz niech ktoś wyjaśni mi, dlaczego tyle osób ogląda "Wspaniałe stulecie"? xD



LokkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz