Znowu się wpakowałem w kłopoty. Stoję tu i czekam na faceta w głupiej masce, i na co mi to było? Zimno, brudno, a tego jeszcze nie ma. Zgubił się? Może to pułapka i jak zwykle nie pomyślałem o konsekwencjach spotkania? No nie wierzę, właśnie jak sobie tak o tym myślałem z góry zleciał Nightwing w swoim stroju ptaszka. Mały bachor z zawadiackim uśmieszkiem oparł się o ścianę restauracji.
- Spóźniłeś się. Godzinę na ciebie czekałem, dzieciaku – Popatrzyłem na niego z pogardą, a ten pokręcił głową.
- Przesadzasz. Po co ci ten rogaty hełm? Wyglądasz w nim... głupio.
Niby niechcący nadepnąłem go na stopę, a ten odruchowo syknął z bólu i rzucił się na mnie. Odepchnąłem go i ruszyłem w drogę, ignorując go. Chłopak podbiegł do mnie i zaczął bawić się swoją pałką. Tsa, to troszkę dziwnie zabrzmiało. Tak dla pewności: chodzi mi o pałkę do obrony, którą posługuje się Nightwing.
Doszliśmy do miejsca w którym trzymany był Flash oraz ten mały dupek. Nawet nie zdziwiło mnie to, że budynek ten był pozłacany i doskonały w każdym stopniu. O środku domu już nie można było tak powiedzieć. Wszędzie pleśń i pajęczyny. Problem w tym, że nigdzie nie było krwi lub, co gorsza ciała. Wzięliśmy się za przeszukiwanie pomieszczenia w poszukiwaniu oznak życia. Nic.
- No nie wierzę! Hejka Loki! Ale się cieszę, że cię widzę! – Krzyczał mój przyjaciel znany jako Deadpool.
- Nienawidzę cię, nienawidzę cię, nienawidzę cię. Co ty tu robisz?! – Mój głos prawie przeszedł w łkanie. Aż tak bardzo mnie denerwuje?
- Zarabiam na życie. Wiesz ile kasy dostanę za głowę tej trawiastej dziewczyny? Szukamy tego samego, więc dlaczego nie zabijemy jej w trójkę?
Zignorowałem go i rozpocząłem pukanie w ściany, szukając tajnego przejścia. Już widzę minę Deadpoola, gdy zobaczy, że walę w ścianę łapskami jak opętany. Po chwili wyszukałem pusty dźwięk i popchnąłem tajemne drzwi. W drugim pokoju stało krzesło i liny do spętania ofiary. Dopiero po chwili mój wzrok natrafił na postać w ciemności. Wyczułem niebezpieczeństwo i położyłem się na ziemi. Tuz obok mojej twarzy przeleciała gałąź bluszczu.
- Hej, Pamela! To ja Loki. Kiedyś ze sobą chodziliśmy, ale ze mną zerwałaś, pamiętasz?
- Dlaczego przyszedłeś tu z tymi dziwolągami? – Wyszła z cienia i moim oczom ukazało się piękna, w samej koszulce Ivy.
- Tego dzieciaka w kostiumie ptaszka poprosiłem o zaprowadzenie tutaj, a tego w czerwonym nie znam zamiarów.
Podszedłem do niej i wtuliłem się w nią. Spróbowałem ją pocałować, jednak ta odepchnęła mnie brutalnie od siebie. Już mnie nie kocha? Czyli zostawiła mnie na pastwę losu z Jokerem, ekstra. Przyglądała mi się z zaciekawieniem i przekrzywiła głowę na bok. Po chwili zaczęła dziwnie chichotać.
- Po czyjej stronie stoisz, Laufeyson?
- Jestem neutralny. Ten gość też po niczyjej stronie stoi i na niego nic nie mówisz – Wskazałem palcem na pożeracza chimichang.
- Ja jestem najemnikiem, a to przecież coś innego! – Bronił się mężczyzna w czerwonym kostiumie.
Wszyscy czekali na ruch wroga, jednak nikt nie odważył się zrobić pierwszego kroku. W końcu Trujący Bluszcz skoczyła jak kocica na Nightwinga i rozpętało się piekło. Nie wiem kto z kim walczył, sam biłem na oślep. Raz uderzyłem w nos Ivy, raz dzieciaka w obcisłych spodenkach. Od tych całych potyczek zakręciło mi się w głowie. Tak, czas to zatrzymać. Tylko jak? Mam niezły pomysł i na dodatek całkiem zabawny...
Stworzyłem trzy swoje duplikaty. Chociaż nie wiem czy można nazwać je kopiami, bo każda z nich była inną postacią. Zacząłem od Nightwinga, bachory łatwiej zmanipulować. Zamieniłem się w Flasha, lecz trochę poturbowanego jak po torturach.
- O nie! Nightwing, musimy uciekać. Zdołałem wydostać się z tego więzienia Poison Ivy! – Krzyczał klon jak opętany.
Przez chwilę chłopak stał zdezorientowany, jednak później zdał sobie sprawę, że obok niego stoi cały i zdrowy Flash. Pamela patrzyła na niego jak głupia. Wie, że to niemożliwe, iż on się tu pojawił.
- Chodź, trzeba wydostać się z tego cholernego domu. Chciałbym dać lanie tej ohydnej, grubej...
- Ej, mały! Uspokój się! – Krzyknął do niego i razem poszli na dwór
Dobrze pierwszy załatwiony. Mam nadzieję, że jak zda sobie sprawę z oszustwa to mnie i innych tu już nie będzie. Teraz może Deadpool? Tylko w co się zmienić? Nie znam go za dobrze na taką przemianę. Może Joker? Mógłbym się pokazać, a ten zacząłby mnie gonić. Nie jestem pewien czy to wypali, ale warto spróbować. Następny duplikat powędrował do mężczyzny ze swoim psychodelicznym uśmiechem.
- Witaj, mała chimichango. Masz ochotę złapać mnie i przekazać moją głowę twojemu zleceniodawcy?
- Mam, wierz mi, że mam. Co ty tu robisz? Martwiłeś się o swojego chłopaka? Lokiego? – Z palców ułożył sobie rogi nad głową, tak jak na moim hełmie.
- Jeśli mnie chcesz to mnie dogoń.
Podobizna Jokera zaczęła pędzić ile sił w nogach, byle jak najdalej od Deadpoola. Usłyszałem, jak facet przeklina pod nosem, ale rzuca się w pościg. Została Ivy. Najgorsza z nich wszystkich. Ona patrzyła na mnie z nieskrywaną dumą.
- Ale ich zrobiłeś w konia. Oni ci uwierzyli, serio? – Roześmiała się i pierwszy raz wyczułem u niej szczerość.
- Skąd wiesz, że to była moja sprawka?
Kobieta dotknęła ostatniego klona, a ten zamigotał. No tak, nie był moim najlepszym duplikatem. Taki na szybko, nie chciałem się wymęczyć. Usiadłem na krześle i wpatrywałem się w jej zielone oczy. Poczułem coś. To było jak uderzenie przez piorun. Niespodziewanie ta myśl zaatakowała mój mózg. Zakochałem się w niej. Jest bardzo ładna, jednak czy do siebie pasujemy? Przed chwilą nie chciała mnie pocałować, a na dodatek ze mną zerwała. Trzeba sobie zmienić status na Facebooku na „To skomplikowane".
- To my jesteśmy eeee... razem?
- Mam taką nadzieje, mój Lokisiu. – Mruknęła i przysunęła się do mnie.
- Lokisiu? Ja chyba muszę lecieć. Wiesz, sprawy z bratem i tak dalej - Spróbowałem się wymigać, ale ta nadal mnie trzymała.
Trujący Bluszcz zrzuciła mnie z krzesła i usiadła na mnie. Na serio nie powinna tego robić. Jeśli urodzą się małe Poison Lokisie? Ja na serio nie mam na to ochoty! Co mam jej powiedzieć? Złaź ze mnie? Nie żebym miał coś przeciwko leżącym na mnie laską. Rozpoczęła od ściągania powoli mojego szczęśliwego płaszczyka. Później tak jakoś samo wyszło, zaczęła mnie namiętnie całować, a po chwili leżeliśmy na zimnych płytkach bez ubrań.
CZYTASZ
Lokker
FanfictionWyobrażaliście sobie kiedyś połączenie kogoś z DC i Marvela? Nie? To ja wam pokaże jak świetnie dogadać ze sobą może się Loki i Joker. Loki razem z Thorem wyjeżdżają do Gotham, bo bóg piorunów ma tam jakąś koleżankę, którą musi odwiedzić. Główny...