Kim jest osoba płacąca Deadpoolowi?

241 29 3
                                    

  Czasami zastanawiam się, co by było, gdybym nie poznał Jokera. Czy także stałbym tutaj z kamieniem nieskończoności w ręce? Czy poznałbym na przykład Deadpoola lub Poison Ivy? Zapewne nigdy się tego nie dowiem. Właśnie miała zacząć się walka między najemnikiem a Jokerem i Harley Quinn. Przez chwilę na serio się wahałem, po czyjej stronie stanąć. Po tym wszystkim, co zrobił mi Joker mam teraz stanąć po jego stronie? Najwidoczniej.

 Deadpool zaatakował. Zaczął wymachiwać przed sobą kataną, co chyba miało odstraszyć trochę przeciwników. Najwidoczniej mu się to nie udało, bo Harley Quinn wyciągnęła jakiś kij baseballowy, a Joker – nóż. Czy oni zawsze muszą mieć przy sobie tę samą broń?

 - Ej, ja na serio nie chcę z wami walczyć! – Wykrzyknął, unosząc w górę ręce najemnik. – Chcę tylko dostać Lokisia.

 Lokisia?! Tylko Joker lub Ivy mogą tak na mnie mówić! Zacisnąłem ręce w pięści, ale szybko się rozluźniłem, gdy usłyszałem spokojny głos Jokera obok mnie.

 - Po moim trupie... - Wybełkotał.

 - Jak sobie chcesz. Można i tak, prawda? – Wzruszył ramionami Deadpool

 Nim najemnik zdążył zrobić coś jeszcze, psychopata rzucił się na niego i wbił mu w kącik ust nóż i pociągnął ostrze, jak najwyżej umiał, także został mu krwisty ślad, taki jak on ma na policzku. Deadpool skrzywił się i otarł krew ściekającą z jego ust. Nim ten zdążył nawet powiedzieć coś głupiego, jego rana się zagoiła. Głupia szybka regeneracja.

 - Zrobiłeś mi dziurę w kostiumie - odparł, udając urażonego najemnik.

 W czasie gdy Deadpool krzyczał coś sam do siebie i się regenerował, Harley zaczęła jak zawodowy baseballista przymierzać kijem w głowę mężczyzny w czerwonym kostiumie. Gdy dziewczyna idealnie wymierzyła, uderzyła go w łeb.

 - Au! To bolało, mała!

 - Bo miało boleć – Wybełkotała pod nosem różowa psychopatka.

 Jak mogliście się domyślić, zwykli śmiertelnicy (jeżeli można by ich tak nazwać...) nie dali rady komuś, kto ma w genach mutagen. Deadpool swoją regeneracją zmiażdżył ich, prawie dosłownie. Leżeli na ziemi, cali poobijani i bliscy śmierci.

 Facet podszedł do mnie. Nie interesował się klejnot mocy, a ja. Dlaczego? Za kilka sekund odłączę się pewnie od wojska, bo Deadpool weźmie moje ręce z kamienia nieskończoności i wszyscy żołnierze rozpłyną się w powietrzu jeżeli najemnik mi przerwie. Trzy, dwa, jeden...

***

 Otworzyłem oczy już jako ja. Och, jak fajnie wrócić do swojego normalnego ciała! Szkoda, że nie na długo mogę nacieszyć się tą chwilą, bo nade mną stoi właśnie Deadpool, machając do mnie ręką. Raczej nie spodziewa się ataku z mojej strony, prawda? Myśli, że jestem wykończony prowadzeniem armii, ale tak naprawdę jestem w pełni siły.

 Zacząłem szeptać po cichu jakieś zaklęcia. Po chwili zacząłem zmieniać się w małego, jaskrawożółtego żuka. Deadpool otworzył szeroko oczy, gdy zdał sobie sprawę z tego, że zniknąłem. Dureń. Problem w tym, że nie mogę przez cały czas uciekać, prawda?
Zmieniłem się w „Lokiego" i przywołałem moje berło, które skierowałem w stronę najemnika. Najemnik uniósł do góry ręce w obronnym geście, a po chwili parsknął śmiechem.

 - Serio? No nie mogę! Dałem się nabrać na coś takiego!

 - Mów, dla kogo pracujesz? – Warknąłem lekko zmieszany jego zachowaniem.

 Miałem zamiar rzucić jakieś zaklęcie, dzięki któremu Deadpool mówiłby tylko prawdę, ale wtedy nie byłoby tyle frajdy, prawda?

 - Przecież ty wiesz doskonale, dla kogo. Nawet ci, co teraz czytają tę książkę wiedzą, dla kogo pracuję, a ty nie wiesz – Pokiwał głową zmęczony.

 Jacy czytelnicy? My mamy jakichś czytelników!? Deadpool najwyraźniej też umie burzyć czwartą ścianę, na dodatek lepiej ode mnie.

 - Wiesz, że jestem telepatą i w każdej chwili mogę przeczytać twoje myśli? – Wysyczałem i zacząłem chodzić dookoła najemnika, aby wybić go z jego toku myślenia.

 - Telepatą? A ja myślałem, że to telekinetycy zajmują się czytaniem w myślach... - Zamyślił się na chwilę. – Zawsze mi się to myli.

 Czyżby Deadpool grał na czas? Czekał, aż przyjdzie tutaj jego zleceniodawca? A tak w ogóle, to gdzie ja jestem? Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na szczęście była to znana przez wszystkich moja i Jokera baza. Westchnąłem cicho szczęśliwy, że ten nigdzie mnie nie wywiózł. Do lasu albo coś... No nie! Teraz mam jakieś dziwne skojarzenia, och fuj. Jedyną rzeczą, jaką różniło się to pomieszczenie od momentu, gdy przez Deadpoola odłączyłem się od kamienia nieskończoności, był brak Jokera, Harley Quinn, Batmana oraz Flasha leżących na podłodze związani.

 Najemnik spojrzał na swój wyimaginowany zegarek na jednej ręce i zaczął przegryzać wargę zamyślony. I TAK, WIEM, ŻE ON MA MASKĘ NA TWARZY, ALE TAK MI SIĘ ZDAJE, DOBRA? NIE CZEPIAJCIE SIĘ STRZEGÓŁÓW!

 - No nie, czemu on wciąż się spóźnia?

Czyli jednak. Czekał na tego, kto mu zapłacił za moją głowę.

 - A czy mogę wiedzieć bez zaglądania tobie w głowę, kto ci zapłacił? – Warknąłem, przykładając berło do jego klatki piersiowej.

- Za chwilę się dowiesz – Wyszczerzył się do mnie, a ja parsknąłem zirytowany.

Już zacząłem szeptać pod nosem jakieś zaklęcie, jednak coś mi to uniemożliwiało. Ktoś silniejszy ode mnie w czarach, co jest bardzo mało prawdopodobne. A jednak pewna osoba, którą znam, jest silniejsza ode mnie. Niestety. Odyn. Czyżby miał się tutaj zaraz zjawić? To on zatrzymuje to śmiercionośne zaklęcie, dzięki któremu zabiłbym bez żadnych problemów Deadpoola? Tylko dlaczego?

 W sumie? Gdyby tak pomyśleć logicznie to wszystko się zgadza. Gdy ostatnio widziałem tego Starca, mówił mi, że kazał komuś mnie pilnować czy coś w tym stylu. A jeżeli chodziło mu o tego najemnika? Czyżby mój przyszywany ojciec był aż tak zdesperowany, aby prosić najemnika w czerwonym kostiumie o pomoc za pieniądze?

 - Ile ci dał? – Zapytałem Deadpoola z czystej ciekawości.

 - Mój zleceniodawca powiedział, że dostanę tyle, ile chce, bo nie zna się na pieniądzach.

 Osoba silniejsza ode mnie, nieznająca się midgardzkiej walucie i która miała tyle kasy, aby zapłacić Deadpoolowi? Wszystko sprowadza się do Odyna. I tak, wiem, że wy już zapewne dawno na to wpadliście, no ale, żeby utrzymać tę dramaturgię... „Och nie! Kto mógł zapłacić takiemu ohydnemu najemnikowi!?". Rozumiecie prawda?

 Usłyszałem grzmot pioruna na dworze. Zaklęcie kompletnie przestało działać. Przyleciał. Stał za moimi plecami, czułem to.

 - No! – Pisnął podekscytowany jak zwykle najemnik. – W końcu! Nie mogłem się doczekać aż... - Odyn przerwał jego słowotok machnięciem ręki.

 Po chwili bóg wypiął dumnie pierś, a na jego ramię zleciał jeden z jego kruków.

 - Loki Laufeysonie, co żeś ty narobił?

_________________

 Nadal możecie pod tym rozdziałem zadawać pytania i wyzwania dla bohaterów Lokkera :)

 I czemu pod ostatnim rozdziałem jest tak mało gwiazdek?! Tylko 6, a zazwyczaj jest po 15... :c Smutno mi ;P

LokkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz