Thor postanawia zostać Hippisem

718 70 4
                                    

  Ból. Nie, to jednak nie ból. Poczułem jak moja dupa styka się z jakąś siatką. Przez chwilę podskakiwałem na materiale, ale w końcu zszedłem. Wielka, neonowa strzałka prowadziła mnie do czarnego korytarza. Doszedłem do końca i przede mnie wyskoczył Joker z piszczałką dla dzieci w buzi. Na ścianie wisiały girlandy i transparent: Brawo! Właśnie skoczyłeś z budynku i zostałeś moim wspólnikiem! Obróciłem się na pięcie i ruszyłem do drzwi ewakuacyjnych. Nie patrz na niego, znów cię zagada. Nie patrz na niego, znów cię zagada... Na szczęście dotarłem bez spoglądania na Jokera.

  - Nie będę z tobą pracować. Dawaj klejnot i po sprawie – Mruknąłem na pożegnanie.

  Znów się roześmiał psychodelicznie, a krew wytrysnęła mu z buzi. Fuj, jak można być aż tak niehigienicznym?

  - Potrzebujesz mnie, a ja potrzebuję ciebie – Zlustrował mnie dokładnie wzrokiem.

  - To zabrzmiało jak tekst z kiepskiej komedii romantycznej.

  Otworzyłem drzwi i wyszedłem z tego piekielnego budynku. Włożyłem ręce do kieszeni spodni i ruszyłem przed siebie. Gdybym chociaż miał jakąś mapę, kompletnie nie wiem gdzie jestem. Chyba wchodziłem na ulicę obok apartamentu, gdy dogonił mnie ten psychopata. Był cały spocony, najwidoczniej przez tę godzinę drogi biegł. Bluzka, którą miał na sobie, bo płaszczu nie zdążył zabrać była przyklejona do jego torsu.

  - Pokażę ci coś, czego nikt nigdy nie widział. Pokażę ci moją twarz bez makijażu – Płakał? Miał rozmazany makijaż tuż obok oczu.

  - Co ty będziesz miał w zamian za to? Ach tak, współpracę. Gadasz o tym przez cały dzień, sorry.

  Pokiwał głową i odszedł. Miałem ochotę biec za nim i spytać się, kiedy się spotkamy. Hej, nie za szybko! Ja mam za nim biec? Czy to nie będzie wyglądać znowu gejowsko? Potrząsnąłem głową rozbawieniem. Skręciłem na moją ulicę i trafiłem do domu. W środku było... różowo? Ktoś zmienił kolor żarówek na jaskrawy róż.

  Nie wierzę własnym oczom, na pufie, której nigdy tutaj nie widziałem siedział Thor. Ale nie zwykły Thor z młotem. On miał we włosach wianek, a na sobie nosił luźne spodnie z szerokimi rękawami i bluzkę ze znakiem Hippisów. Na palce ubrał różnokolorowe koraliki.

  - Thor, czy mógłbym ci się spytać, co ty na brodę Odyna robisz?!

  - Medytuję. Opowiem ci co się stało, gdy cię nie było. Więc tak, na podwórku zauważyłem ubranych tak ludzi i pomyślałem „Ale fajnie! Takie kolorowe ubranka, transparenty z króliczkami i w ogóle". No to poszedłem do biblioteki poszukać coś o tych gościach. Bardzo mi się to spodobało. Fajnie się tak buntować dorosłym, prawda ziom? – Zaczął grać na swojej gitarze i założył te wielkie okulary.

  - Przecież sam masz z tysiąc lat, sam buntujesz się sobie? To trochę nie ma sensu, nie? Od kiedy mówisz na mnie ziom?

  Zamarłem. Złapałem laptop i otworzyłem pierwszą lepszą stronę o hippisach. „Zaczęli przyjmować substancje psychoaktywne, takie jak marihuana, haszysz, LSD oraz grzyby psylocybinowe. Wspólne zażywanie narkotyków stało się popularne podczas spotkań hippisów, nie było jednak zasadą wszechobecną w ich społeczności."*. O nie. Zamknąłem laptopa, gdy zobaczyłem więcej informacji o substancjach psychoaktywnych. Trzeba by przeszukać cały dom, nie wiadomo co Thor trzyma pod poduszką.

  Spojrzałem na niego szukając objawów brania narkotyków. Przed chwilą zrzygał się pod jedną z poduszek – pierwszy objaw. Śpiewanie o różowych pieskach skaczących przez hula-hop (akurat u niego to normalne) – drugi objaw. W końcu nastąpiło to na co czekałem: wyciągnął konopie ze swojej gitary.

  - Zostaw to! – Wyrwałem mu marihuanę i wyrzuciłem. – Uspokój się, co ci się stało?

  - Pokój i dobroć ponad życie, ojcze! Zostaw mnie, uciekam z domu – Wydał z siebie odgłos podobny do kwiku i wyskoczył przez okno. Na szczęście jest tu nisko.

  - Ja NIE jestem twoim ojcem, Luke'u Skywalkerze! – Zawołałem za nim. Lubię Star Wars, nie tak jak te głupie filmy Marvela. Brzydko wyszedłem na tych scenach akcji z samochodami. Ta blada twarz i tłuste włosy. Co oni mi tam zrobili?

  Odłożyłem poduszki na swoje miejsce i zmieniłem żarówki. Powyrzucałem wszystkie koraliki oraz inne gówna do kosza i wyniosłem śmieci dla pewności, że gdyby mój braciszek wrócił nie zechciał ich zabrać. Znalazłem tu tyle różnych psychodelików, że nawet ja niektórych nie rozpoznałem. Mój pokój w czasie nieobecności zmienił się w miejsce do medytowania. Wszędzie poduszki i znaki pokoju. Jeszcze ta lampa z bąbelkami, które pływają w środku.

 Mam dość. Wracam do Asgardu. Nie wytrzymam dłużej z gromowładnym i podkochującym się we mnie klaunem. Najchętniej zabrałbym ze sobą Ivy. Właśnie, Ivy! Trzeba sprawdzić jak się miewa po ostatnim naszym spotkaniu. Rozejrzałem się za numerem telefonu do dziewczyny, jednak nigdzie go nie było. W końcu znalazłem pomiętoloną kartkę w saszetce z jednym narkotykiem. Zapisałem numer w moim telefonie-klocku i zadzwoniłem. Odebrała dopiero po sześciu sygnałach.

  - Loki, hej. Nie mogę gadać, jestem... Zajęta. Właśnie Batman ma ochotę poderżnąć mi gardło, a ty co robisz? – Usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła i przekleństwa ze strony jakiegoś mężczyzny. – USPOKÓJ SIĘ NIGHTWING ALBO ZABIJĘ FLASHA! Nawet pogadać z przyjacielem nie mogę?

  - Kto to Nighwing i Flash? W sumie, nie ważne. Ostatnio dowiedziałem się, że mój brat jest hippisem. Przeżywam traumę i chyba zaraz popełnię samobójstwo jak te zbuntowane nastolatki. Och nie! Brat, którego pierdyliard razy próbowałem zabić zamienił się w odkurzacz do substancji psychoaktywnych!

  - Wiesz co... Ostatnio zastanawiam się nad naszą przyjaźnią. To nie jest bezpieczne, boję się o ciebie – Westchnęła, a teraz bębenki w uszach mi popękały od warkotu piły łańcuchowej i gdakania koguta. – Musimy ze sobą zerwać. Przepraszam, mam nadzieję, że rozumiesz. Może kiedyś się spotkamy. Buziaczki, pa.

 Rozłączyła się. Po prawie dwóch dniach ze mną zerwała. Cóż, może i jest to mój nowy rekord, ale miałem nadzieję na więcej. Nie będę jadł po niej lodów i oglądał filmy romantyczne. Nie jestem mięczakiem, tyle razy kobiety ze mną zrywały, że jestem już odporny. Może i jestem odporny, ale Ivy była jedną z tych ładniejszych dziewczyn co w życiu spotkałem. Może była nawet ładniejsza od Sif czy Jane?

  Usłyszałem walenie w drzwi. Thor wrócił i już się uspokoił? Nie, to nie możliwe. On w takim krótkim czasie się nie uspokaja. Otworzyłem drzwi z zamiarem powiedzenia czegoś w stylu, że nie mam humoru na pogawędki przy herbatce. Nie zawracajcie mi dupy. To co zobaczyłem odebrało mi dech w piersi.

* Źródło – Wikipedia Wolna encyklopedia


LokkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz