Pierwszy dzień wyciągania z zakamarków burrito odbył się bez większych przeszkód, ale jak zacząłem odnajdywać je na przykład w skarpetach jakoś mi się to znudziło. Siedziałem sobie na kanapie, a mój brat wyszedł do Jane. Następna chimichanga wylądowała w brzuchu i poczułem się niedobrze. Zaraz rzygnę. Spojrzałem na wyświetlacz komórki, jednak żadnych wiadomości od Jokera lub jego koleżków. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, ogólnie cała sprawa nagle ucichła i ludzie wychodzą na dwór po dwudziestej pierwszej.
Nagle, ni z stąd ni z owąd pojawiły się różowe bąbelki, które pachniały perfumami. Nienawidzę zapachu perfum. A co zwiastuje ten zapach? Boginię płodności, miłości, seksu (nie patrzcie tak na mnie!) oraz magii. Nie wiem, co ma seks do magii, no ale cóż. Chodzi tu o Freję! Jej długie, blond włosy świeciły, a oczy wyglądały prawie jak ze złota. No tak, jest jedną z najpiękniejszych bogiń. Taka nordycka Afrodyta. Tylko, że ona nie pachnie różanymi i fiołkowymi perfumami, od których aż mdli!
- Co ty tu robisz? Mojego brata nie ma – Nawet na nią nie spojrzałem. Od stuleci ze mną nie gadała.
Zaśmiała się swoim czystym głosem i wyciągnęła spod dywanu jedną chimichangę. Obejrzała ją dokładnie i zjadła. Ohyda... Najwidoczniej też lubi te tortille Deadpoola.
- Mam ci coś do powiedzenia, panie żartownisiu – Uniosłem lekko brwi do góry. Co ja zrobiłem, jeśli przez cały czas byłem tutaj? – Do mojej siedziby, Folwangu wdarło się twoje dziecko!
- Mogę wiedzieć które? Mam czwórkę dzieci: Fenrira, Hel, Sleipnira oraz Jormunganda.
Freja zastanowiła się chwile i spróbowała wymówić imię mojego dziecka. Sam musiałem się godzinami tych głupich nazw uczyć! Kto nazywa swoje dziecko, no nie wiem, Sleipnir? No tak, ja. Muszę wam opowiedzieć jak stałem się MATKĄ tego ośmionogiego konia, ale to już w innym rozdziale.
- Jormu coś tam. Wiesz o które chodzi. O tego węża, co może otoczyć cały świat, bo taki jest duży.
- Ale on jest grzecznym wężem i śpi sobie na dnie morza. Wczepiłem mu chip.
Włączyłem komputer i pokazałem mapkę na której świeciła niebieska plamka oznaczająca Jormunganda. Bogini potaknęła, jednak nadal była pewna, że to on zaatakował niebo dla kobiet i wojowników. Jak ja mam jej wbić do tego pustego łba, iż on atakuje tylko Thora, bo tak mu kazałem? Nie obwiniajcie mnie źle, ale słyszeliście, że to moje dziecko zabiło głupiego boga piorunów? Za tatusiem się wydał najwidoczniej.
- Więc chodź, pokażę ci jak atakuje teraz mój pokój z kotkami!
No i jeszcze coś – Freja ma świra na punkcie kotów. W swoim powozie zaprzęg prowadzą dwie białe kupy futra. Widziałem je na własne oczy i nos. Mam alergię na koty. Zgodziłem się na przeteleportowanie do Folwangu i już staliśmy na szczycie jesionu. Jak pewnie wiecie lub nie, to Yggdrasil jest drzewem życia i prowadzi do wszystkich dziewięciu światów. Na jego korzeniach znajdują się do nich portale i bogowie mogą sobie po nich chodzić. Przeszedłem obok tabliczki z wielkim napisem DO FOLWANGU TUTAJ! Jedna z gałęzi prowadziła do drzwi z narysowanym serduszkiem. Mam nadzieję, że nigdy nie trafię do tego rodzaju nieba.
Za drzwiami mieściła się łąka z plotkującymi kobietami, a na środku wielki zamek w stylu kościoła. Nie sądziłem, że przez całą polanę przebiegać będzie coś na wygląd węża ogrodowego. Problem w tym, iż to był prawdziwy wąż. Zielone, prawie czarne łuski pokrywały całą jego skórę, jednak nigdzie nie widziałem głowy. Nikt nie panikował, najwidoczniej Jormungand zajął się tylko i wyłącznie kotkami.
- Jormungand! Gdzie ty się znowu szlajasz?! Wracaj do tatusia, ale już!
Usłyszałem długie syknięcie pełne skruchy i obok mnie pojawił się wielki łeb Jormunganda. Biedaczek, nie powinienem na niego tak krzyczeć, ale uczyłem go nie raz, by nie zjadał kotów.
- Uczyłem cię, że nie zjada się zwierząt bogów! Miałeś siedzieć w wodzie i czekać, aż zginiesz... Znaczy zabijesz Thora!
Znowu syk. Wyobrażam sobie jak mówi:
- Sorki tato, ale jestem głody. Siedzę przecież całe wieki w morzu. Nawet nie pofatygowałeś się mnie odwiedzić. Na szczęście Ran była przy mnie.
Tak, Ran bogini morza. Pilnuje, by się nie zbudził ze snu. Tak go pilnuje, że uciekł. Trzeba zmienić ochroniarza mojego synka. Pogłaskałem go po łebku i pocałowałem. Dlaczego mój brat chce zabić takiego słodkiego, małego wężyka? Spojrzałem na Freję, ta omal nie zemdlała ze strachu.
- Chcesz go pogłaskać – Wyszczerzyłem się do niej, a ta pokazała mi środkowy palec. – Boginie nie powinny pokazywać wulgarnych gestów.
- Weź mi to z mojego królestwa albo będę kazała komuś poderżnąć ci gardło – W jednej chwili z wiedźmy zmieniła się na kochaną boginkę miłości. – Proszę, to kot dla ciebie za uratowanie życia wielu duszom. Jak chcesz go nazwać?
Skrzywiłem się, chcąc dodać, że już mnie goni jeden najemnik oraz mam alergię na koty. Wziąłem na ręce czarnego kocura. Okropny śmierdziel. Patrzył na mnie błękitnymi ślepiami i próbował wyrwać się z mojego uścisku.
- Nazwę go Lögnaren*. Tak, piękne imię.
- Lögnaren? Następne, nie do wymówienia imię? – Zachichotała i poszła do zamku.
Zacmokałem do węża, aby poszedł za mną. Staliśmy razem na Yggdrasilu w milczeniu. Podrapałem kotka za uchem i ten zamruczał przeciągle. Nie licząc tego, że ciągle przy nim psikam to może się zaprzyjaźnimy?
Dawno nie widziałem węża, przez co tak trudno się rozstać. Pogłaskałem go i zacząłem opowiadać mu bajki. Nie te nasze Asgardzkie, a te co usłyszałem w krainie śmiertelników. Jormungand zaczął ziewać, a przecież muszę jeszcze kazać mu wrócić do wody.
- Hej, mały. Czas wracać do tego twojego domku. Jak mi tu zaśniesz do zostanę uduszony przez Odyna.
Łzy pociekły mi po polikach, lecz szybko starłem je rękawem. Nie mogę okazywać do niego aż takiej miłości. Jestem przecież tym złym bogiem! Wąż wydał z siebie przeciągły ryk i ze smutkiem zaczął pełzać po drzewku. Po chwili jego głowa znikła za drzwiami do Midgardu, krainy ludzi. Chciałem jeszcze raz go spotkać, jednak doskonale wiedziałem, że już się nie spotkamy. Thor go zabije, a kilka chwil potem on sam zginie poprzez truciznę.
Patrzyłem trzy godziny, czekając aż pojawi się ogon i w końcu z kropelkami łez w oczach ruszyłem tą samą drogą, lecz w stronę mojego apartamentu. Całą drogę kichałem przez tego futrzaka. Jeżeli mi się zaraz nie poprawi sprzedam go na Allegro...
*Po Szwedzku kłamca. Nawiązuje do Lokiego i jego „dziedzin".
_____________
Jakoś nie podoba mi się ten rozdział ;-; brak weny :P
CZYTASZ
Lokker
FanfictionWyobrażaliście sobie kiedyś połączenie kogoś z DC i Marvela? Nie? To ja wam pokaże jak świetnie dogadać ze sobą może się Loki i Joker. Loki razem z Thorem wyjeżdżają do Gotham, bo bóg piorunów ma tam jakąś koleżankę, którą musi odwiedzić. Główny...