Nie licząc tego, że Harley Quinn prawie zabiła sprzedawcę, bo nie było lodów o smaku gumy balonowej to było całkiem fajnie. Ja kupiłem jabłkowe lody, a Joker o smaku owoców leśnych. W końcu, gdy dziewczyna dała za wygraną i kupiła lody malinowe wybraliśmy się razem do salonu gier. Ja szybko zaprzeczyłem, bo nigdy w takim miejscu nie byłem, ale Harley Quinn nie poddawała się i wciąż mnie o to prosiła. W końcu nie wytrzymałem i razem z Jokerem oraz tą psychopatką wybraliśmy się do salonu.
Budynek był niewielki. W środku było kilka automatów i różnych, nieznanych mi gier. Podszedłem do jednej z gier i spojrzałem w ekran. Zapukałem w to coś zdenerwowany, że nie działa. Spojrzałem rozkojarzony na Jokera, który patrzył jak sobie radzę z rozbawieniem. W końcu, gdy zdał sobie sprawę, że na serio jestem aż taki ułomny, podszedł do mnie i wrzucił do dziury na dole automatu jedną monetę. Po chwili na ekranie pojawiły się obrazki i mogłem zacząć grę. Nic z tego nie kumałem, ale gra była fajna.
Po chwili za mną pojawił się Joker i zaczął przyglądać się jak gram. Zmarszczył brwi, gdy zauważył, że ciągle przegrywam. Ciągle dodawał od siebie jakieś uwagi, aż nie wytrzymał:
- Loki - Zaczął.
- Ta, wiem...
- Ściga cię cała armia, masz mało życia i na dodatek wypadłeś z uszkodzonego samolotu – Mruknął i stanął bliżej mnie.
- Wiem, Joke...
- Tyle, że to symulator łowienia okoni – Posumował pokazując mi logo gry.
- Wiem! –Wykrzyknąłem zrozpaczony, nadal przegrywając. – To... stało się i tyle!
Wyłączyłem grę zdenerwowany. Odwróciłem się na pięcie i rzucił mi się w oczy Thor, który właśnie przebiegł przede mną nawet nie zwracając na mnie uwagi.
- Głupia śmiertelniczka – Usłyszałem nim wyszedł z salonu.
- Czy... Czy to był Thor? – spytał Joker, który najwyraźniej tak jak ja nie spodziewał się, że go tu zastaniemy.
- I już. Widzisz? – Powiedziałem powoli oddalając się od miejsca zdarzenia. – Czasem pewne rzeczy dzieją się ot tak. *
Mężczyzna spojrzał na mnie zdezorientowany. Ja też połowy naszej wymiany zdań nie zrozumiałem, no ale dobra. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nigdzie nie ma Harley Quinn. Już chciałem się o to zapytać Jokera, jednak ten mnie wyprzedził i wskazał palcem dziewczynę w kostiumie do paintballa i z szyderczym uśmieszkiem.
- Wygrałam! Szkoda, że tego nie widzieliście! Padlibyście ze śmiechu, gdybyście zobaczyli jak się kładzie na podłodze i myśli, że się wykrwawia, a nawet go dobrze nie trafiłam!
- To był mój brat, Thor. Nie mam pojęcia, co on tu robi i w sumie to nawet nie chcę wiedzieć.
Harley pociągnęła nas za ręce, aż na sam plac do paintballu. Kazała nam się ubrać, wziąć broń i strzelać. Spojrzałem na nią jak na wariatkę i stanowczo zaprzeczyłem. Chciałem spróbować namówić Jokera, żeby mnie poparł, jednak ten już pobiegł na rzeź, piszcząc jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę. W chwili mojej nieuwagi dziewczyna ubrała mi kask włożyła do ręki ten pistolet, czy jak to się tam nazywa. Wpatrywała się w mój płaszcz znacząco. No tak. Muszę się przebrać w coś normalniejszego. Wszedłem do przebieralni i szybko ubrałem jakieś normalne ciuchy.
Moja taktyka? Chować się, a jak ktoś mnie zobaczy uciekać jak najdalej stąd. Zacząłem czołgać się między krzakami i poczułem, że kolce wbijają mi się w plecy. Przekląłem wściekły i powyciągałem wszystko z mojej bluzki. Usłyszałem chrzęst gałęzi i podskoczyłem jak spłoszona sarna. Uciekać, uciekać, uciekać... Dobiegłem aż do miejsca w którym kończył się plac. Przestąpiłem z nogi na nogę, niepewny co zrobić. W końcu postanowiłem się obrócić. Za mną stał Joker, który podpierał się na tej dziwnej strzelbie.
- Myślałem, że lepiej sobie radzisz z bronią palną – Mruknął i zbliżył się o kilka kroków. – Zostaliśmy sami razem z Harley Quinn. Wszyscy albo się poddali, albo się nas wystraszyli – Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad czymś. – Aż tacy jesteśmy straszni?
- Najwidoczniej.
Powoli potruchtałem w lewą stronę, żeby oddalić się od Jokera. Tego najwidoczniej to rozbawiło, bo podbiegł do mnie i biegliśmy kilka metrów razem, próbując się ignorować. W końcu nie wytrzymałem tego napięcia i spojrzałem na niego ze wściekłością. Iskierki rozbawienia tańczyły w jego oczach jak dwa ogniki.
- Chyba powinniśmy do siebie strzelać, prawda? – Warknąłem i podniosłem spluwę.
- Chciałem ci zaproponować sojusz na Harley, ale ty jak zwykle mnie nie słuchasz – Wywrócił oczyma.
- Nie zamierzasz mnie zdradzić czy coś? – Zapytałem, gdy ruszyłem w dalszą drogę szukając Harley.
Uśmiechnął się pod nosem i nie odpowiedział, co prawie mnie do szału doprowadziło. Po kilku minutach chodzenia w kółko usłyszałem świst pocisku lecącego w naszą stronę. Padłem na ziemię i spojrzałem w stronę z której farba została wystrzelona. W krzakach siedziała dziewczyna z liśćmi we włosach i zbłąkanym wzrokiem. Rozejrzałem się za Jokerem, któremu także udało się uniknąć trafienia. Już chciałem strzelić do Harley Quinn, jednak ta zniknęła, jakby zapadła się pod ziemię.
- Widzisz ją gdzieś? – Usłyszałem głos mordercy za sobą.
Zaprzeczyłem i ruszyłem w stronę miejsca, gdzie była przedtem. Niczego nie znalazłem, co mogłoby mi pomóc w wygraniu tej rundy. Znowu odgłos wystrzału. Przeteleportowałem się przed Jokera, gdy zdałem sobie sprawę, że zostałby trafiony, gdyby nie ja. Ochroniłem go własnym ciałem przed normalną farbą, ale czy dałbym radę to zrobić przy prawdziwym pocisku? Spojrzałem w miejsce postrzału i dopiero po chwili poczułem, że będę mieć wielkiego siniaka. Skrzywiłem się i spojrzałem na mężczyznę, który powoli zdawał sobie sprawę z tego, co się przed chwilą stało. Z wrażenia, aż się przewróciłem
- Nie musiałeś tego robić. Wiesz o tym, prawda? – Powiedział, klękając przy mnie.
Uśmiechnąłem się do niego i szybko spojrzałem znacząco na pistolet. Joker zrozumiał o co mi chodzi i strzelił do Harley Quinn, której tym razem nie udało się uciec. Wygrał.
- Powinieneś się cieszyć. Właśnie wygrałeś, a ja zająłem trzecie miejsce.
Jokera jakby zamurowało, bo siedział ciągle przede mną zaskoczony. Dotknąłem jego pomalowanej na biało twarzy, a ten złapał mnie za rękę.
- Nie sądziłem, że dasz radę się tak poświęcić – Bąknął w końcu.
- To tylko gra, prawda?
Położył się obok mnie na plecach i przytulił. Odwzajemniłem jego uścisk i leżeliśmy tak w milczeniu, rozmyślając nad różnymi, nic nie znaczącymi sprawami. Nareszcie usłyszałem dobiegający zewsząd zmęczony głos Jokera:
- Kocham cię i zawsze będę cię kochał, mój mały Lokisiu.
* Musiałam użyć tej rozmowy, która znajdowała się w jednym z komiksów o Lokim :3
CZYTASZ
Lokker
FanficWyobrażaliście sobie kiedyś połączenie kogoś z DC i Marvela? Nie? To ja wam pokaże jak świetnie dogadać ze sobą może się Loki i Joker. Loki razem z Thorem wyjeżdżają do Gotham, bo bóg piorunów ma tam jakąś koleżankę, którą musi odwiedzić. Główny...