Powrót do mojej kochanej celi!

239 27 0
                                    


 Doskonale wiedziałem, gdzie przeteleportował nas Odyn. Mieszkałem tu przez tyle lat, że trudno zapomnieć, jak okropnie tu niegdyś było. Asgard. Kraina Asów. Lub jak kto woli – tych największych bogów nordyckich. Nie zapierał mi już dechu w piersiach widok zamku Odyna. Deadpool, gdy zauważył te złote ściany, od razu zaczął je obmacywać, szepcąc, że kiedyś też sobie takie kiedyś zrobi w swoim domu.

 Na drodze nie było nikogo. Jakby wszyscy bali się wyjść na powitanie bogu kłamstw i nieśmiertelnemu śmiertelnikowi. No i oczywiście Staruchowi. Odyn jakby nigdy nic szedł pierwszy, a ja modliłem się o jakiś cud. Chociaż raczej nic mnie już nie uratuje. Nie mam przy sobie mojego berła, które zaginęło gdzieś w akcji, wszechojciec blokuje moją moc. A jak już coś wykombinuję to i tak, i tak Deadpool coś wymyśli, aby mnie złapać.

 Razem z Odynem weszliśmy do największej z sal w zamku, sali tronowej. Bóg zasiadł na tronie, a mnie przytrzymali jego strażnicy, którzy stali obok. Deadpool w tym czasie podszedł do tej zgrai Thora i Sif, którą zaczął podrywać.

 - Hej mała, oglądałem każdy odcinek Agentów T.A.R.C.Z.Y., gdzie ty się pojawiasz – poruszał znacząco brwiami Wade, a wojowniczka syknęła na niego ze wściekłością. – No co? Przyznam, że wyglądasz o wiele lepiej niż jakaś Jaimie Alexander, która cię gra.

 - Gra mnie... ŻE CO?! – Wykrzyknęła Sif wściekła.

 Biedna, jak ona wytrzyma ciągłą gadaninę najemnika? Rozejrzałem się znów po sali. Tak jak myślałem, z tyłu tronu stała Frigga i Thor, wpatrujący się we mnie z tym ich udawanym smutkiem. I co ja mam niby powiedzieć, żeby oni przestali się tak na mnie gapić? „Sorry, już nie będę"? W życiu.

 - Loki Laufeysonie, czy to prawda, że zniszczyłeś prawie całe Gotham i zabiłeś tysiące ludzi? – Zapytał Odyn.

 - Czy ja wiem, czy tysiące... - Wzruszyłem lekko ramionami, a jeden ze strażników dźgnął mnie swoim kijkiem w plecy.

 - Heimdall mówił, że kierowałeś całym wojskiem.

 - Och, możesz się wreszcie zamknąć i uwięzić mnie w więzieniu? – Wysyczałem przez zaciśnięte zęby, a Odyn przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć.

 Nikt nie wiedział, co powiedzieć. W końcu, po krótkiej przerwie w przepytywaniu mnie, Odyn postanowił, co ze mną zrobić.

 - Zamknijcie go w naszym więzieniu. Później pomyślę, co z nim zrobić.

 I tak każdy już wiedział, co Odyn postanowi. Zamknąć mnie w tym więzieniu na wieki wieków. Aż ktoś nie postanowi mnie stąd wyciągnąć. Strażnicy zaprowadzili mnie do jednej z cel. Białe ściany i jedno krzesło pośrodku. Przypomniała mi się ta stara cela, w której kiedyś siedziałem. Dopóki Thor mnie nie wyciągnął, bo potrzebował pomocy. On to zawsze potrzebuje w czymś pomocy.
 

 Zacząłem spacerować w kółko po celi, nie wiedząc co zrobić. Po chwili jednak na dół, do pokoju, gdzie znajduje się moja cela weszła Frigga, a razem z nią Thor. Znów to spojrzenie.

 - Po co tu przyszliście? – Warknąłem, nie odwracając się do nich.

 - Wiesz, że nie powinieneś tego robić, prawda? – Zaczęła moja przyszywana matka. – Byłeś wolny, a teraz znów znajdujesz się tutaj.

 - Co was to obchodzi, co ja robię?

 - Jesteś moim bratem... - Wyszeptał Thor, przykładając rękę do dzielącego nas szkła.

 Postanowiłem tego nie komentować. Nie mają szans mnie przekonać, abym przeszedł na jasną stronę mocy. W życiu.

 - Chcę, abyście przyprowadzili tu Heimdalla – powiedziałem do nich cicho.

 - Po co?

 - Chcę wiedzieć coś, co tylko on wie – odparowałem.

 Frigga i Thor, nie odzywając się do mnie odeszli. Nie wiem, czy mnie podsłuchają, czy nie, ale warto było choć spróbować. Nie musiałem długo czekać, bo już po chwili podszedł do mnie Heimdall z tymi jego świecącymi ślepiami.

 - Po co, żeś mnie tu zwołał, Loki?

 - Chcę, abyś coś dla mnie zrobił. – Moje prośby wypowiedziałem tak, że mężczyzna ledwo mnie słyszał. – Mógłbyś zobaczyć, czy nic się nie stało Jokerowi i Harley Quinn? I... Poison Ivy?

 Heimdall przez chwilę stał w miejscu, jakby się zaciął, ale w końcu zaczął szybko mrugać oczyma, jakby próbował nie zasnąć na jakiejś nudnej lekcji.

 - Mógłbym to zrobić i właśnie to zrobiłem – wyszeptał cicho bóg. – Harley Quinn i Joker zostali zamknięci w Arkham Asylum. Poison Ivy jest gdzieś w bezpiecznym miejscu. I czuję... Czuję wasze dziecko w jej brzuchu. Nightwing i Kid Flash zostali wyleczeni w ostatniej chwili z pocałunku Ivy, a Batgirl wróciła do domu, tak samo, jak cała Liga Sprawiedliwych. Coś jeszcze?
 

 - Nie pytałem cię o te dzieciaki – zauważyłem. – I skąd wiesz, że to właśnie MOJE dziecko?

 Heimdall zamyślił się przez chwilę, a ja z niecierpliwością i złowrogim spojrzeniem, aby się pośpieszył, podszedłem do niego.

 - Wiem, że się boisz, czy nic się im nie stało. Czy Ivy naprawdę zabiła te dzieci. – Przez chwile wydawało mi się, że jego głos się załamie. – I czuję po prostu, że to jeden z Laufeysonów tam siedzi. Nie da się waszego zapachu odróżnić od innych bogów czy ludzi.

 - To miał być komplement? – Syknąłem sarkastycznie.

 Heimdall tylko popatrzył na mnie przez chwilę, a potem odszedł, tak samo, jak wszyscy. Tak samo, jak Thor, Frigga, Odyn, Deadpool, Poison Ivy i... Joker. Czemu mi nie pomógł? Nie wymyślił jakiegoś planu ewakuacyjnego? To on jest tu bardziej od takich spraw, nie ja. Kopnąłem ze wściekłości krzesło, które odleciało na sam koniec celi.

 - Kiedyś po ciebie na pewno przyjdzie, zobaczysz.

 Usłyszałem za sobą głos Wade'a.

 - Nie, on tu nie przyjdzie. Zostawił mnie jak wszyscy – schowałem twarz w dłoniach.

 - Na pewno nie wszyscy. I on nie zalicza się do tych, którzy zostawiają swoich. Oczywiście nie to, co ja... - Jego śmiech rozniósł się echem po więzieniu. – Muszę spadać, nim mnie złapią. Ukradłem już chyba dość rzeczy, aby kupić sobie ekskluzywne macanko dupy Kim Kardashian, ale ciebie już nie uda mi się wyciągnąć.

 Czyli najemnik wszystko to zaplanował? W sumie można było się tego spodziewać. I kim do cholery jest ta Kim Kardashian?! Jakaś midgardzka... kucharka czy coś? (Pfff, nie myślcie sobie, że aż tak jestem zboczony! Wcale a wcale...) Usłyszałem stukot butów o posadzkę. Wade uciekł, pozostawiając mnie samego.

 Skończył się już czas odwiedzin, teraz już każdy o mnie zapomniał. Pozostałem tak sam ze swoim następnym planem zniszczenia ziemi. I wszystkiego, co się tutaj znajduje.

___________________

 Wow, nie wierzę ;-; Jeszcze jeden rozdział i koniec książki ;-; Aż mi się smutno zrobiło :c

LokkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz