Powrót Poison Ivy?

253 32 0
                                    

  Kurcze, w sumie w ogóle nie przejąłem się tym, że on znów mnie zdradza z Harley Quinn. No dobra, może trochę byłem zazdrosny, że Joker całuje się z Harley, a nie ze mną, ale tylko trochę. Na razie trzeba się zająć Deadpoolem i dzieciakami, bo jeżeli oni dowiedzą się, gdzie teraz jestem to kicha z naszego planu. Wpierw poleciałem do Nightwinga i Kid Flasha, ponieważ oni byli o krok bliżej rozwiązania „zagadki" niż ten chory najemnik. Batgirl w czasie, gdy ci poszukiwali Jokera, poszła znaleźć Batmana i Flasha, których nigdzie nie było. Ten dzieciak podobny do Flasha przebiegł cały las wzdłuż i wszerz, aby mnie odnaleźć, jednak to mu się na nic nie zdało, gdyż nie dał rady znaleźć gałęzi-dźwigni, która wisiała na jednym z drzew przy łące.

 Jednak bachory znalazły coś innego, ale tak samo ważnego. Małą chatkę na skraju lasu, o której nawet ja nie wiedziałem. Domek był cały od bluszczu i pleśni, gdzieniegdzie dało się zauważyć różnorodne robaki, które powoli gramoliły się na różnokolorowe okiennice.

 - Co to jest? – Zapytał Kid Flash, biegając dookoła chatki.

 - Dom – Odparował Nightwing, a po chwili skrzywił się nieznacznie. – Dziwne, bo nigdy go tu nie było. Najprawdopodobniej to jakaś pułapka.

 Ten szybki, nie zwracając uwagi na to, że domek pojawił się tu znikąd i nie wiadomo, co tam w środku jest, otworzył szeroko drzwi. Chłopak już chciał pobiec dalej, gdy jego głowę prawie roztrzaskała zlatująca z dachu belka. Na szczęście (lub nie) udało mu się ominąć belki, która leciał z dołu z oszalałą prędkością.
 

- A nie mówiłem? – Wyszeptał mu do ucha z triumfalnym uśmieszkiem na ustach Nightwing.

 Ech, dzieci. Małe i irytujące bachory... Po chwili z pokoju obok wyszła znana przeze mnie, jak i pewnie przez was czerwonowłosa kobieta. Weszła lekko do środka na bosaka, a jej intymne miejsca zasłaniał tylko zielony bluszcz. Jej tego samego koloru oczy, co rośliny na jej ciele błysnęły z ekscytacji.

 - Nie sądziłam, że będę mieć dziś gości – Zacmokała Poison Ivy, wpatrując się w krucze włosy pomocnika Batmana. – Siadajcie. Chcecie się czegoś napić?

 Jako pierwszy na jej gierkę zareagował Kid Flash. Podbiegł do niej i stanął przy kobiecie, prawie tak blisko, że ten dotykał butami czubków palców Ivy.

 - Nie chcemy żadnego napoju. Chcemy dowiedzieć się, gdzie bazę ma Loki i Joker.

 Pamela, gdy usłyszała moje imię aż się skrzywiła. Nienawidziła mnie, to było pewne. Kobieta spojrzała na mnie i wskazała mnie palcem.

 - Może sami się go o to zapytacie? – Wysyczała pełnym jadu tonem.

 - NO NIE! NASTĘPNA!? – Wykrzyczałem, uniosą w górę ręce. – Wiecie, po co jest niewidzialność!? Żeby być niewidzialnym! Nie możecie ot tak po prostu mnie widzieć!

 Poison Ivy prychnęła, ale szybko się uspokoiła, klasnęła w dłonie i podeszła do najbliższego stołu.

 - A może macie ochotę coś zjeść? – Spytała jak gdyby nigdy nic.

 - Przestań mi tu wciskać kłamstwa, Ivy – Warknął Nightwing, unosząc do góry wyciągniętego z pasa bataranga. – Chcemy dowiedzieć się, gdzie znajduje się osoba, która tworzy tych żołnierzy na dworze.

 Pamela wydęła wargi niezadowolona. Po chwili jednak wlała każdemu szklankę wody i podała dzieciakom. Ten od Batmana odłożył ponownie szklankę na stół ze wstrętem, a Kid Flash wypił całą wodę do dna.

 - Dobrze. Powiem wam, gdzie są teraz Loki i Joker. Albo raczej gdzie mi się wydaje, że się znajdują – Uśmiechnęła się wrednie, a zarazem strasznie słodko. – Tylko mam jeden warunek. Macie nikomu z Ligi Sprawiedliwych nie mówić, że tu jestem. NIKOMU. Nawet temu Batmanowi i Flashowi. Chcę mieć tu ciszę i spokój, zrozumiano? Zapominacie o mnie.

 Nightwing postanowił pójść naradzić się z Kid Flashem. Usłyszałem, jak szybkobiegacz zgadza się z Poison Ivy, a ten drugi zaprzecza. W końcu po dłuższej chwili podjęli razem decyzję. Podeszli znów do dziewczyny i spojrzeli jej odważnie w oczy. Tak, odważnie, nawet ja nie dałem rady po tym, jak ją zostawiłem, spojrzeć Pameli w oczy. Niby bóg, a jednak tchórz, prawda? Tak to niestety zazwyczaj jest.

 - Postanowiliśmy, że powiemy tylko Batmanowi i Flashowi o tobie. Oczywiście zakażemy im zabijania ciebie lub zamykania w obskurnym więzieniu. Nawet nie będą mogli o tobie wspomnieć, dobrze?

 Serio? Te dzieciaki myślą, że ona tak po prostu się na to zgodzi? Bachory w ogóle nie wiedzą, z kim zadarły. Zadarły z nieugiętą nigdy Poison Ivy.

 Pamela spojrzała na nich z wyższością, a po chwili syknęła, jak ona to ma w zwyczaju. Obok nich pojawił się bluszcz, który zaczął ich oplatać. Na razie chłopacy nie reagowali na bluszcz, bo chcieli się dogadać bardziej z Ivy. Tylko że z nią się nie da dogadać...

 - Nie możecie im powiedzieć! Głupcy! Teraz czeka was już tylko śmierć!

 W sumie mnie już tyle razy czekała mnie śmierć z jej rąk, że się przyzwyczaiłem. Oni pewnie też. Kid Flash próbował tak swoje cząsteczki wprowadzić w ruch, aby przejść przez ten bluszcz, jednak ten był za słaby, aby przejść cały przez tak gęste zarośla. Dopiero Nightwingowi udało się wyszarpnąć rękę z uścisku bluszczu i wyciągnął jakiś dziwny scyzoryk. Zaczął ciąć roślinę, jednak Pamela szybko zdała sobie sprawę z tego, co robi ten dzieciak i wzmocniła uścisk, dzięki czemu scyzoryk wypadł mu z rąk.

 - Nieładnie malutki – Wyszeptała do ucha Nightwingowi, a ten warknął coś wulgarnego jak na niego do Ivy. – Skąd znasz takie słownictwo? Batman cię nauczył?

 Nie powiem Ivy, to było niezłe. Masz teksty jak... dobra, nieważne. Wróćmy do konających bohaterów. Dziewczyna złapała tego z niebieskim ptakiem na kostiumie za podbródek, a po chwili już trzymała go w objęciu i całowała namiętnie. Oczywiście chłopak nie odwzajemniał jej uczuć, ale było już za późno, aby w ogóle jakoś zareagował. Trucizna w jej ustach szybko dostała się do krwi Nightwinga. Pamiętacie może, jak to samo zrobiła mi Pamela? Jeżeli nie, wróćmy się do tych zdarzeń. Pamiętacie, jak poszedłem z nią na spacer, dziewczyna niechcący mnie pocałowała, wylądowałem w szpitalu, a Thor robił mi lekcje flirtowania? No właśnie.

 Następnie kobieta podeszła do ledwo oddychającego Kid Flasha. Pocałowała go tak samo gorąco, jak Nightwinga lub może nawet i mnie, a ten zaczął łapczywie łapać powietrze. Było już za późno. Tylko szybka reakcja wyszkolonych lekarzy mogłaby uratować tym bachorom życie. W sumie? Gdyby nie to, że jestem bogiem kłamstw, powiedziałbym, że nie jest mi ich żal. Ale jako że lubię kłamać, powiem – jest mi ich cholernie żal.

 - Dobranoc, dzieciaczki – Wyszeptała Pamela.

 Nim ci herosi zdołali odpowiedzieć, już leżeli nieprzytomni, prawie martwi na ziemi.

LokkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz