Wróciłem do domu i niestety Thor zaprosił gościa. I to nie byle jakiego gościa, bo samego Batmana! Gadali ze sobą, a nietoperz pokazywał jakieś portrety pamięciowe. Jedną z tych osób był na pewno Joker, który był cały spocony. Zapewne po tym biegu, aby mnie zatrzymać. Na drugim byłem rozmazany ja. Nie byłem aż taki podobny, by mnie rozpoznali. Krótkie włosy i skośne oczy.
- Witam, panie Laufeyson. Czy mógłbym panu zadać kilka pytań? – Wzdrygnąłem się mimowolnie.
- Jasne, nietoperku.
Stanąłem przed nim i wpatrywałem się w jego dokładny strój. Zaczął przeglądać kartki i w końcu natrafił na tą dobrą.
- Mam świadków zdarzenia pewnej rozmowy tuż przy waszym apartamencie. Jedną z osób był niejaki Joker. Mężczyzna mówił coś o pokazaniu oblicza czy coś takiego.
- Ja miałbym wiedzieć o co chodzi temu psycholowi? – Bez powodu zaczęła drgać mi ręka. Uspokój się Loki, uspokój... - Co ode mnie chcesz?
- Wiem, że kiedyś byłeś zły. Walczyłeś z Thorem, ale niby się zmieniłeś. Chcemy, byś nawiązał kontakt z Jokerem, zaprzyjaźnił się z nim. Dowiedziałbyś się o nim jak najwięcej i będziesz nas powiadamiał o postępach.
Pogłaskałem Lögnarena, który mruczał przy mojej nodze. Co powiedzieć? Zacznie podejrzewać jak odmówię, a jak się zgodzę będę musiał jak podwójny agent latać za wszystkimi. No cóż, raczej nie mam wyjścia, muszę się zgodzić. Z ciekawości musiałem oczywiście spytać:
- A jak się nie zgodzę? – Iskierki rozbawienia tańczyły w moich oczach.
- Nie możesz się nie zgodzić. Jesteś jedyną deską ratunku, jak chcesz zostać super bohaterem musisz to zrobić. Inaczej będziemy uważać cię za wroga.
Zgodziłem się, a ten podał mi wielką tekę z informacjami o podejrzanym. Wyszedł, kiwając na pożegnanie Thorowi. Do mnie nic nie powiedział tylko spojrzał bezlitośnie. Co ja mu takiego zrobiłem? Gdy ten wyszedł mój brat zaczął piszczeć jak dziewczynka.
- Masz kotka!? Ja też chcę! Kup mi! –Skakał po całym domu.
- Dostałem od Freji. Znów mam katar, wiesz przecież jakie mam uczulenie – Wywróciłem oczyma i spojrzałem na plakat nad kuchenką. – Skąd masz plakat Jane?
- Ja też chcę kotka! Co ty robiłeś u Freji? Jane była w Bravo! Jeju, ale z niej gwiazda. Kocham ją!
Nic nie odpowiedziałem, bo już za późno – trafił na łąki z tęczowymi kwiatkami. Usłyszałem jak ktoś wali w drzwi. Czyżby Joker dowiedział się o moim spotkaniu z Batmanem? Thor poszedł otworzyć drzwi, a ja wyciągnąłem spod lodówki chimichangę. W pierwszej chwili usłyszałem wybuch, a później wszystko potoczyło się tak szybko.
Drzwi, które ostatnio zostały przez Jokera rozwalone (musiałem sam je naprawiać!) zostały znów rozsadzone w powietrze. Do pokoju wpadł mężczyzna w czarnym stroju z niebieskim ptakiem na piersi. Patrzył na mnie z nieudawaną dumą. Był dumny z siebie, ale dlaczego? Zaatakował mnie z pięści, a ja od razu przywołałem moją laskę. Nie będzie mi zbytnio potrzebna, ale będę wiedział na sto procent czy ten ptaszek nie zaatakuje. Dotknąłem go czubkiem badyla i wyszeptałem zaklęcie pod nosem.
- Czemu chcesz mnie zabić? – Spokojnie spytałem dzieciaka.
- Ja... Nie... UGH...
- Każdy na początku stawia opór – Zacmokałem teatralnie i mocniej skupiłem się na pytaniu, przez co zaczęła go jeszcze bardziej boleć głowa. – To co?
- Pracujesz z Poison Ivy!
- Gdybyś się dokładniej przysłuchał, zerwaliśmy w tedy ze sobą.
- Ona zabiła Flasha!
Uniosłem jedną brew. Flasha nie da się zabić, najprawdopodobniej jakiś chory pomysł Ivy. Patrzył na mnie z bólem, lecz nadal się nie poddawał. Głupi Batman nauczył go jak sprzeciwiać się atakom umysłowym.
- Och, biedne dzieciątko. Zobaczymy co ty tam jeszcze masz w tej główce, dobrze? – Roześmiałem się do niego.
Musnąłem palcem jego czoło [( ͡° ͜ʖ ͡°)] i wyczułem jedno bardzo smutne wspomnienie, które samo prosiło o otwarcie. Obejrzałem je dokładnie i wszedłem do niego. W dziwnym, dużym pokoju stała Ivy z roztarganymi włosami i obłędem w oczach. Stała nad Flashem z nożem w ręku.
- Zaraz będę kroić go na kawałeczki. Nie będę się pytać drugi raz gdzie ON jest? – Głos przez wspomnienie miała trochę mechaniczny, no ale cóż.
Na drugim krańcu pokoju leżał zwinięty w kłębek chłopak ze łzami w oczach. Jego włosy kleiły się od krwi, a bluzka kiedyś niebieska zmieniła kolor na prawie bordowy. Był bliski śmierci z wycieńczenia, ale nic nie powiedział. Ivy uśmiechnęła się tryumfalnie i włożyła nóż w serce tego szybkiego. Już wiem co dokładnie się stało. Dzieciak leżał odwrócony plecami i nie widział jak hologram zmienia się z Flasha poobijanego wpół martwego na nie żyjącego, leżącego w kałuży krwi. Na dodatek odgłos zachłyśnięcia i zdławionego krzyku z głośników...
Bluszcz syknęła i kopnęła go w brzuch, przez co znów splunął posoką. W końcu dziewczyna postanowiła zostawić go tu żywego, by dalej cierpiał z powodu utraty najbliższych mu osób. Tak, w tym mu nawet nietoperek nie pomoże. Tyle by mi starczyło do torturowania psychicznie tego chłopaka, jednak ostatnio przeżył coś takiego, nie jestem przecież aż tak zły.
Wyszedłem z jego głowy i patrzyłem jak niebieskie od mojego transu oczy zmieniają się w normalny, brązowy kolor. Skrzywił się, zaczęła go boleć głowa. Zawsze są takie skutki uboczne. Patrzył na mnie, ale nie zaatakował. Czyżby po prostu otępienie, a może chce się czegoś ode mnie dowiedzieć?
- Gdzie znajduje się teraz Ivy? – Splunął na mnie, ślina wylądowała na mojej twarzy, a ja zachichotałem cicho, wycierając policzek. – Niegrzeczny chłopczyk. Na rozluźnienie zacznijmy od pytania: Kim ty w ogóle jesteś, koleś?
-Nightwing.
- Okay, dobra. To może teraz powiesz mi dlaczego tu przybyłeś? – Westchnienie ze strony Nightwinga. O co mu znów chodzi?
- Miałem nadzieję, że to ty wiesz, gdzie ona się teraz znajduje.
Mamy wspólnego wroga. Chociaż czy ją można nazwać wrogiem? No cóż, wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem.
- To się nie dogadamy jak nic nie wiesz, koleżko. Wypad z mojego domu!
- Ja chyba wiem gdzie ona jest. Znaczy nie jestem pewien, ale to chyba spelunka na ulicy Gypsum Way.
Pokiwałem głową i odprowadziłem gościa do drzwi. Nim wyszedł zatrzymałem go na minutkę.
- Ty i ja chcemy ją w swoich łapach, więc czemu nie spotkać się tam jutro o około dziewiętnastej?
- Dobra, ej w sumie nie zdradziłeś mi swojego imienia – Uśmiechnął się do mnie. Dopiero teraz zauważyłem blizny na jego ciele.
- Loki. Loki Laufeyson.
Chłopak pożegnał się ze mną i wyszedł zostawiając mnie ZNOWU w bałaganie. Czemu wszyscy zawsze robią mi tu bajzel?! To teraz tylko w tych gruzach poszukać Thora...
CZYTASZ
Lokker
FanficWyobrażaliście sobie kiedyś połączenie kogoś z DC i Marvela? Nie? To ja wam pokaże jak świetnie dogadać ze sobą może się Loki i Joker. Loki razem z Thorem wyjeżdżają do Gotham, bo bóg piorunów ma tam jakąś koleżankę, którą musi odwiedzić. Główny...