Prolog

17.1K 774 36
                                    


Szłam powoli z słuchawkami w uszach, słuchając „All of me" Johna Legenda, rozmyślając o tym co właśnie powiedział Brandon (mój chłopak), o tym jak to zajebiście było mu bzykać Emi (moją najlepszą przyjaciółkę) kiedy ja zgrywałam cnotkę i nie chciałam wskoczyć mu do łóżka. Przepraszam że mam zasady i nie jestem pierwszą lepszą dziwką, dlaczego mu to tak przeszkadzało, czemu nie mógł poczekać? Dlaczego Emi mi to zrobiła, była moją najlepszą przyjaciółką... Właśnie była... Czy każdy człowiek kiedyś okazuje się szumowiną, ja go kochałam... No właśnie kochałam... Musiałam się zatrzymać na pasach i poczekać aż światło się zmieni i wtedy podszedł do mnie chłopak. Miał piękne czarne włosy postawione do góry, wyglądały jakby żyły własnym życiem, tak uroczo a zarazem tak seksownie. Brązowe oczy, które czasem wyglądały na czarne, biały podkoszulek opinał jego mięśnie, a czarne jeansy były bardzo obcisłe

 -Hej -powiedział delikatnie unosząc brwi 

-Do mnie mówisz?

 -Tak, a widzisz gdzieś tutaj inne tak piękne dziewczyny jak ty?

 -Och, a teraz jestem piękna. Człowieku ja cię nie znam!

-A może chcesz poznać? 

-Kuszące, ale nie skorzystam. -Uśmiechnęłam się ironicznie. 

-Zadziorna jesteś, lubię ostre laski. 

-A ja nie lubię jak mi się jakiś palant naprzykrza, więc się odpieprz! -na szczęście w tej chwili światło się zmieniło i mogłam spokojnie przejść, nie przewidziałam jednak że on za mną pobiegnie. Zatrzymał mnie na środku pasów 

-No mała proszę, daj mi chociaż swój numer. -i właśnie w tej chwili zobaczyłam jego kolegów stojących trochę dalej i śmiejących się z nas.

 -Może któryś z kolegów ci da co?

 -No okey rozgryzłaś mnie, bystra jesteś.

 -Tak wiem to, więc skoro już wiem że to zakład to może wrócisz tam i mnie zostawisz w spokoju?

 -Nie no coś ty, skoro już wiesz że to zakład to dasz mi swój numer.

 -Chyba śnisz. -odwróciłam się i przeszła na drugą stronę, ale on nie odpuszczał.

 -No weź co ci szkodzi dać mi swój numer?

 -Możesz się już odczepić? 

-Tak... jeśli dasz mi swój numer?

 -Wtedy odejdziesz i obiecasz że nigdy nie zadzwonisz? 

-Tak. -

To proszę daj mi swoją komórkę -chłopak podał mi swój telefon, a ja wpisałam przypadkowe liczby i podpisałam „Alis" chociaż na imię mam „Kolin".

 -To teraz się odwal. -powiedziałam oddając mu telefon. Już chciałam się odwrócić, ale on złapał mnie za rękę

 -Poczekaj sprawdzę czy prawdziwy. -„No to wpadłam" pomyślałam gdy on próbował się dodzwonić

 -Tak myślałem „Nie ma takiego numeru". Jak się z tego wytłumaczysz księżniczko?

-Po pierwsze nie księżniczko, po drugie po co ci prawdziwy skoro obiecałeś nie dzwonić?

-Bo tak i już teraz wpisz prawdziwy i zniknę.

 -Okey -poddałam się było mi zimno i zaczynałam sobie przypominać że muszę wrócić do domu i rzucić się na łóżko.

 -Proszę nie musisz sprawdzać prawdziwy. 

-To do napisania.

 -Chwila co? 

-Powiedziałaś że nie mam dzwonić, spoko napiszę. -i odszedł.




Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz