Przeczytaj króciutką notkę pod tym rozdziałem. WAŻNA.
Postanowiłam wcielić mój plan w życie, nieważne co będzie Klara i Lukas będą bezpieczni. Muszę teraz czekać tylko na odzew z jego strony, ale nie może to być list. Muszę się z nim skontaktować, ale jak? Może sam się nagle pojawi? Z rozmyślań wyrwał mnie zaspany głos Lukasa.
-Witaj, piękna, kiedy wstałaś?
-Niedawno, nie chciałam cię budzić. -Wymusiłam mały uśmieszek, który posłałam w jego stronę. Nie wierzę że chcę go opuścić, ale muszę, mimo że nie chcę.
-To co może polecę zrobić nam śniadanie, a ty obudzisz Klarę?
-Okay, widzę że bierzesz na siebie łatwiejsze zadanie.
-No raz próbowałem ją obudzić to prawie zęby straciłem.
-Ty mi to mówisz? Ja tak mam codziennie.
-Okay, lecę, bo nigdy stąd nie wstanę, swoją drogą masz bardzo wygodne łóżko.
-No to wstawaj. -powiedziałam do niego gdy znów wygodnie ułożył się na poduszce.
-Ale, ja nie chcę.
-Nie bądź jak Klara.
-Czy właśnie wyśmiałaś własną córkę?
-Nie córkę tylko potwora, wstajemy. -po tych słowach sama wstałam udając się od razu do pokoju mojej córeczki.
-Kochanie wstawaj. -powiedziałam słodkim głosem, ale jak na złość maja córka tylko bardziej się owinęła.
-No już wstajemy robaczku. -podeszłam do jej łóżka i zaczęłam ją łaskotać. Klara zaczęła piszczeć i rzucać się na łóżku.
-Okay, okay już w staje. Już wstaje. -zaczęła krzyczeć. Razem z córeczką udałam się do kuchni, w której Lukas robił kanapki.
-Co tak szybko? Wszyscy mają zęby?
-Mam swoje sposoby przy których nie tracisz zębów.
-Będziesz musiała mi je zdradzić. Co dzisiaj robisz?
-Najpierw odwiozę Klarę do przedszkola, a potem pewnie będę się lenić, a ty?
-Mam zajęcia i muszę pojechać odwiedzić mamę.
-Okay. -uśmiechnęłam się i wiedziałam co muszę zrobić by się z Nim spotkać. Reszta śniadania minęła nam spokojnie. Zaraz po zjedzeniu ubrałam Klarę i odwiozłam ją do przedszkola. W między czasie zadzwoniłam do Justina z którym ostatnio coraz mniej gadałam i spytałam czy odebrałby Klarę z przedszkola, bo ja nie mogę, Oczywiście zgodził się. Następnie pojechałam do miejsca gdzie spodziewałam się Go spotkać. Czyli do starej lodziarni do której jeździliśmy, gdy byliśmy w pobliżu. Nie wiem czemu myślałam że go tam spotkam. Po prostu myślałam że odbierze to jako znak że chcę się z Nim widzieć, skoro cały czas mnie obserwuje.
Do lodziarni dotarłam jakieś cztery godziny później, usiadłam na krześle pod oknem i posiedziałam tam jakieś piętnaście minut. Gdy już chciałam wychodzić, drzwi się otworzyły, a mój wzrok powędrował po sylwetce, która właśnie weszła. Był to dobrze zbudowany mężczyzna, z brązowymi włosami i zielonymi oczami. Mógł mieć jakieś trzydzieści pięć lat nie więcej. Miał surowe rysy twarzy, w których rozpoznałam mój koszmar z przeszłości. Tak, to był mój ojciec...
Co do wieku jej ojca to jej matka urodziła ją w wieku czternastu lat, jej ojciec miał w tedy szesnaście lat. Wiem że się nie zgadza kilka rzeczy, więc tu postaram się to sprostować. W poprzednim rozdziale wspomniałam o tym że ma wysoko postawionych przyjaciół i był wojskowym. Przyjaciół ma bo pochodził z bogatej rodziny, a dzięki temu zdobył także karierę w tak młodym wieku.
CZYTASZ
Moja historia
RomanceMoja historia zaczyna się dużo wcześniej... niestety nikt jej nigdy nie poznał od początku do końca. Nazywam się Kolin Yung, jestem dziewczyną której nikt nie zna. Siedzi sama, jest zamknięta w sobie, ma tylko jednego przyjaciela, ale nawet on nie...