Rozdział 2O

4.6K 358 7
                                    

                                                             Przeczytaj króciutką notkę pod tym rozdziałem. WAŻNA.

Postanowiłam wcielić mój plan w życie, nieważne co będzie Klara i Lukas będą bezpieczni. Muszę teraz czekać tylko na odzew z jego strony, ale nie może to być list. Muszę się z nim skontaktować, ale jak? Może sam się nagle pojawi? Z rozmyślań wyrwał mnie zaspany głos Lukasa. 

-Witaj, piękna, kiedy wstałaś?

-Niedawno, nie chciałam cię budzić. -Wymusiłam mały uśmieszek, który posłałam w jego stronę. Nie wierzę że chcę go opuścić, ale muszę, mimo że nie chcę.

-To co może polecę zrobić nam śniadanie, a ty obudzisz Klarę?

-Okay, widzę że bierzesz na siebie łatwiejsze zadanie.

-No raz próbowałem ją obudzić to prawie zęby straciłem.

-Ty mi to mówisz? Ja tak mam codziennie.

-Okay, lecę, bo nigdy stąd nie wstanę, swoją drogą masz bardzo wygodne łóżko.

-No to wstawaj. -powiedziałam do niego gdy znów wygodnie ułożył się na poduszce.

-Ale, ja nie chcę.

-Nie bądź jak Klara.

-Czy właśnie wyśmiałaś własną córkę?

-Nie córkę tylko potwora, wstajemy. -po tych słowach sama wstałam udając się od razu do pokoju mojej córeczki.

-Kochanie wstawaj. -powiedziałam słodkim głosem, ale jak na złość maja córka tylko bardziej się owinęła.

-No już wstajemy robaczku. -podeszłam do jej łóżka i zaczęłam ją łaskotać. Klara zaczęła piszczeć i rzucać się na łóżku.

-Okay, okay już w staje. Już wstaje. -zaczęła krzyczeć. Razem z córeczką udałam się do kuchni, w której Lukas robił kanapki.

-Co tak szybko? Wszyscy mają zęby?

-Mam swoje sposoby przy których nie tracisz zębów.

-Będziesz musiała mi je zdradzić. Co dzisiaj robisz?

-Najpierw odwiozę Klarę do przedszkola, a potem pewnie będę się lenić, a ty?

-Mam zajęcia i muszę pojechać odwiedzić mamę. 

-Okay. -uśmiechnęłam się i wiedziałam co muszę zrobić by się z Nim spotkać. Reszta śniadania minęła nam spokojnie. Zaraz po zjedzeniu ubrałam Klarę i odwiozłam ją do przedszkola. W między czasie zadzwoniłam do Justina z którym ostatnio coraz mniej gadałam i spytałam czy odebrałby Klarę z przedszkola, bo ja nie mogę, Oczywiście zgodził się. Następnie pojechałam do miejsca gdzie spodziewałam się Go spotkać. Czyli do starej lodziarni do której jeździliśmy, gdy byliśmy w pobliżu. Nie wiem czemu myślałam że go tam spotkam. Po prostu myślałam że odbierze to jako znak że chcę się z Nim widzieć, skoro cały czas mnie obserwuje.

Do lodziarni dotarłam jakieś cztery godziny później, usiadłam na krześle pod oknem i posiedziałam tam jakieś piętnaście minut. Gdy już chciałam wychodzić, drzwi się otworzyły, a mój wzrok powędrował po sylwetce, która właśnie weszła. Był to dobrze zbudowany mężczyzna, z brązowymi włosami i zielonymi oczami. Mógł mieć jakieś trzydzieści pięć lat nie więcej.  Miał surowe rysy twarzy, w których rozpoznałam mój koszmar z przeszłości. Tak, to był mój ojciec...

Co do wieku jej ojca to jej matka urodziła ją w wieku czternastu lat, jej ojciec miał w tedy szesnaście lat. Wiem że się nie zgadza kilka rzeczy, więc tu postaram się to sprostować.  W poprzednim rozdziale wspomniałam o tym że ma wysoko postawionych przyjaciół i był wojskowym. Przyjaciół ma bo pochodził z bogatej rodziny, a dzięki temu zdobył także karierę w tak młodym wieku. 


Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz