Weszłam do bloku z ciężkim sercem. Bałam się, nie, nie ojca tylko pożegnania, nie tyle co samego pożegnania co bólu towarzyszącemu przy rozstaniu. W mieszkaniu zastałam Klarę i Justina, który zaopiekował się chwilowo Klarą.
-Hej Juss.
-Hej Kols, jak tam na dniu przeznaczonym tylko dla gorącej mamusi.
-Wspaniale, miała bym jeszcze jedną malutką prośbę dał byś to Lukasowi, bo ja jeszcze muszę wyjść, a to bardzo ważne. -powiedziałam podając mu do rąk małą kopertę.
-Oczywiście, ale gdzie ty znowu się wybierasz?
-Mam sprawę do załatwienia. A teraz muszę pogadać z Klarą w cztery oczy, okey?
-Spoko, poczekam w kuchni.
-Chodź kochanie. -zabrałam małą do jej pokoiku. Muszę się z nią należycie pożegnać, ale nie mogę nic zdradzić Justinowi.
-Co się dzieję mamusiu?
-Nic skarbię, chcę tylko się pożegnać...
-Ale dokąd jedziesz?
-Na razie nie mogę ci powiedzieć, wiesz jak będziesz duża to Lukas ci wszystko wyjaśni, tak?
-Ale dlaczego nie mogę pojechać z tobą?
-Ponieważ tam gdzie jadę będzie niebezpiecznie dla takich małych szkrabów.
-A czy ty będziesz tam bezpieczna?
-Tak, skarbie mi się nic nie stanie, ale niestety ty musisz tu zostać.
-Mamusiu, a kiedy ty wrócisz?
-Prawdopodobnie nigdy, skarbie. -spojrzałam w jej śliczne zielone oczka, w których widniały łzy.- Zostaniesz z Lukasem i zapewne wujek Justin będzie cię często odwiedzał. Będziesz szczęśliwa i nikt cię nie skrzywdzi. Będziesz bezpieczna. Musisz mi tylko coś obiecać?
-Ale mamusiu, czemu nie możesz zostać? Czemu mówisz że nie wrócisz? Czy ty umierasz?
-Nie, nie kochanie po prostu muszę wytłumaczyłam wszystko w liście do Lukasa, ale teraz się nie możesz dowiedzieć. Jak będziesz duża to Lukas ci wytłumaczy.
-Mamo ja już jestem duża.
-Tak? -powiedziałam,a na moją twarz wkradł się uśmiech. Wiedziałam że Klara nie jest normalną pięciolatką i rozumie więcej niż jej rówieśnicy, ale tego jednak nie zrozumie.
-Tak, umiem wiązać buciki i umiem pisać i czytać, a na przykład Lila z mojej klasy tego nie umie.
-Wiem skarbie jesteś bardzo mądra i do tego piękna, ale teraz tego nie zrozumiesz. Nie teraz mam nadzieje że kiedyś mi wybaczysz to że odeszłam. Skarbie, teraz musisz mi coś obiecać?
-Tak?
-Bądź silna, baw się i pamiętaj że mamusia będzie cię zawsze kochać, nawet kiedy jej nie mam przy tobie to bardzo, bardzo cię kocha, tak?
-A ja kocham ją. -powiedziała, a po jej rumianych policzkach spłynęły łzy. Przytuliłam ją mocno do siebie. Będzie mi jej strasznie brakować. Tak bardzo ją kocham, nie wiem co ja bez niej zrobię. To moje słoneczko i chmurka.
-Okey, mamusia musi teraz się spakować i liczy że pewien mały szkrab jej pomoże, co na to szkrabie?
-Jasne, ale co my spakujemy?
-Wszystko. -Jej oczka znowu się zaszkliły.
-Hej, hej małe szkraby nie płaczą, tylko pomagają. -połaskotałam ją w brzuszek, w za mian za co usłyszałam jej wspaniały śmiech.
Spakowałam się w dwie walizki ciuchów, nie zabrałam wszystkich. Sama nie wiem dlaczego, tak po prostu. Właśnie przytulam Justina, któremu powiedziałam że w liście wszystko jest wytłumaczone i że znikam tylko na dwa tygodnie.Uwierzył mi, ale i tak o wszystko wypytywał. No cóż to Juss. Teraz muszę tylko wyjść i już nigdy nie wrócić, oddać się w ręce ojca. Nie spodziewam się że nagle zacznie się wszystko układać, ni wiem jak wytrzymam, sama myśl że on mnie znowu dotknie mnie przeraża, ale wtedy przypominam sobie że robię to dla Klary i jest mi lepiej. W końcu oderwałam się od Justina. Podeszłam do drzwi, które się właśnie otworzyły i stanął w nich...
Zgadujcie :
Ojciec,
ktoś zupełnie inny, który pragnie zabić Kolin ,
może matka, która jednak żyje,
a może to Lukas?
Mój mózg jest bardzo porąbany, pamiętajcie o tym
CZYTASZ
Moja historia
RomanceMoja historia zaczyna się dużo wcześniej... niestety nikt jej nigdy nie poznał od początku do końca. Nazywam się Kolin Yung, jestem dziewczyną której nikt nie zna. Siedzi sama, jest zamknięta w sobie, ma tylko jednego przyjaciela, ale nawet on nie...