-Lukas, bo wiesz, ta sprawa dotyczy Klary. A tak dokładniej, jej... jej... Ojca.
-Co on ma do nas?.
-Bo... ja wiem kto jest jej ojcem. -powiedziałam szybko i cicho.
-Powtórzę co on ma do nas?
-Nie po prostu to ma wiele wspólnego z moją przeszłością, Ja cię okłamałam i to bardzo.
-Nie rozumiem cię Kolin.
-Ja znałam swoich rodziców, chociaż uwierz że bardzo pragnęła bym by było inaczej, ale takie było moje życie. Musisz wiedzieć, że gdyby nie ostatnie wydarzenia, nie obarczała bym cię tym. Jezu, ty nawet nie wiesz jak ja nie chcę ci tego mówić, popsuję tym wszystko co zaplanowałeś.
-Kolin, mów, ja nie rozumiem co takiego się stało. O co chodzi z ostatnimi wydarzeniami? Czy ojciec Klary się odezwał?
-Tak, ale to nie jest prawda że poznałam go na przypadkowej imprezie. Ja bardzo dobrze znam jej ojca. On się nie podda dopóki do niego nie wrócę.
-Nie możesz tego zgłosić na policję?
-Ma tam za dużo wtyk, gdybym to zgłosiła skończyło by się tylko tym że mnie znalazł, a do tego nie mogę dopuścić.
-Kto jest jej ojcem?
-Mój ojciec. -wyszeptałam tak bardzo bałam się na niego spojżeć.
-Że co?
-Mój ojciec. -powiedziałam tym razem patrząc mu w oczy. Lukas był w tak wielkim szoku że stał tylko i patrzył się na mnie.
-Proszę powiedz coś?
-Ale, Kolin co ja mam powiedzieć? Jestem w szoku, czy któś jeszcze wie? -pokiwałam przecząco głową. Lukas, po chwili ptrzyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego jek najbardziej mogłam. Potrzebowałam teraz jego bliskości. Te wspomnienia wciąż bolą. Nie mówiąc już o tym że poraz pierwszy w życiu powiedziałam to na głos. Moim ciałem wciąż wstrząsał szloch, płakałam i płakałam. Lukas tylko mnie przytulał i głaskał po plecach.
-Chcesz o tym pogadać?
-Pamietasz jak w tedy w parku powiedziałam ci że według mnie wciąż jestem dziewicą?
-Tak. To dla tego?
-Yhm... wiesz moje dziewictwo zostało odebrane mi siłą, więc tak jakby się nie liczyło, by najmniej dla mnie.
-Kiedy to się zaczęło? -powiedział mocniej mnie obejmując i równie mocno zaciskając powieki.
-Jak, miałam pięć lat, moja mama umarła, a mój... mój... ON powiedział że muszę mu ją zastąpić... -głos mi się załamał.
-Teraz już jesteś bezpieczna. Ciii, nic ci się więcej nie stanie. Pamiętaj że ja zawsze będę koło ciebie, Okey?
-Nie czujesz do mnie odrazy? -spytałam zdziwiona, ja sama nie raz chciałam się zabić, ale nie mogłam, bo musiałam żyć dla Klary. Te wspomnienia, Jego, bo nie mogę Go nazwać ojcem, są tak odrażające. przez nie ja czuję się taka odpychająca i okropna. Casami miewam chwilę w których czuję jego ręce na swoim ciele, jego szorstkie, wielkie łapy, na moim malutkim pięcioletnim ciele.
-Nie, kochanie... -odsunął mnie od siebie tak, abym mogła spojżeć w jego oczy. -Jedyne co teraz czuję to wielka nienawiść i odraza do tego pojebanego skurwiela. Jak można coś takiego zrobić dziecku?
-Nie wiem. Lukas ja czasem nie wytrzymuje już psychicznie, a zwłaszcza ostatnio. Dostałam list, jeszcze przed poznaniem ciebie,że wie gdzie jestem i że wypiękniałam i że pragnie mnie jeszcze bardziej niż kiedyś. Że chciałby wychowywać ze mną Klarę, że cieszy się że jej nie usunęłam i że już niedługo będziemy razem. Tak strasznie się boję że pewnego dznia on na przawdę powróci i że tym razem nikt mnie już nie uratuje. Poprzednio to babcia mnie od niego zabrała, bo gdy dowiedział się o ciąży kazał mi usunąć. Miałam wtedy tylko czternaście lat, ale wiedziałam że nie mogę zabić własnego dziecka. Poszperałam troszkę i dowiedziałam się że moja babcia jeszcze żyję. Wysłałam do niej list w jakiej sytuacij się znajduję, ona na tychmiast mnie z tamtąd zabrała, ale teraz ona nie zyje i nie wiem co mam zrobić.
-Kolin teraz masz mnie...
Straszna prawda wyszła na jaw wiem że była dosyć przewidywalna, a zwłaszcza po rozdziale o jej śnie, ale cóż takie życie. Przepraszam za wszystkie błędy i błagam o wybaczenie.
Gwiazdkujcie i komentujcie. :) (Z góry) Dziękuję za motywację
CZYTASZ
Moja historia
RomanceMoja historia zaczyna się dużo wcześniej... niestety nikt jej nigdy nie poznał od początku do końca. Nazywam się Kolin Yung, jestem dziewczyną której nikt nie zna. Siedzi sama, jest zamknięta w sobie, ma tylko jednego przyjaciela, ale nawet on nie...