Rozdział 27

4.3K 390 47
                                    

-Hej, hej stary, obudź się Śpiąca Królewno?

-Co, co się dzieje?

-Nie wiem po prostu, zacząłeś wrzeszczeć, a jesteśmy w szpitalu więc lepiej było by gdybyś się zamknął.

-Nie, miałem straszny sen o tym że Kolin nie żyje.

-Okay stary już rozumiem, ale spokojnie, operacja nie dawno się skończyła. Lekarze mówią że jej stan jest stabilny, na razie nic jej nie zagraża.

-A co z jej ojcem?

-Nie żyje, zmarła na miejscu.

-To dobrze, wiem ze nie powinienem tak myśleć, ale cóż ja na to poradzę?

-Nie, ja też tak myślę, chociaż chyba bym wolał żeby zgnił w więzieniu.

-No to także byłaby dobra opcja. A co z Klarą?

-Spoko jest pod opieką sąsiadki, jeszcze nic nie wie.

-A ile spałem, że jej operacja się skończyła?

-Od kiedy ja tu jestem, to pół godziny, a nie wiem kiedy zasnąłeś.

-Można do niej wejść?

-Lekarze powiedzieli że tak, ale jest w śpiączce, więc na nic nie licz.

-Kidy się obudzi?

-Dają jej max. tydzień.

-A gdzie leży?

-Sala 121.

-Okay. -wstałem żeby już odejść, ale przypomniałem sobie o czymś. -Ej, a jak ty się tego wszystkiego dowiedziałeś?

-Powiedziałem że jestem jej narzeczonym, sorry, ale to było pod presją nie wiedziałem co mam powiedzieć, dopiero po tym wszystkim zrozumiałem że mogę powiedzieć że jestem jej bratem.

-Nie nic się nie stało, to co teraz ja jestem bratem?

-Jeszcze raz sorry. -Odwróciłem się i zacząłem szukać odpowiedniej sali. Muszę być teraz blisko niej, mam nadzieję że ona będzie mnie słyszeć. Nie mogąc znaleźć sali, poprosiłem przechodzącą obok pielęgniarkę, o informacje. Ta zaprowadziła mnie pod samą salę, i zostawiła. Wszedłem i spojrzałem na najpiękniejszą kobietę na całym świecie. Nawet podłączona do tych wszystkich aparatur, które wydawały z siebie okropne dźwięki, wyglądała jak anioł. Usiadłem obok na małym, niewygodnym krzesełku i złapałem Kolin za rękę.

-Hej skarbie, nie wiem czy mnie słyszysz, ale mam wielką nadzieją że tak. Wiec, cóż nie poddałaś się, wiedziałem że nie mogłabyś mnie zostawić, mnie i Klary. Wiesz jeszcze jej nie powiedzieliśmy, ale w końcu będziemy musieli. Boję się tego momentu, nie wiem co my mamy je niby powiedzieć. Twoja mamusia jest w szpitalu, ponieważ jej tata to świr.  Gadam bzdury i wiem o tym, to dlatego że tak mi ciebie brakuje, brakuje mi twojego głosu, twojego śmiechu i tego błysku w oczach gdy mówisz o Klarze. Tej wesołej i pogodnej blondynki, którą jesteś. Proszę cię, nie każ mi jeszcze dłużej czekać i obudź się. Pamiętaj że będę przy tobie, kiedy w końcu się obudzisz, ale proszę zrób to szybko.Wiesz miałem dziwny sen o tym że umarłaś i musisz mi obiecać że do tego nie dopuścisz, okay, nie możesz mnie zostawić. Tylko się obudź...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Proszę, już już nie musicie mnie zabijać i dopadnę cię Horanowa88 :) :) :) Tak po za tym zauważyłam że mam mało osób na mojej drugiej książce serdecznie zapraszam na "Czy on musi być taki przystojny" Akcja zaczyna się mniej więcej od 5 rozdziału. Zapraszam i ostrzegam fabuła i ogólna reszta strasznie się różnią. 


Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz