66. Jesteś takim kretynem

3.5K 316 52
                                    

- Oh wypraszam sobie. To nie ja myślałem, że zimne ognie naprawdę są zimne i to nie ja je złapałem w dłoń, aby to sprawdzić! - jego ton głosu był poważny, jednak brunetka wiedziała, ze żartuje. Tak uwielbiany przez nią błysk w oku na nowo się pojawił, wywołując dreszcz wzdłóż jej kręgosłupa.

- Uch, idiota - jej oczy wywróciły sie kolejny raz, jednak na ustach zagościł uśmiech. Minęło kilka minut, które przesiedzieli w całkowitej ciszy, jedynie wymieniając się pojedynczymi spojrzeniami. W pewnym momencie Hemmings chwycił mały kamyk, celując nim w rękę dziewczyny. Kamień trafił idealnie w wycelowane miejsce, na co zirytowana dziewczyna odegrała mu sie tym samym. Hemmings zaśmiał się głośno, odchylając się do tylu, przez co rzucony przez dziewczynę kamyk trafił go w policzek. Raven roześmiała się głośno, zasłaniając rękoma usta. Lekko zirytowany blondyn, masując obolałe miejsce, pochwycił ten sam kamień, kręcąc nim kilka razy w dłoni. Minęło kilka minut i gdy Felton uśpiła swoją czujność, powróciła do czytania książki.

- Hej Lu... - urwała, gdy szary, małej wielkości kamień odbił się o jej czoło z dużą siłą, przyprawiając ją o zawroty głowy. Serce Luke'a przyspieszyło, nie spodziewał się, że dziewczyna akurat teraz podniesie swoją głowę. Nie był przygotowany na taki obrót sprawy, a widząc jak z małej rany ścieka powoli krew - sparaliżował go strach. Raven liczyła w myślach do dziesięciu, przykładając rękaw bluzy do rany, jednak widząc, jak plamka na materiale się powiększają uznała, że woli być zakrwawiona, niż brudzić nową bluzę. Szybko przeciągnęła ją przez głowę, pozostając jedynie w białej bokserce. Hemmings poderwał się z miejsca, biegnąc do namiotu i po chwili wracając z paczką chusteczek.

- Przyniosłem chusteczki, naprawdę nie chciałem uderzyć Cię w głowę Raven, przepraszam - wypuszczał z siebie słowa niczym katarynka, nie wiedząc co robic. Opakowanie wyleciało mi z rąk, tuż pod nogi dziewczyny i gdy schylił się po nie, jego łokieć uderzył w coś twardego. Głośny jęk utwierdził go w przekonaniu, że tym czymś była Raven. Nastolatka przykładała dłonie do oka, jęcząc z bólu. - O mój Boże Raven przepraszam, może jest jakąś maść tu czy coś, matko przepraszam. - jego poziom zażenowania i przerażenia rósł, rak samo jak zdenerwowanie dziewczyny.

- Luke jesteś takim idiotą! - wydarła się w końcu, wyrzucając ręce na boki.

- Raven ja - zaczął, jednak dziewczyna uciszyła go gestem ręki.

- Nie przerywaj mi idioto. - spiorunowała go spojrzeniem, jednocześnie okazując mu swoją irytację.

- Jesteś cholera takim idiotą Luke! - wydarła się, dźgając go palcem wskazującym w klatkę piersiową. Kropla krwi ściekła na jej oko, następnie spływając wzdłuż jej policzka niczym łza. - I tu juz nie chodzi cholera nawet o to! - dodała uniesionym głosem pokazując na swoją twarz.

- To o co Ci niby chodzi? Przecież nic takiego nie zrobiłem Raven, to ty przestałaś się do mnie odzywać. - odpyskował na swoją obronę, robiąc krok ku dziewczynie. Ta jednak umiejscowiła swoje dłonie na jego klatce piersiowej, odpychając go do tyłu.

- Bo może miałam jakiś powód? Kurwa jesteś takim palantem! - krzyczała na niego, cały czas żywo gestykulując.

- Oh doprawdy? To może jaśnie pani ujawniałaby mi ten powód swojej wielkiej złości?! - zrobil ukłon, jak gdyby kłaniał się przed królową Anglii. Złość dziewczyny udzieliła się również mu, oboje krzyczeli na siebie bez żadnych granic.

- Hm, no może dlatego, że przelizałeś się z jakąś dziwką, która chwile wcześniej mnie zwyzywała i wylała na mnie picie? Oh tak, myślę, że to dlatego kretynie! - podeszła bliżej, wbijając mu palec w klatkę piersiową. Hemmings obserwował jej twarz, która była prawie tego samego koloru co zasychająca krew na jej czole. W pewnym momencie zacisnęła dłoń w pięść na jego koszulce, unosząc głowę do góry. Ich twarze były blisko siebie, jednak przez dumę i złość nie przekroczyli stojącej miedzy nimi bariery.

- Ah tak, więc to moja wina! - wykraczał, odsuwając sie kilka kroków dalej. - Panna Felton jest zazdrosna, bo całowałem się z Melissą, oh ta fenomenalnie! - krzyczał, chodząc w kółko. W pewnym momencie potarł swoje skronie, milknąc na moment, jednak cisza nie trwała długo, bo chwilę później z powrotem stanął twarzą w twarz z dziewczyną.

- A czy ty przez sekundę chociaż pomyślałaś co ja kurwa czuje? Gdy widzę jak trzymasz się za ręcę z Connorem, gdy kurwa mać widzę, jak wpychacie sobie nawzajem języki do ust?! Oczywiście, że nie! Bo przecież wy udajecie! - zamachnął się rękoma, uderzając w korę drzewa. Złość blondyna sprawiła, że Raven poczuła się jak małe dziecko, które coś zepsuło. Naszły ją wyrzuty sumienia, ponieważ wiedziała, ze Luke ma racje. Spuściła głowę w dol, bawiąc się swoimi palcami u lewej dłoni.

- Wiesz co, to udawanie wychodzi Ci wręcz fantastycznie! A może ty naprawdę coś czujesz co Connora, co? - zaśmiał się gorzko, przeczesując palcami włosy.

- Nic do niego nie czuję Luke! Wiesz jak wyglada sytuacja, powiedziałam Ci po wszystkim! - jej głos się łamał. Nie chciała dłużej kłócić się z blondynem, to nie tak miało wyglądać.

Luke podszedł do niej, stając idealnie wprost niej. Uniósł swoją dłoń i chwycił nią jej brodę, którą następnie podniósł ku gorze, aby mogła na niego spojrzeć. Jej oczy były zaszklone, na co wyraz twarzy Luke'a złagodniał. Pochylił swoją głowę ku niej, opierając czoło o jej własne. Przez kilkanaście minut wpatrywali się sobie w oczy, ale dla nich to była wieczność. Tonęli w swoich spojrzeniach, próbując się uspokoić. Luke uniósł swoje dłonie, układając je na policzkach dziewczyny. Raven wciągnęła głośno powietrze, zagryzając lekko wargę.

- Nie rób tak - rzucił, kciukiem uwalniając wargę dziewczyny spod jej zębów. Raven niepewnie uniosła dłonie, jedną kładąc na karku chłopaka, a drugą na klatce piersiowej.

- Jesteś takim kretynem. - odezwała się prawie szeptem, na co kąciki ust Hemmingsa uniosły się ku górze. Nachylił się do przodu, cały czas mając otwarte oczy, a nie widząc cieniu sprzeciwu na twarzy brunetki, zrobił to.
Jego usta gwałtownie przywarły do jej, sprawiając, że jej kolana się ugięły. Na początku delikatnie muskał jej usta swoimi, jednak po chwili pocałunki stały się gwałtowniejsze i namiętniejsze. Nie wiedzieli jakie to przyniesie później konsekwencje, jednak nie przejmowali się tym tak długo, jak byli razem.

a/n
planowałam napisac ten rozdzial lepiej, jednak nie mam ani grama motywacji. Nie chxialam was zawieść, wiec dodaje rozdzial, ktory ma prawie 1000 slow, troche wiem poslodzilam, wiec mam nadzieje, ze mi to wybaczycie. Ze wybaczycie mi tak mala aktywność na tym opowiadaniu w przeciągu dwoch ostatnich tygodni.

Mam nadzieje, ze rozdzial sie podoba, bo starałam sie jak moglam, ale naprawde brak motywacji do tego co robie jest okropny, do tego moim zdaniem rozdzial jest slaby i kiepski, coz zycie.

kocham was

internet friends ✉️ hemmings /przerwaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz