Rozdział 1

784 51 9
                                    

Poniedziałek. Wreszcie koniec lekcji. Po ośmiu godzinach siedzenia w ławce w końcu wracam do domu! W deszcz... Jest ponuro, a kałurze coraz bardziej się powiększają. Kaptur na głowie, słuchawki w uszach, ręce w kieszeniach. Ludzie pomimo deszczu gapią się na mnie jak na ufoludka. W sumie w takim miasteczku w jakim mieszkam nie często spotyka się osobę w glanach, porozrywanych jeansach i skórzanej kurtce. A to przez to, że wychowywałam się z chłopakami z osiedla starszymi o 5 lat ode mnie. Całe szczęście, że deszcz nie pada mi prosto w twarz. W sumie nie przeszkadzałoby mi to. Przy muzuce, którą kocham wszystko było takie kolorowe.

Weszłam do domu. Jak zawsze nikogo nie ma. Nikt na mnie nie czeka, nic, cisza.. Zdążyłam się już przyzyczaić. Matka z ojcem zginęli w ''nieszczęśliwym wypadku" samochodowym dwa lata temu, ale czasami nadal mam nadzieję, że to jednak sen. Nikt z rodziny nie chciał mnie przyjąć pod swój dach. Byłam odmieńcem tylko dlatego, że moim idolem jest Michael Jackson. Wszyscy w rodzinie byli i są rasistami. Nie nawidzili "murzynów", a Michael jest przecież czarnoskóry. Przez to stałam się celem żartów i drwin. Po wypadku rodziców udało mi się wymigać od domu dziecka, więc mieszkam sama w wielkim domu.

Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapkę, a następnie włączyłam komputer. Wiedziałam, że powinnam się trochę pouczyć, bo podpadliśmy u geograficy i będzie ostro przesrane, ale jakoś nie miałam ochoty na naukę. W ogóle ogarniałam ten temat na jakąś tróje lub czwórę, a taka ocena mi starcza.

Pierwsze co włączyłam na komputerze to email.
- Oferta pracy, przypomnienie o wydarzeniu, podpisanie petycji, zakupy online - wymieniałam w myślach emaile, które do mnie przyszły i zaraz trafiły do kosza. Pomiędzi reklamami wyczytałam "Zaira Aguirre" - Oh, w końcu odpisała..

Zaira pochodzi z Wielkiej Brytanii. Jest jedyną osobą, która chce mieć ze mną jaki kolwiek kontakt. Jej mama jest Polką, więc Zaira zna dosyć dobrze polski. Teraz mieszka w Los Angeles więc piszemy emaile, bo Facebooka lub innych kont zakładać nie chce (całe szczęście). Też lubi Michaela. Nawet już go spotkała. Była na jego koncercie i zdobyła Jacksonowski Kapelusz z "Billie Jean". Zazdroszczę jej no ale nie każdy ma tyle szczęścia. Sama cały czas wierzę, że spotkam mojego idola.

Minęło kilka minut zanim email się załadował i otworzył.
- Musi być długi. - pomyślałam.
O dziwo email nie miał ani treści, ani tytułu. Był tylko załącznik. Znów musiałam czekać chwilę aż się pobierze. Otworzyłam go, a moje usta ułożyły się w kształt litery 'O'.

Przygarnięta Przez Gwiazdę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz