Rozdział 15

320 35 18
                                    

Zatrzasnęłam się w pokoju ze łzami w oczach. Oparłam głowę o ścianę i starałam się przełknąć łzy. Na nic. Opadłam na podłogę i zaczęłam ryczeć, kuląc się i chowając głowę w dłoniach.

~ W tym samym czasie na dole ~

Wszyscy stali w bezruchu, patrząc się na siebie oczami wyglądającymi jak pięciozłotówki.
- Wi-widzieliście to..? - zająknęła się Steph.
- Chyba każdy to widział.. - odpowiedział zaskoczony Eddie.
- To..to.. To Wiedźma! - wykrzyczała Steph.
- Spokojnie.. - przytulił ją Jay.
- Jak spokojnie?! Jak spokojnie?! To wiedźma, czarownica! Trzeba ją spalić na stosie! - panikowała Steph.
- Co Ty gadasz?! Niepoważna jesteś?! Toż to .. nadal Martyna! - wykrzyczał Eddie.
- Nie widziałeś jak nam groziła..? Czytałam o tych znakach. Jest potężna. W każdej chwili może nas zmienić w żaby.. - powiedziała spokojnie Zaira.
- Jesteście.. jesteśMY jej przyjaciółmi! Aj...! - Eddie machnął ręką i pobiegł na górę.
- Ed! - krzyknęła za nim Zaira, ale on już jej nie słyszał.

- Martyna.. - Eddie stał po drugiej stronie drzwi. Szybko przetarłam łzy i starałam się uspokoić. Nie lubiłam, gdy ktoś widział mnie zalaną łzami. Nie przyznawałam się do tego, że w ogóle potrafię płakać. - Otworzysz..?
- Nie.
- Proszę..
- Wiem co teraz sobie o mnie myślicie.. W ogóle, po co tu przyszedłeś? Przecież jestem potworem... - łzy znów zaczęły napływać mi do oczu.
- Ja.. Ja cię rozumiem.. - Co? Co on gada? Jak on może mnie rozumieć? Przecież.. nas, czarownic, już prawie nie ma.. - Proszę, otwórz. - zastanowiłam się i po chwili otworzyłam drzwi.
- Nie boisz się mnie? - zapytałam zdziwiona siadając naprzeciwko jego.
- Miałem kolegę czarodzieja. Wiem większość rzeczy o was. Dużo mi mówił o swoim pochodzeniu, o tym jacy jesteście, jak silne i jakie macie moce.
- Nie jestem taka jak on.
- Hę?
- Znasz się na znakach czarownic czy czarodzieji?
- Trochę..
Wyjęłam wielką, grubą, zakurzoną i gdzie niegdzie porwaną książkę i rzuciłam ją na łóżko. Podeszłam do Eddiego, wyciągnęłam ręce i pokazałam Znaki, a on zaczął dokładnie je oglądać. Po chwili oparł się o brzeg łóżka.
- Jesteś.. Wybraną.. - odparł po chwili.
- Tak. - opadłam obok niego na łóżko. - Nie boisz się mnie?
- Gdybyś miała zmienić mnie w żabę to zrobiłabyś już to dawno. - uśmiechnął się szczerze. - Chodź. - wstał z łóżka.
- Gdzie??
- Na dół, do reszty. - podał mi rękę żebym wstała z łóżka.
- Nie, nie chcę.. Nie zrozumieją..
- Zrozumieją, obiecują.
- Nie obiecuj za innych. Może już dawno uciekli.. - Eddie znów podał mi rękę. Tym razem złapałam jego rękę. Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy w stronę schodów. Usłyszałam szepty, widziałam jak wszyscy siedzieli na kanapach i fotelach. Cofnęłam się, chciałam wrócić do pokoju, ale poczułam mocny uścisk ręki. Spojrzałam na Eddiego, a on swoim uśmiechem dodał mi otuchu. Zeszliśmy na pierwszy schodek, który złowieszczo zaskrzypiał i nagle wszystkie szepty ucichły, a wszystkie oczy spojrzały się w naszą stronę. Zeszliśmy po schodach i stanęliśmy na równo z resztą osób.
- Ed! - Zaira zerwala się z miejsca, podbiegła do swojego chłopaka, wtuliła się w niego, a potem dokładnie przyjrzała się jego twarzy czy nic mu przypadkiem nie zrobiłam. Wyrwałam swoją dłoń z jego i zrobiłam dwa kroki do tyłu.
- Martyna chce wam wszystkim coś wytłumaczyć. - zaczął Eddie.
- Jest czarownicą! - krzyknęła Steph.
- Nie każda czarownica jest zła. - odpowiedział za mnie Ed.
- I Ty nazywałaś się moją przyjaciółką.. Ja pierdole.. - zasmiałam się bez krzty wesołości. - Jestem czarownicą od urodzenia. Ja tego nie wybierałam! Znaliście mnie od początku jako czarownicę..
- Rzuć jakieś zaklęcie! - krzyknął podekstytowany Matt.
- Jak sobie życzysz. - Machnęłam palcem, z którego 'wychodziła' zgniłozielona błyskawica i zamiast dużego filodendrona stała tam sterta książek, które przeczytałam przez swoje 16 lat.
- Woow! To jest zajebiste! Dotąd widziałem to tylko na filmach, a tu proszę, moja przyjaciółka ma nadprzyrodzone moce! - fascynował się Matt.
- Filmy kłamią.. - odparłam bardzo poważnie odwracając się na pięcie. Machnęłam palcem, z którego ponownie wystrzeliła błyskawica i pod sufitem zawisła wielka księga, która po chwili delikanie zaczęła opadać. Matt wyciągnął ręce przed siebie, starając się ją złapać. Wszyscy otoczyli Matta trzymającego księgę, a ja nadal byłam odwrócona od reszty i gapiłam się w okno. Telepatycznie otworzyłam księgę i przewróciłam kilka kartek.
- To nasza historia. - zaczęłam. - Kiedy jedna osoba w rodzinie jest czarodziejem, reszta też nim będzie. Nie każda czarownica jest zła, choć zdarzają się takie przypadki, ale automatycznie odbierana jest jej moc. Oczywiście każdy musi przebyć odpowiednie szkolenie. - używałam słów w ogóle do mnie niepodobnych. - Ja, jestem Wybraną, czyli mam najpotęrzniejszą moc.. Od urodzenia. - podkreśliłam. - Toczymy odwieczną walkę w obronie naszego świata przed atakami demonów, bo żyjecie w nieświadomości nadciągającego niebezpieczeństwa. - mówiłam odwracając kolejne kartki. Odwróciłam się, zamknęłam telepatycznie księgę i po chwili zniknęła z rąk Matta. - Rozumiecie mnie? - zapytałam, a w odpowiedzi usłyszałam ciszę.

Przygarnięta Przez Gwiazdę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz