"BangZ" byli spięci. W sumie nie dziwie się, bo nie wiedzieli czy wpuszczenie ich tu było podpuchą czy miłym gestem. Koszykarze byli rozluźnieni. Z rękoma w kieszeniach, na biodrach lub zaplecionymi na piersiach czekali na ruch nieznajomych.
Michael zrobił krok do przodu, a widząc to Jay zrobił to samo. Podali sobie ręce. Uff.. emocje opadły. Uśmiechnęłam się.
- Może zagracie z nami? - zapytał miło Michael.
- My? Nie mamy z Wami szans. - odpowiedział śmiejąc się Jay.
- Ok. To ja z Michaelem usiądziemy, a Wy zagracie. - zasegurowałam.
- No dobra. - zgodził się Jay.
Poszłam z Michaelem usiąść koło siatki. Rozpoczął się mecz. Nie wiedziałam, że moja drużyna jest taka dobra. Razem z Michaelem nie wyrabialiśmy ze śmiechu. Było tyle fauli, kroków i co nie tylko. Bardzo śmiesznie to wyglądało. Nagle trochę spoważniałam. Spojrzałam na Michaela, który nadal się śmiał.
- Dlaczego mnie tu wpuściliście? - wypaliłam nie zastanawiając się. - Przecież to Wasz teren, a mnie nawet nie znaliście.. - Michael spojrzał się na mnie i również spoważniał.
- Nikt z zewnątrz nigdy nie podchodził tak blisko. Każdy kto chciał zobaczyć jak gramy stał kilka metrów od siatki. A Ty stanęłaś i się o nią oparłaś. Nie bałaś się tego, że możemy Ci za to wpierdolić.
- I tylko dlatego? - zapytałam.
- Po prostu musiałaś tu wejść. Czuliśmy z chłopakami, że jeśli Cię nie wpuścimy, stracimy jakąś szansę.. choć.. sami dokładnie nie wiemy o co chodzi. Zrobiliśmy to, co uznaliśmy za słuszne. - opowiedział.
Uśmiechnęłam się.
- I od teraz jest to również Twoje boisko. - dodał.
- Ymm.. Dziękuję. Nie wiedziałam, że nie można tu nawet podchodzić. - powiedziałam, a Michael spojrzał na mnie pytająco. - Jestem z Polski. W Los Angeles jestem pierwszy raz. Właściwie trafiłam na te boisko przez przypadek. Szłam byle gdzie, aż doszłam tu.
- Aaa.. Dlatego nigdy Cię nie widzieliśmy. - powiedział Michael.
- Tak, pewnie dlatego. - dodałam śmiejąc się.
Wróciliśmy do oglądania meczu i znów zaczeliśmy śmiać się w niebogłosy. Mecz, a raczej sparing zakończył się wynikiem 10:5 dla koszykarzy.
- Super Wam poszło. - powiedziałam gdy podeszliśmy do naszych zawodników.
- Gracie całkiem nieźle. - Jordan zwrócił się do mojej grupy.
- No, no, no.. dostać pochwałę od Jordana to nie lada wyzwanie. - mówiłam to patrząc się w oczy Michaela i wszyscy wybuchliśmy śmiechem. - Ej, dobra. Zbierajmy się. Musimy jeszcze przećwiczyć układy na casting.
- Jaki casting? - zapytał Jace.
- Taneczny. Do tej wytwórni co szuka tancerzy. - odpowiedziałam.
- Aaa jasne. Myślicie, że pobijecie "HVDxo"? - Jace znów zadał pytanie.
- Oni też tam będą? - tym razem zapytała Steph.
- No tak.. - odpowiedział Kevin.
- Jezu! - krzyknęłam.
- Nie martw się. Poradzicie sobie. - Michael dodał mi otuchy obejmując mnie ramieniem.
- No pewnie, że damy radę! - krzyknęła Zaira.
- No to.. narazie. - powiedziałam i wszyscy zaczęliśmy się żegnać przybijając sobie "męską piątkę".
Zaczęliśmy wychodzić. Byłam ostania przy bramce.
- E! - krzyknął Jordan. Odwróciłam się do niego.
- Czekamy na Ciebie jutro. - dodał Alec.
Uśmiechnęłam się, zamknęłam bramkę za sobą i poszliśmy do domu Zairy.
CZYTASZ
Przygarnięta Przez Gwiazdę.
FanfictionMartyna stara się żyć życiem normalnej, przyziemnej szesnastolatki, choć nie wychodzi jej to jakby chciała. Jej moc jest coraz silniejsza, demony coraz częściej atakują Ziemię, a Ona prawdopodobnie jest sama, aczkolwiek cały czas wierzy, że kogoś zn...