Podjechałam pod dom. Weszłam do niego i pierwsze co zrobiłam to włączyłam Facebooka. Zaparzyłam sobie herbatę i czekałam na powrót moich przyjaciół. Cała głowna strona na Facebooku zalała się gifami i zdjęciami o Michaelu Jacksonie. Przypomniałam sobie o castingu i zjadł mnie stres.. obawiałam się. Zaczął mnie boleć brzuch, ręce przeżywały trzęsienie ziemi. Wyglądałam tak samo, jak wtedy, kiedy moja mama wracała z wywiadówki. Przypomniała mi się rozmowa z Jaxem. Boże, po co ja z nim gadałam. Starczy mi przyjaciół..
Godzina minęła bardzo szybko, a moje palce wystukiwały rytm zegara. Usłyszałam otwierające się drzwi i zerwałam się z krzesła.
- W końcu jesteście. - prawie krzyknęłam.
- Spokojnie Martyna, co jest? - zapytał Jay.
- Ta cisza, ta nuda, jest przerażająca!
- Hahaha - wszyscy zaczęli się śmiać.
Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy gadać. Mieliśmy dwie godziny do rozpoczęcia castingu.
- A i ten.. Jax usiądzie jutro z nami na obiedzie. - zapowiedziałam. Dziewczyny spojrzały na siebie.
- Martyna?! - prawie krzyknęła Zaira.
- Co?
- Mmm. - potrząsnęła brwiami.
- Ogarnij się.
- A czemu? - zapytał Matt.
- "Rekiny" jutro jadą na zawody.
- A on nie? - zapytał ze zdziwieniem.
- Kontuzja. - odpowiedziałam pokazując na ramie.
- Aaa. Spoko. Mi pasuje. To spoko gość. - powiedział Jay.
- Prawda. - poparł Matt.
Reszta też się zgodziła, a dziewczyny piszczały z radości, bo praktycznie nigdy nie potrafiły do niego zagadać.
- Ej może zacznijmy się powoli zbierać. Za niedługo trzeba wychodzić. - zauważył Eddie.
- Tak, chodźmy się przebrać. - zaproponowałam. Rozeszliśmy się po pokojach. Chwilę potem byliśmy już identyczni. Białe buty, szare dresy gdzie prawa nogawka była podwinięta, luźne, czarne koszulki no i fullcapy. Do tego na rękach i szyji mieliśmy grube naszykniki lub bransolety.
- To wygląda zajebiście. - stwierdził Ed i wszyscy się z tym zgodziliśmy.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i uznaliśmy, że warto będzie pakować się do naszego Vana.* 17:30. * *
Byliśmy już na miejscu baardzo zestresowani. Bez słów weszliśmy do środka. Zostaliśmy poczęstowani ciastem i zaprowadzeni do naszej garderoby. Tam zobaczyliśmy listę. Numerków było 58, a my byliśmy ostatni. Chcieliśmy wyjść na balkon żeby zobaczyć jak tańczą inni, ale okazało się, że nie możemy. Kiedy przyjdzie nasza kolej zapali się czerwone światełko i wywołają nas przez głośniki. Dziwne. Porozsiadaliśmy się po całej garderobie i zajeliśmy się czymś przyjemnym. Puściliśmy naszą składankę muzyki. Zaczeliśmy się relaksować siedząc w telefonach, leżąc, gadając lub kolorując odstesowywacze. Ja połączyłam się z WiFi i weszłam na Facebooka. Zobaczyłam 11 zaproszeń do znajomych. Dziesięć pierwszych osób to koledzy z klasy, a jedenastym był Jax Novoa. Zaakceptowałam wszystkich. Posprawdzałam newsy i nagle dostałam wiadomość na messengerze.- Siema.
- Cześć.
- Pamiętasz mnie?
- Trudno zapomnieć gościa, który oprowadzał mnie po szkole :D
- Hahah :D Co robisz?
- Czekam na naszą kolej na castingu. [zdjęcie]
- Jakiego? :o
- Taneczny.
- A ten ten no.
- Tak, ten ten xdI tak zleciały dwie godziny czekania na naszą kolej.
- Chyba będę zmuszona Ci coś jutro powiedzieć?
- Że jestem najprzystojniejszym chłopakiem w szkole? :D
- Masz zawysokie ego..
- Wiesz, mam już dosyć takiego gadania.
- Spoko. Nie musisz mi się zwierzać ;)
- Więc co mi chcesz powiedzieć.
- Jutro..
- Okej. Boje się.
- Nawet najlepszemu się zdarza ;)
- Słyszałem, że potrafisz dobrze zlać xd
- Od kogo?!
- Swoich źródeł się nie zdradza ;)
- Ja szybko mogę się dowiedzieć kto Ci to powiedział, ale tak to prawda ^^
- Oo a to jak? :#
- Jutro się dowiesz jak.I wtedy odezwał się głos w głośniku "BangZ proszeni na scenę.". I znów zjadł nas stres. Wyszliśmy z pokoju. Szlismy korytarzem o czarnych ścianach, delikatnie podświetlonych czerwonym światłem, a czerwony dywan miał nam dodać pewności siebie. Weszliśmy na scenę. Zobaczyłam 20 rzędów krzeseł. W trzecim rzędzie prawdopodobnie siedziało 5 jury. Dalej porozsiadali się inni ludzie. Przejrzałam szybko wszystkie rzędy, ale mój wzrok wrócił na rząd 5. Siedział tam mężczyzna w czerwonej koszuli i czarnym kapeluszu. Zamiast twarzy widziałam tylko loki. Michael Jackson, jest moc!
Stanęliśmy na swoich miejscach. Odwróciłam się do przyjaciół. Skinęli głowami. Dałam znak operatorowi muzyki, że może ją włączyć. Nogi same zaczęły latać po scenie, czułam się tak swobodnie. Cały stres minął. Jury i reszta byli zdumieni naszym wyluzowaniem i talentem.
W naszej choreografi staraliśmy się ująć jak najwięcej rodzaji tańców : balet, hip-hop, disco, electric, zumba, a nawet my, dziewczyny tańczyłyśmy z pomponami. 5 minut skakaliśmy po scenie. Skończyliśmy nawet nie zmęczeni.
- Dziękujemy. Wyniki podamy za pół godziny. - powiedziała jedna kobieta z jury.
Zeszliśmy ze sceny. Naszczęście tym razem mogliśmy chodzić po budynku. Usiedliśmy na schodach i gadaliśmy. Nagle przyszedł Matt z gitarą:
- Graj.
- A co ja Eska? W ogóle kiedy wyszedłeś?
- Widzicie? Tak dbacie o przyjaciela. - udał, że się obraził.
- Dobra, dawaj. Zagram Ci w ramach przeprosin, hahaha. - zaczęłam grać "Man in the Mirror". Na początku delikatnie, ale potem samo poszło. Rozkręciłam się. Potem "Billie Jean", "Beat it". Poczułam się jak na obozie harcerskim. Zakończyłam na "Bad". Poklaskaliśmy sobie nawzajem.
- Bardzo ładnie śpiewacie. - powiedziała osoba schodząca ze schodów. Od razu rozsunęliśmy się żeby mogła przejść. Spojrzałam w górę żeby zobaczyć kto nas tak pochwalił. Mężczyzna, czerwona koszula, czarny kapelusz, spodnie, buty i charakterystyczne białe skarpety. Nie trudno było się domyśleć, że to Michael Jackson. - To chyba moje piosenki. - zaśmiał się, a my zeszliśmy ze schodów żeby zrobić przejście Królowi.
- Dziękujemy. - odpowiedziałam. - Bardzo kochamy Pana twórczość.
- Proszę, tylko nie "Pan". Czuje się wtedy staro. Michael. - podał mi rękę.
- Martyna. A to Jay, Eddie, Steph, Zaira, Brook, Freddie, Luke, Matt i Will. - uścisnęłam jego rękę i przedstawiłam zespół.
- Miło mi was poznać. Tańczycie na prawdę niesamowicie!
- Dziękujemy. - tylko ja z nim rozmawiałam, bo reszte zamurowało. - Czy Ty też jesteś w jury?
- Nie, nie jestem, ale mój głos również się liczy. - cały czas był uśmiechnięty.
- Rozumiem. A czy.. - w tej chwili z głośników wydobył się miły, kobiecy głos:
- Wszystkie zespoły proszone na scenę.
Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na przyjaciół. - Musimy iść. - wskazałam na drzwi za którymi była scena. Michael kiwną głową. Poszliśmy tam gdzie wskazywałam. Chwilę później byliśmy na scenie. Stres zjadał mnie od środka.
- Ekhem. - odchrząknęła jedna z jury. - Na początek chciałabym podziękować, że się tutaj zjawiliście. Jesteście pełni energii i nieziemsko utalentowani. Każdy występ był na swój sposób cudowny, ale musimy wybrać tylko 10 osób z pośród was. - spojrzałam na przyjaciół i wszyscy złapaliśmy się za ręce. - Po długich naradach i dyskusjach doszliśmy do wniosku, że najodpowiedniejszym wyborem będą zespoły. Dziękuję osobom, które wystąpiły indywidualnie, ale niestety musicie opuścić scenę. - wszyscy zaczęli schodzić z opuszczonymi głowami. Zespołów zostało chyba 5 lub 6. - Tak, dziękujemy również zespołom, które mają więcej niż 10 członków. - zeszły dwie grupy. Nadal nie wiedziałam ile dokładnie było grup, bo wszyscy się wymieszali. - Więc zespołem, z którym będziemy współpracować jest.. - jakaś grupa dziewczyn w strojach za około 1000zł patrzyła na nas z góry. No tak, bo my w dresach za 50zł to be. - A raczej są "BangZ". - w pierwszej chwili nie wiedziałam co robić, ale przyjaciele zaczęli krzyczeć i skakać to ja z nimi. Wybiegliśmy na przód i ukłoniliśmy się dalej skacząc i przybijając sobie piątki, przytulając się. Spojrzałam na jury, stali i klaskali. Spojrzałam dalej inni też klaskali. Szukałam Michaela, jest, on też klaskał, gdy zobaczył, że na niego patrzę pokazał mi dwie okejki. - Dziękujemy wszystkim. A wam gratulujemy. W najbliższym czasie dostarczymy wam papiery. - zakończyła.
Weszliśmy do garderoby cali w skowronkach.
- Od początku było wiadome, że wygramy. Łuhu!! - krzyknął Jay.
- TYRYTYTYRYTYRYTYYY! - zaśpiewał Matt.
- Łuu! Brawo nam wszystkim! - krzyknęłam i wszyscy zaczęliśmy bić brawa. Ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć, gdy reszta tańczyła i śpiewała w najlepsze.
- O cześć. - odwiedził nas Michael. - Proszę, wejdź. - zaprosiłam go pokazując ręką do środka. Wszyscy skupili wzrok na Michaelu.
- Chciałbym wam pogratulować. - powiedział i zaczął klaskać.
- Dziękujemy. - odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem na twarzy. - Powiedz.. cieszysz się, że będziesz miał tak niesamowitych tancerzy? - wypaliłam i wszyscy zaczęli się śmiać.
- No pewnie! - zaśmiał się.
- Mam nadzieję, że to nie był sarkazm. - odważył się powiedzieć Matt.
- Musisz wiedzieć, że słabo mi wychodzą sarkazmy. Nie, to nie był sarkazm. - śmiałam się z moim idolem, który był sporo ode mnie starszy, a czułam się jakby był moim kolegą. - Wiecie od kiedy zaczynacie?
- Nie, jeszcze nie.
- To ja wam powiem. - wyszczerzył zęby. - Tu macie układ. - wyjął kartki zza pleców i rozdał każdemu po jednej. Szczęki opadły nam do ziemi. - Jutro o 15 podjedzie pod was limuzyna, bo do 14:30 macie lekcje. Do zobaczenia. - uśmiechnął się i wyszedł, a my staliśmy jak wryci.* * *
Siedzieliśmy w domu, gadając o dzisiejszym dniu.
- Ej! Macie dużo sił? - zapytałam.
- Ja się czuje jakbym wypił przed chwilą conajmniej z dwie kawy. - odpowiedział Jay.
- Ok. To może przećwiczmy ten układ ci dał nam Michael?
- O dobry pomysł! - zgodzil się Matt.* * *
O godzinie 01:00 popadaliśmy jak muchy. Szybko pozasypialiśmy. Jutro czekał na nas najlepszy dzień ever.
CZYTASZ
Przygarnięta Przez Gwiazdę.
Fiksi PenggemarMartyna stara się żyć życiem normalnej, przyziemnej szesnastolatki, choć nie wychodzi jej to jakby chciała. Jej moc jest coraz silniejsza, demony coraz częściej atakują Ziemię, a Ona prawdopodobnie jest sama, aczkolwiek cały czas wierzy, że kogoś zn...