Rozdział 19

267 34 1
                                    

Podjechaliśmy pod szkołę motorami i jeszcze zanim zdjęliśmy kaski, dookoła nas pojawiło się multum osób. Wszyscy gratulowali nam wygranej w castingu. Przyjaciele czuli się ze swoją sławą bardzo dobrze, ale ja wolałam się wycofać. Ledwo przepchałam się pomiędzy ludźmi, którzy nas otaczali i jak najszybciej weszłam do szkoły, ale tam też każdy mi gratulował. Poszukałam swojej szafki, która naszczęście była na odludziu. Nikogo tam nie było. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam szukać książek do bioli. Znalazłam. Oparłam się plecami o szafkę. Chciałam już siadać na podłogę, ale zobaczyłam przed sobą ławkę. Usiadłam na nią. Miałam jeszcze 15 minut do początku lekcji, więc postanowiłam zostać tu gdzie cicho. Zadzwoni dzwonek, a ja z trudem znajdę salę, w której jeszcze nigdy nie miałam lekcji. Brzmi fascynująco. Siedziałam tak i wertowałam książki od bioli, które zafundowała mi szkoła, miłe z ich strony. Przy okazji rozmyślałam jak to będzie pracować z Michaelem.. Z transu wyrwał mnie Jax.
- Siema. - powiedział siadając obok mnie.
- Hej. - odpowiedziałam zamyślona.
- Gra..
- NIE! - krzyknęłam. - Nie mów tego.
- Okay. - zaśmiał się.
- Słuchaj, wiesz gdzie jest sala 72, od bioli? - zapytałam.
- Wiem, zaprowadzić Cię?
- Yhymn. - wstaliśmy i zaczęliśmy iść powoli w stronę tłumu.
- Co miałaś mi powiedzieć? - zapytał.
- Widziałam co wczoraj zrobiłeś kiedy mnie oprowadzałeś po szkole. - zatrzymałam się. Widziałam jak Jax zaczą się zaniepokoić.
- Ja Ci to wytłumaczę, bo wiesz..
- Jax. Nie musisz. - spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Jestem taka jak Ty. - rozejrzałam się po korytarzu i pokazałam znaki.
- Cco? - Jax przeczesał ręką włosy i oparł się o szafkę. - Wybrana. - wyszeptał.
- Yhymn.
Nastała kilku sekundowa cisza.
- To pokażesz mi gdzie jest sala od bioli? - zapytałam.
- Tak, chodź.
- Jest nas dużo? - zapytałam, idąc korytarzem pełnym uczniów, stojąc po jego prawej stronie.
- Co robisz po lekcjach?
- O 15:00 jade na spotkanie z Michaelem, ale co to ma do mojego pytania?
- Jak chcesz to mogę Cię zapoznać z kilkunastoma Czarodziejami.
- A Czarowice? - zapytałam. Jax zatrzymał się i spojrzał na mnie z wyrazem twarzy, którego nie mogłam odczytać.
- Jesteś ostatnia.
- Aha. Spoko. - wybałuszyłam oczy. Ruszyliśmy dalej.
- Więc będziesz chciała ze mną pojechać?
- Tak. Od dziecka nie znałam żadnego czarodzieja.
- Już znasz. - puścił oczko. - Tu masz sale od bioli. - powiedział i nagle podbiegli do mnie moi przyjaciele.
- Gdzie ty byłaś? - krzyknęła Zaira.
- Przy swojej szafce.. - spojrzałam na Jaxa.
- Co z nim robiłaś? - zapytał podejrzlwie Jay.
- A co Cię to ochodzi? - uniosłam ręce do góry.
- Nic. Tylko rozmawialiśmy. - wtrącił się Jax. - Cześć. Do zobaczenia na obiedzie. - odwrócił się i poszedł tam skąd niedawno wróciliśmy. Zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. Usiadłam jak zawsze, jak najdalej od nauczyciela, czyli na końcu.

* * *
- Jak smakują tutaj obiady? - zapytałam siadając z tacą przy stoliku.
- Nie są najlepsze, ale da się przeżyć. - stwierdził Ed.
Okazało się, że moi kumple mają swoje miejsce, czyli połączone 3 stoliki ze sobą. Spojrzałam na wejście do stołówki i nagle ujrzałam tam Jaxa. Uśmiechnął się i poszedł po swoją tacę z jedzeniem. Za chwilę podszedł do nas.
- Można? - zapytał.
- Jasne, siadaj. - odpowiedziała Steph i odsunęła się od Zairy, aby usiadł pomiędzi nimi. Odcięłam kawałek steku i spróbowałam go. Ciężko przeszedł mi przez gardło. Spojrzałam na niego krzywo. Tego nie dało się jeść! Odsunęłam tacę i oparłam głowę o rękę. Spojrzałam na przyjaciół.
- Mówiłem, niezbyt dobre. - powiedział Jax. - Ale jest na to sposób. - wyprostowałam się tak jak i reszta. - Nikt nie widzi. - zaśmiał się.
- O czym On mówi? - zapytał Jay.
Nachyliłam się do siedzącego naprzeciwko mnie Jaxa i szepnęłam.
- Nie chce nadużywać mocy.
- Co? Jesteś Wybraną. - parsknął śmiechem.
- Powiedziałaś mu?! - prawie krzyknęła Zaira. - Przecież to tajemnica!
- Jest taki jak ja..
- Jesteś Czarownicą? - zapytał Jaxa, Matt.
- Czarodziejem! - wymachnął rękoma do góry. Machnął palcem i na jego talerzu zamiast ochydnego steku leżały frytki z burgerem . Uśmiechnął się do mnie. Rozejrzałam się i zrobiłam to samo.
Zmieniliśmy temat z czarownic na szkołę. Pogadaliśmy tak jeszcze przez 10 minut i skończyła się przerwa. Rozeszliśmy do swoich klas.

* * *
Szłam korytarzem z plecakiem na plecach i kaskiem pod pachą, gdy nagle usłyszałam gwizd. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Jaxa idącego w moją stronę. Zaczekałam na niego.
- Gdzie Twoi kumple? - zapytał.
- Powiedziałam im żeby nie czekali, że jadę z Tobą.
- Czyli jednak się zdecydowałaś?
- Chcę poznać swoją kastę.
Wsiedliśmy na motory. Domyśliłam się, że mam jechać za Jaxem, ale jechałam obok niego. Droga była pusta, więc zaczęliśmy się ścigać. To była świetna zabawa.
Dojechaliśmy do parku i stanęliśmy przed normalnym.. kościołem? Na pierwszy rzut oka był to kościół, ale potem zaczął przemieniać się w Instytut. Stałam jak wryta. Słyszałam o nim, ktoś mi kiedyś o nim opowiadał. Na żywo był jeszcze piękniejszy.
- Idziesz? - zapytał Jax wyciągając do mnie rękę.
- Tak. - powiedziłam jak zaczarowana, ale nie złapałam jego ręki na co zareagował normalnie.

Przygarnięta Przez Gwiazdę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz