Przez następny tydzień kazdy mój dzień wyglądał tak samo, czyli wstawałam około godziny 8, poranna toaleta, śniadanie. Potem szłam do chłopaków na grę w kosza. Wracałam po około 4 godzinach, które zlatywały bardzo szybko. Czasami błąkałam się po parku, który był nie daleko domu Zairy, w którym nadal mieszkaliśmy w 10-tkę. Następnie od 16 zaczynaliśmy próby, które wykanczały.
Nie chciałam wracać już do Polski.. Poznałam tu bardzo wielu wspaniałych ludzi. Chciałam zostać przy moich przyjaciołach.. Chciałam tańczyć, chciałam grać w kosza, a nie uczyć się fizyki. A przecież, tam w "moim" liceum nikt mnie do szczęścia nie potrzebował. Oceny miałam przeciętne i z nikim się nie kolegowalam, bo nikt mnie nie tolerował. Ubierałam się w stylu rockowym, a w mojej szkole przewarzał rap. Rozmawiałam na ten temat z moją paczką przyjaciół, z którymi tworzylam "BangZ". Dowiedziałam się przy okazji, że wszyscy chodzą do tego samego liceum, które podobno jest niedaleko domu Zairy i że chcą przeprowadzić się gdzieś bliżej, abyśmy znów byli razem. Po tej rozmowie postanowiłam zadzwonić do dyrektorki i powiedzieć jej o tym.
- Dzień dobry. Z tej strony Martyna Vladimoff, uczennica klasy pierwszej A liceum.
- Dzień dobry. Czemu dzwonisz? - powiedziała niby surowym, ale miłym głosem.
- Więc.. chodzi o to.. wie pani. Jestem teraz za granicą u mojej rodziny i bardzo się u nich zadomowowiłam. Chcą żebym u nich została i w sumie ja też bardzo bym chciała.. - tłumaczyłam.
- Ahamm.. Czyli, chcesz odejść z tego liceum?
- Tak. - odpowiedziałam pewnie.
- Niespodziewalam się tego po tobie.. Po tym wszystkim co dla Ciebie zrobiłam, chcesz po prostu tak odejść?! - zaczęła krzyczeć.
- Chcę pani wzbudzić we mnie litość? Podjęłam już decyzję, odchodzę.
- Pff. W takim razie musisz przyjechać tu po swoje papiery.
- Nie może mi ich pani wysłać?
- Nie. Masz tu przyjechać. - odlozyła słuchawkę.
Zachowywała się trochę jak dziecko..
- Muszę lecieć do Polski po papiery.. - obróciłam się do przyjaciół.
- Nie może ci ich wysłać? - zapytał Eddie.
- Nie.. najwyraźniej nie może.. - odpowiedziałam.
- Lecę z tobą. - powiedziała Zaira wstając i podchodząc do mnie.
- Ja też. - powiedziała Steph i również do mnie podeszła.
- I ja. - zrobił to samo Eddie.
- My też. - powiedział Brook podchodząc z resztą grupy. Stanęliśmy w kółku i razem wkrzyknelismy "BangZ" podnosząc ręce do góry.
- Kocham Was. - powiedziałam.
- To ja poszukam biletów. - zachichotal Matt.
- A ja idę się spakować. Zostaniemy tam na noc, prawda? - zapytała Steph.
- Jeśli chcecie to oczywiście. - odpowiedziałam i wszyscy przytaknęli.
Każdy zaczął się pakować, szukać biletów. Ja postanowiłam wpierw odwiedzić moich przyjaciół z boiska.
* * * *
- Hej, chłopaki. - krzyknelam podchodząc do boiska.
- Witaj ponownie. - powiedział serdecznie Jace.
Usiadłam przy siatce obok chłopaków. Zamyśliłam się.
- Martyna? - Michael machal mi ręką przed oczami.
- A, tak co? - obudziłam się.
- Co Ci? - zapytał.
- A nie nic. Tylko. Muszę wam coś powiedzieć. - chłopcy się przerazili. Po ostatnim ważnym komunikacie wcale się im nie dziwie. - Wiecie, jestem z Polski. Uczę się tam w liceum. Postanowiłam, że chce tu zostać. Tylko, teraz muszę pojechać tam po papiery. - spojrzałam na wyświetlacz telefonu, bo poczułam, że przyszedł SMS. "Lot dla 10 osób dziś o 15:30" - Wylatuje o 15:30.
- Z kim lecisz? - zapytal podejrzliwie Alec.
- Z Bangami. - odpowiedziałam. - Słuchajcie, wiem, że się o mnie martwcie, dlatego przyszłam wam to powiedzieć.
- Jesteś nasza dziewczynka. - powiedział Michael, targajac mnie za włosy jak starzy brat młodszą siostrę. - Mamy prawo się o Ciebie martwić.
- Michael.. Nie rozczulaj się tak. Wiesz, że jestem inna. - zażartowałam, a on uśmiechnął się krzywo. - Dobra, muszę iść. Rozumiecie. Cześć. - powiedziałam wstajac i idąc w stronę bramki. Oczywiście wszyscy się, ze mną pożegnali i życzyli nam miłego lotu.
* * *
Wróciłam do domu. Wszyscy byli już spakowani choć do wyjazdu z domu było jeszcze dobre półtorej godziny. Zaczęłam się pakować, gdy usłyszałam ciche wchodzenie kogoś do "mojego" pokoju.
- Oo, Steph. Co tam? - zapytalam.
- Hmm.. wszystko ok. Tylko.. potrzebuję twojej pomocy.
- Mojej? - udawalam zdziwiona, choć zawsze ktoś do mnie przychodził z prośbą o pomoc. - Słucham. - przestałam pakować walizkę i usiadłam na łóżku.
- Ymm.. bardzo podba mi się Jace.. wiesz który.
- Tak wiem. - nagle przypomniałam sobie sekrety jakie sobie mówiliśmy na wczorajszym spotkaniu.
- Czy mam u niego szansę? Ty masz z nim dobry kontakt.
- Masz Steph. I to bardzo duże. - usmiechnelam się.
- Naprawdę? - była zdziwiona.
- Tak.
- Ojacie! Dzięki! - przytulila mnie i wyszła z pokoju.
Opadłam na łóżko w wielkim westchnieniem. Zawsze każdemu doradzam i pomagam. Ale nie każdy chcę robić mi to samo.. W myślach byłam teraz na boisku z chłopakami. Siedzieliśmy w kółku na środku boiska. Wtedy oficjalnie zostałam ich przyjaciółka i członkini grupy "Buldogs". Każdy z nas mówił swój największy sekret, a ten który się sprzeda czekało nękanie, ale nigdy im się to nie przytrafiło. Kiedy przyszła moja kolej, zawachalam się. Nie byłam pewna czy na pewno mogę im to powiedzieć. Zdecydowałam jednak, że im to powiem. Serce biło mi jak przy biegu na 600 metrów.
- Więc.. moją tajemnicą jest to, że jestem inna.. - wyciągnęłam przed siebie ręce, pokazując ich wewnętrzną strone, zacisnęłam pięści. Na moich rękach pokazały się różne zygzaki przypominające, ostatnio modne tatuaże. - Jestem czarownicą..
Teraz zrobiłam to samo. Sama nie byłam pewna czy napewno chcę nią być, ale nic na to nie poradzę - jestem Czarownicą od urodzenia.
- Hej! - drzwi otworzyły się bardzo szybko. Podniosłam się szybko, usuwając znaki z rąk. - Zaraz jedziemy.
- Ah. Okej. Już schodzę.
Nie wiem dlaczego odważyłam się powiedzieć to, kim jestem dla ludzi, których znam zaledwie kilka dni, a nie potrafię tego powiedzieć moim najlepszym przyjaciołom, których znam od pieluchy..
Skończyłam się pakować i zeszłam na dół. Weszliśmy do wielkiego vana i pojechaliśmy na lotnisko.
CZYTASZ
Przygarnięta Przez Gwiazdę.
FanficMartyna stara się żyć życiem normalnej, przyziemnej szesnastolatki, choć nie wychodzi jej to jakby chciała. Jej moc jest coraz silniejsza, demony coraz częściej atakują Ziemię, a Ona prawdopodobnie jest sama, aczkolwiek cały czas wierzy, że kogoś zn...