Rozdział 29

181 24 3
                                    

- Mmichael? Co Ty tu robisz? - usiadłam na baczność.
- To raczej ja powinienem zapytać.. - stał nade mną z rękami włożonymi w kieszenie.
- No siedze se.. - starałam się wyluzować.
- Miałaś wsiąść do limuzyny.
- Ale nie wsiadłam.
- Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś Ci się stało. Czemu nie wsiadłaś?! - mówił z pretensją. Nie poznawałam go.
- Nie chciałam.
- Czemu!?
- Nie krzycz na mnie! - wstałam szybko z ławki stając na przeciwko niego.
- Odpowiedz mi!
- Nie muszę Ci wszystkiego mówić! - krzyczeliśmy na siebie.
- Martyna!
- Boże, Michael! Co mam Ci powiedzieć?! Że nie mam nikogo i nie mam się gdzie podziać?!!
Zapadła chwila ciszy. Właśnie wtedy zorientowałam się co powiedziałam. Michael usiadł na ławce i schował twarz w rękach. Spojrzał na mnie.
- Przepraszam.
Podeszłam i usiadłam obok niego.
- Luz. To nic takiego.
- Nie wiedziałem..
- Michael..
- Przepraszam..
- Michael. Spójrz na mnie. Czy wyglądam na osobę, która ma Ci za złe to, że nie wiedziałeś? - uśmiechnęłam się. Mike westchnął. Po chwili szybko wstał.
- Chodź. - wystawił do mnie dłoń.
- Gdzie? - zaśmiałam się.
- Chodź. - wziął moją walizkę i ponownie podał mi dłoń. Złapałam za nią i wstałam. Miałam mieszane uczucia, ale twardo szłam z Michaelem.

Przygarnięta Przez Gwiazdę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz