Rozdział 4

441 48 1
                                    

Następnego dnia

*puk, puk*

- Proszę. - powiedziała miło dyrektorka.
- Dzień dobry. Można? - zapytała.
- Oo. Panna Vladimoff. Proszę, siadaj. Słucham Cię.
- Chodzi o to, że odezwała się do mnie rodzina ze strony mamy. Poprosiła żebym przyjachała do nich na ferie do Los Angeles. Zarezerwowali już bilet, a nie wiedzieli, że ferie kończą się dopiero za tydzień. I chciałam spytać czy mogłabym pojechać do nich wcześniej niż kończą się ferie. Bardzo chciałabym się z nimi spotkać. Wie Pani, że od dwóch lat jestem kompletnie sama. Myślę, że takie spotkanie z rodziną dobrze mi zrobi. - od zawsze umiałam kłamać. Pani dyrektor patrzyła na mnie z zainteresowaniem. Chyba mi się udało.
- Na kiedy masz zarezerwowany bilet?
- Na jutro wieczór. - odpowiedziałam bez jąkania się.
- Z racji na Twoją sytuację, zgadzam się. - myślałam, że ją uścisnę. - Ale.. - o nie, jest 'ale'. - ..na koniec roku szkolnego nie możesz mieć żadnej 3, bo inaczej nie dostaniesz promocji do następnej klasy.
- Umm.. Dobrze. Dziękuję Pani - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem po czym wyszłam.

Niech to szlag! Z połowy przedmiotów zawsze miałam 3, a teraz nie mogę mieć żadnej, bo nie zdam.. Zachciało mi się jechać ja ten casting!.. Zaraz, zaraz? Dlaczego obwiniam się za chęć spełniania swoich marzeń?! Szybko wymazałam zdanie o castingu. Do cholery jasnej, dlaczego ja się nie uczę?!. O tak, o wiele lepiej..

Zadzwonił dzwonek na lekcję. Pobiegłam szybko pod salę od historii, która była na drugim piętrze. Klasa była już w środku. Zapukałam i weszłam.
- Przepraszam, za spóźnienie. Byłam u Pani Dyrektor. - powiedziałam zdyszana na co klasa odpowiedziała głośnym "Uuu, przypał". Spojrzałam na nią groźnym wzrokiem i wszyscy się zamknęli. Nie wiem dlaczego, ale cała klasa się mnie bała. 26 osób w tym 19 chłopaków boi się jednej dziewczyny.

Usiadłam na swoje miejsce, wyjęłam książki i słuchałam o czym dziś będzie lekcja. W połowie wypowiedzi Pani Rendón (tak miała na nazwisko) rozmarzyłam się i odpłynęłam. Otrząsnęłam się dopiero wtedy kiedy dyżurny zaczął rozdawać każdemu po kartce. Szturchnęłam Sebastiana, który siedział w ławce przede mną. Odwrócił się.
- To kartkówka?
- Tak.
- Pomożesz mi? Odwdzięcze się!.. - przerwał mi.
- Dobra potem mi wyjaśnisz. Pomogę Ci. - uśmiechnął się, a ja mu ten uśmiech odwzajemniłam.

- Czas start. Macie 10 minut. - powiedziała Pani Randóm.
Sebastian zaczął ściągać za kartki, którą miał pomiędzy nogami.

- Masz zadanie 2? - zapytałam najcichszym szeptem jakim potrafiłam.
- C, B, A. - odpowiedział i dalej pisał w swojej kartce.

Zauważyłam, że Pani Randóm zaczyna wpatrywać się w Sebastiana.

- Sebastian. - powiedziała donośnym głosem. - Wstań. - Sebastian wziął kartkę szybko schował ją za plecami. - Pokaż ręce. - pokazał lewą, bo w prawej trzymał ściągę. - Drugą. - za plecami przełożył kartkę i pokazał prawą rękę. - Pokaż mi obie ręce. - Pani Randóm nie dawała za wygraną. Po klasie zaczęły chodzić szmery, a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Sebastian wsadził kartkę za spodnie i pokazał dwie ręce. - Obróć się. - czułam strach Sebastiana. Wiedziałam jak będzie miał przesrane kiedy Pani Randóm zobaczy tę ściągę. Popchnęłam piórnik tak że spadł na ziemię. Nachyliłam się żeby go podnieść i w tej chwili zabrałam mu ściąge za spodni, a on się odwrócił. - Dobrze, siadaj. - powiedziała i dała spokój. Podniosłam piórnik, a Sebastian posłał mi uśmiech, a z ruchów jego ust wyczytałam "Dziękuję.".

Przygarnięta Przez Gwiazdę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz