Rozdział 32

225 26 4
                                    

Zaczęłam na nowo rozpakowywać swoje rzeczy. Po wielu nieudanych namowach Michaela żebym zamieszkała w większym pokoju i tak wybrałam ten stary. Usiadłam na łóżku i ruchem palca wsadzałam ubrania do szafy i kładłam książki na biurko.
Nagle poczułam się strasznie samotna. Nie miałam pojęcia czy powiedzieć Michaelowi i reszcie prawdę. Nie wiedziałam jak to wpłynie na nasze stosunki. Czy odsuną się ode mnie jak tamci? Czy zrozumieją?
Przerwałam rozpakowywanie i wyjęłam telefon z kieszeni. Znalazłam numer Jaxa. "Musimy się spotkać.". Za chwilę dostałam odpowiedź "Za 10 minut pod Ace Cafe.''.
Szybko skończyłam się rozpakowywać. Wyszłam z pokoju i zaczęłam szukać Michaela. Siedział na fotelu w salonie i oglądał TV z Paris i Blankietem.
- Michael, chcę się wykąpać, mogę prosić o jakiś ręcznik?
- Jasne, chodź. - powiedział i wstał z sofy. Podszedł do komody i wyciągnął z niej dużą, fioletową kosmetyczkę. - Proszę. - podał mi ją z wielkim uśmiechem.
- Dzięki. - odwzajemniłam uśmiech i poszłam w stronę łazienki.
Weszłam i zamknęłam drzwi na klucz. Wiedziałam, że nikt mi nie będzie przeszkadzał, więc położyłam kosmetyczkę na półce i teletransportowałam się pod Ace Cafe.
Jax już na mnie czekał. Gdy tylko mnie zauważył, od razu podszedł.
- Cześć, co jest?
- Cześć. - rozejrzałam się dookoła. - Nie tutaj.
Jax również się rozejrzał.
- Tam? - pokazał głową na mały lasek. Potaknęłam.
Szliśmy w ciszy. Głosy pubu powoli cichły. Gdy weszliśmy do lasu słyszeliśmy tylko szum drzew i śpiew ptaków. Skręciłam w stronę ławki stojącej pomiędzy drzewami. Usiedliśmy.
- Słucham. - powiedział dokładnie mi się przyglądając.
Wzięłam głęboki wdech.
- Kiedy opuściłam Neverland niewiedziałam gdzie się podzieję. Nie miałam żadnego planu. Szłam i szłam aż zaszłam do jakiegoś parku gdzie znalazłam ławkę i tam się zatrzymałam. Chyba zasnęłam, nie wiem. W każdym bądź razie spotkał mnie Michael i namówił do powrotu do jego domu. Zgodziłam się.
- Więc w czym problem?
- W czym? W tym! - machnęłam ręką zostawiając za sobą zielony szlaczek. - Nie mam pojęcia czy mu powiedzieć..
- Najlepiej jak będziesz z nimi szczera.
- Tylko jak byłam szczera z Zairą i resztą to wcale nie było tak najlepiej.. odwrócili się ode mnie. Niezaakceptowali mnie. A co jeśli.. oni też mnie nie zaakceptują? Jak zacznął mnie wyzywać? Nie wytrzymam tego drugi raz.. - zaczęłam płakać. Naprawdę zależało mi na Michaelu i jego rodzinie.
- Słuchaj. - ujął moją dłoń. - Michael i reszta poznali Cię kiedy byłaś już czarownicą. A to że im odrazu nie powiedziałaś to raczej logiczne. Poza tym nie wierzę żeby Michael zaczął na Ciebie krzyczeć ze względu na to, że jesteś kim jesteś od lat. Na pewno na początku będą chwile zawachania, ale to normalne. O takich rzeczach słyszy się tylko w bajkach i filmach. Nikt nie bierze tego na poważnie. Po prostu powiedz im to.
Siedziałam i łkałam patrząc jak jego potężne dłonie obejmują moje. On uważnie mi się przyglądał. Dziwiłam się, że nie mówi tekstów typu "O kurwa, Ty płaczesz?" albo "Przestań ryczeć.". No ale miał rację, musiałam im powiedzieć. Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Nie zrobie tego sama. - powiedziałam cicho. - Proszę..  bądź ze mną.
- Oczywiście. - uśmiechnął się. Zabrał rękę z moich dłoni i położył ją na moim ramieniu. Bez problemu opadłam na jego tors. Potrzebowałam ciepła. Potrzebowałam otuchy.

Przygarnięta Przez Gwiazdę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz