- Hej Carla - odezwałem się do naszej gosposi. Posłała mi uśmiech.
- Jak ci minął dzień w szkole? - spytała gdy poszedłem za nią do kuchni. Carla jest tutaj od kiedy pamiętam. Pomagała mi zawsze w lekcjach, gotowała przepyszne obiady i często ze mną rozmawiała. Rodzice rzadko bywali w domu.
- W porządku - powiedziałem siadając na stołku i opierając dłonie na blacie. Złapałem jabłko i wgryzłem się w nie - Carla? Co byś powiedziała, gdybym zaproponował ci żebyś w piątek wieczorem gdzieś.. wyszła? I najlepiej przenocowała w hotelu?
- Co ty kombinujesz Niall? - spojrzała na mnie podejrzliwie, a ja uśmiechnąłem się lekko starając się przybrać niewinną minkę.
- Nic. Chciałbym zaprosić kilku znajomych - wzruszyłem lekko ramionami.
- Czyli impreza? Twoi rodzice nie byliby zadowoleni..
- Dlatego super by było gdyby się o tym nie dowiedzieli - przerwałem jej - Są w Seattle, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Proszę Carla..
Spojrzała na mnie i westchnęła.
- Ale na twoją odpowiedzialność. Jakby co, ja wyszłam bo moja córka zachorowała. Nie spalcie domu - powiedziała szykując dla mnie obiad.
- Jesteś najlepsza - powiedziałem uśmiechając się do niej szeroko - Co tak właściwie u Marie?
Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu, Carla przyprowadzała tutaj swoją córkę, Marie i bawiliśmy się razem. Zmieniło się to gdy zaczęła gimnazjum. Przestał ją interesować jakiś dzieciak.
- W tym roku kończy studia - odparła dumna - Ma już zagwarantowany staż w kancelarii adwokackiej.
- To wspaniale - powiedziałem. Kiwnęła głową. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o Marie, potem wziąłem talerz z zapiekanką do swojego pokoju. Zjadłem i zabrałem się za zadanie domowe. Mój telefon zawibrował SMSem, odłożyłem więc Romeo i Julię i sięgnąłem po komórkę. Odblokowałem ekran spodziewając się wiadomości od Harry'ego, zdziwiony zauważyłem SMS od nieznanego numeru.
Od Nieznany:
"Jak myślisz, czy gdyby Romeo, przyszedł sekundę później, zobaczyłby żyjącą Julię, wszystko skończyłoby się szczęśliwie?"
Zamrugałem kilka razy i ponownie przeczytałem SMS zdumiony jego treścią.
Do Nieznany:
"To chyba pomyłka"
Od Nieznany:
"Chcesz mi powiedzieć, że książka którą trzymasz przed sobą to nie jest Romeo i Julia?"
Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem przerażony na okładkę książki. Przełknąłem z trudem ślinę i natychmiastowo zablokowałem nieznany numer. Wstałem i podszedłem do okna. Otworzyłem je, wyjrzałem ale nie zobaczyłem niczego poza naszym dużym ogródkiem i pustą ulicą.
Mamy alarm. Żaden psychopata się tu nie dostanie. Może ktos robił sobie debilne żarty.
Wróciłem do czytania Romeo i Julia, jednak wciąż spoglądałem podejrzliwie na okno.
- Dobranoc - powiedziałem do Carli gdy szedłem po prysznicu do swojego pokoju. Odpowiedziała mi tym samym. Wciągnąłem na siebie spodnie od piżamy i koszulkę, wsunąłem się pod kołdrę i zasnąłem.
Od autorki: Na razie będzie beznadziejnie nudno, ale dajcie mi się rozkręcić. Od 4 rozdziału będzie więcej Malika :)
CZYTASZ
Like Crazy | Ziall (mpreg) ✔
FanfictionA z Nim..? Różnie to bywa. Czasami jest taki czuły, a czasami to kawał skurwysyna. [kiedyś była ładniejsza okładka, ale bałam się, że wa**pad by się wkurzył za obrazki dla dorosłych więc musiałam zmienić, żeby nie usunęli mi ff/konta]