- 07 -

8.7K 657 157
                                    

Szykowałem się właśnie na wyjście z Liamem, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Dziwne, to ja miałem przyjechać po niego, a nie on po mnie. Poza tym, jest za wcześnie. Zbiegłem na dół w samych jeansach i otworzyłem drzwi. Otworzyłem szeroko oczy widząc Zayna przede mną.

- Co ty tu robisz? - spytałem. Uśmiechnął się lustrując mnie od góry do dołu, koniuszkiem języka zwilżył dolną wargę zatrzymując wzrok na moim odkrytym torsie. Poczułem gorący rumieniec na policzkach - Przestań - mruknąłem.

- Pomyślałem, że za mną tęsknisz - uśmiechnął się szeroko.

- Nie mogłeś się bardziej mylić - warknąłem.

- Oh nie przesadzaj blondyneczko.

- Jeżeli dobrze pamiętam, miałeś się ode mnie odwalić - powiedziałem mrużąc zły oczy.

- Ja pamiętam, że chciałeś odpowiedzi na kilka pytań. Wymyśliłem zabawę.

Zmarszczyłem brwi.

- Jaką zabawę? - spytałem niepewnie. Zayn uśmiechnął się i wszedł do domu mijając mnie. Westchnąłem cicho. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie - Idę się ubrać - mruknąłem.

- Nie musisz. Uwierz mi, nie przeszkadza mi to - powiedział uśmiechając się. Prychnąłem i wszedłem na górę. Naciągnąłem na siebie czarny tshirt i wróciłem do salonu - Siadaj - poklepał miejsce obok siebie. Zrobiłem to i spojrzałem na niego wyczekująco. Zerkałem wciąż na zegarek, za pół godziny muszę jechać po Liama - Śpieszysz się gdzieś?

- Tak jakby - westchnąłem - Jaka zabawa?

- Połączenie tchórza i 20 pytań - odparl siadając bokiem by patrzeć na mnie. Uniosłem brwi pytająco - Możesz zadawać mi pytania, ja nie pytam ale wykonuję jeden ruch - powiedział kładąc dłoń na moim udzie. Szybko odepchnąłem jego rękę, na co zaśmiał się cicho - Jeżeli zdecydujesz, że nie mogę ruszyć się dalej, przestajesz zadawać pytania - znowu położył dłoń na moim udzie ale trochę wyżej. Wziąłem drżący oddech, tym razem nie strzepnąłem jego ręki. Spojrzałem mu w oczy - Rozumiesz?

Powinienem się nie zgodzić i wyrzucić go na zbitu pysk, ale nie zrobiłem tego. Czemu? Cholera wie.

- Tak.

- Pytaj - powiedział przekrzywiając głowę z uśmiechem. Obrócił mnie tak, że siedziałem twarzą do niego.

- Śledzisz mnie? - spytałem gdy on ścisnął lekko moje udo - Masz odpowiadać szczerze.

- Nie. Nie śledzę cię. To, że raz czy dwa na siebie wpadliśmy, nie znaczy, że od razu za tobą chodzę - powiedział wywracając oczami.

- Czemu się mnie uczepiłeś? - zapytałem na co uniósł na mnie wzrok.

- Nie uczepiłem się ciebie - potrząsnął głową.

- Więc co tu robisz? - warknąłem. Prychnął i przesunął dłoń wyżej, tak, że jego palce były oddalone o zaledwie trzy centrymetry od mojego krocza. Wdech, wydech. Wcale mi się to nie podoba. Wcale! - Więc?

- Jesteś taki uroczy i zabawnie się denerwujesz gdy mnie widzisz - parsknął krótkim uśmiechem. Fuknąłem cicho zły. Zaraz, czy on powiedział, że jestem uroczy? Wcale to nie sprawia, że się rumienię. Rumienię się przez jego dłoń która jest niebezpiecznie blisko mojego krocza. Cholera.

- Czemu często nie ma cię w szkole? - spytałem o pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła mi do głowy. To nie tak, że chciałem żeby mnie dotykał.

- Mam swoje sprawy - powiedział pochylając się do mnie, a ja nie do końca wiedziałem co zamierza.

- Jakie to sprawy? - przekrzywiłem delikatnie głowę.

- Prywatne i niebezpieczne - wymruczał i to był moment jak wpił się w moje wargi. Sapnąłem cicho i oparłem dłonie na jego torsie chcąc go odepchnąć.

- Mam chłopaka, do cholery! - wyszeptałem gdy odsunął swoje usta od moich, na może dwa milimetry.

- Ja go tu nie widzę - powiedział ponownie przyciskając wargi do moich. Popchnął mnie tak, że leżałem na kanapie, a on wisiał nade mną.

- Pytanie! Nie zadałem pytania - wysapałem kładąc dłoń na jego twarzy by znowu mnie nie pocałował. Mimo iż cholernie tego chciałem. Liam, myśl o Liamie. Tak, myśl o Payne'ie gdy mega seksowny Malik przyciska cię do kanapy.

- Czekam - powiedział patrząc mi w oczy. Dłonie miał oparte na kanapie w okolicach moich ramion.

- To prawda, że sprzedajesz narkotyki, bierzesz udział w nielegalnych wyścigach i robisz masę innych nielegalnych rzeczy?

- Tak - odparł całując mnie. Jęknąłem cicho i zarzuciłem nogę na jego talię, przymykając powieki. Poczułem jak jego erekcja, ociera się o moją. Cholera. Nieświadomie odwzajemniłem pocałunek i rozchyliłem wargi.

- Ale co 'tak'? - wyszeptałem w jego usta wplątując palce w jego włosy.

- Handluję narkotykami i ścigam się. Już dawno powinienem siedzieć w więzieniu - powiedział w moje wargi. Poczułem jak jego dłoń błądzi pod moją koszulką.

- Stop! - jęknąłem próbując go odepchnąć - Koniec, nie chcę już grać!

Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Żartujesz sobie? - spytał otwierając szeroko oczy. Potrząsnąłem głową. Nie chcę zdradzać Liama mimo iż tak naprawdę nie jesteśmy tak do końca parą. Ale już go chyba sprawdziłem, pozwalając Malikowi na to wszystko.

- Idź już - wymamrotałem ignorując ściskające mnie jeansy i to jak widoczna była jego erekcja. Wstał i prychnął cicho. Złapał skórzaną kurtkę która leżała na kanapie, rzucił ją tam gdy wchodził do salonu.

- Pieprzona dziewica - mruknął pod nosem idąc do drzwi. Zamrugałem kilka razy i zignorowałem to jak zabolało mnie to co powiedział.

Zerknąłem na zegarek, cholera! Dwadzieścia minut temu, powinienem był odebrać Liama!

Like Crazy | Ziall (mpreg) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz