Leżałem w łóżku już kolejny dzień z rzędu. Nie byłem w stanie robić nic więcej prócz płakania i spania. Wciąż nie mogłem uwierzyć czemu mnie zostawił.
Zayna nie było już 11 dni.
Nie odbierałem telefonu, ani od Landona, ani od Liama, który, o dziwo, wydzwaniał codziennie. Nie odbierałem tym bardziej od nieznanych numerów. Po pewnym czasie przestałem w ogóle zerkać na dzwoniący telefon.
Niechętnie wstałem z łóżka, gdy ktoś od ponad godziny dobijał się do drzwi. Przytrzymałem się ściany gdy zakręciło mi się w głowie. Jakoś doczłapałem się do drzwi i otworzyłem je. Jamie jakby odetchnął z ulgą gdy mnie zobaczył. Za to mi zrobiło się ciemno przed oczami i runąłem na ziemię tracąc przytomość.
Obudziłem się w szpitalu. Jęknąłem cicho i rozchyliłem powieki.
- Kurwa, żyjesz - odezwał się znajomy głos obok. Po chwili Landon pochylił się nade mną.
- Co ja tu robię? - spytałem ochrypłym głosem. Odchrzaknąłem cicho by oczyścić gardło.
- Przyszedłem do ciebie, dobijałem się, bałem się, że coś sobie zrobiłeś! - odezwał się Jamie przysiadając na skraju łóżka - I zemdlałeś. Myślałem, że może z głodu czy wycieńczenia, albo odwodnienia. Nie wydawało się, żebyś coś jadł przez ostatnie dni. Zawiozłem cię do szpitala i.. - zaciął się patrząc na mnie. Zmarszczyłem brwi.
- I co? - spytałem niepewnie.
- Jesteś w ciąży - powiedział Landon zimnym głosem. Poczułem jak robi mi się słabo.
- C-co? - zająknąłem się - Żartujecie, prawda? - zaśmiałem się nerwowo patrząc po trzech chłopakach stojących nade mną. Nikt się nie śmiał. O Boże, oni nie żartowali.
- To dziecko Zayna? - spytał Landon. Zmarszczyłem brwi.
- Tylko z nim uprawiałem seks - odparłem. Za kogo on mnie uważał? Gdy Zayn odszedł, przepłakałem noce w jego pościeli tuląc do siebie jego sweter który jeszcze nim pachniał.
- Wspaniale kurwa - mruknął.
- Kiedy on wróci? - spytałem - Czy w ogóle wróci?
- Nie wiemy tego - wymamrotał Luke.
Zacisnąłem powieki czując jak kłują mnie pod nimi łzy. Automatycznie położyłem dłoń na swoim brzuchu. Noszę w sobie życie. Mam osiemnaście lat i jestem w ciąży, noszę dziecko mężczyzny który uciekł bez słowa pożegnania.
- Będziesz musiał dbać o siebie - odparł Luke - Jeść, pić, próbować żyć.
- Nie chcę żyć bez Zayna - wyszeptałem a po moich policzkach spłynęły łzy których nie byłem już w stanie powstrzymać.
- Powinieneś. Dla Waszego dziecka - powiedział Jamie łapiąc mnie za rękę która od razu wyszarpałem.
- To jest moje dziecko. Nie moje i Zayna. Widzisz gdzieś go tu? Ja nie! - uniosłem głos.
- Gdyby mógł to by tu..
- Zamknij się - warknąłem na Luke'a - Gdyby tylko chciał, zadzwoniłby chociaż do mnie.
- Dobra, chodźmy. Dajmy mu odpocząć - mruknął Landon przerywając naszą wymiane zdań. Westchnąłem cicho i obróciłem się na bok.
Nie mogę w to uwierzyć.
- Będę miał dziecko - wyszeptałem do siebie gdy zostałem sam w pokoju. Pogłaskałem się po płaskim jeszcze brzuchu.
Chciałbym by Zayn tu był, by mnie przytulił i obiecał mi, że się zajmie mną i naszym dzieckiem.
Od autorki: Jeżeli ktoś nie lubi mpregów, to ja naprawdę nie zmuszam Was do czytania. Przypominam, że cała ta historia, to fikcja literacka.
CZYTASZ
Like Crazy | Ziall (mpreg) ✔
FanfictionA z Nim..? Różnie to bywa. Czasami jest taki czuły, a czasami to kawał skurwysyna. [kiedyś była ładniejsza okładka, ale bałam się, że wa**pad by się wkurzył za obrazki dla dorosłych więc musiałam zmienić, żeby nie usunęli mi ff/konta]