- 39 -

5.4K 484 62
                                    

Dwa lata po narodzinach Harmony, w końcu zebraliśmy się z Zaynem i tak oto, stoimy w kościele. Patrzyłem z uśmiechem jak moja dwuletnia córeczka idzie ze swoim starszym, czeroletnim bratem za rękę i rzuca kwiaty. Wytarłem pojedyńczą łze gdy usiadła i znalazłem się w końcu przy Zaynie.

Złapał mnie za rękę, a ja posłałem mu mały uśmiech.

- Czy jest ktoś kto nie zgadza się z.. - ścisnąłem mocniej dłoń Zayna i zamarłem słysząc jak drzwi kościoła się otwierają. Obróciłem się i zobaczyłem kobiete która szła w naszym kierunku z małą dziewczynką za rękę.

- Ja - odpowiedziała miękkim głosem i stanęła tuż przy nas. Wpatrywałem się zdezorienowany to w blondynke to w małą dziewczynkę.

- A powód? - ksiądz spojrzał wymownie na kobietę.

- Ten - wskazała na Zayna - Jest ojcem mojego dziecka - powiedziała a mi zrobiło się słabo. Jakby zabrakło mi tlenu..

- C-co? - wyszeptałem. Przeniosła na mnie zielone oczy i uniosła jedną brew.

- Przeleciał mnie i myślał, że tak po prostu zniknie. To jest Alice, ma cztery lata.

Tyle co Oliver. Jeżeli Zayn jest ojcem tej dziewczynki, musiał uprawiać seks z tobą kobietą przed lub po swoim zniknięciu. Spojrzałem na Zayna i wyrwałem dłoń z jego uścisku.

- Niall, to jakiś.. - zrobił krok w moją stronę a ja się cofnąłem. Nie kontrolowałem łez ściekających po moich policzkach. Zdradził mnie - To stek bzdur Niall! Nigdy nie widziałem tej kobiety na oczy! - powiedział patrząc na mnie błagalnie.

- O nie mój drogi. Tak łatwo nie wykręcisz się z ojcostwa - odezwała się blondynka kręcąc głową i cmokając niezadowolona. Podbiegłem do Liama który siedział z moimi dziećmi i wziąłem Harmony na ręce, a Olivera za rękę. Ruszyłem szybkim krokiem do wyjścia z kościoła.

- Niall! Proszę nie! Ona kłamie! - usłyszałem wychodząc z kościoła.

Wsiadłem do limuzyny do samochodu który miał nas zabrać stąd po ceremonii. Przytuliłem do siebie dzieci i rozpłakałem do reszty. Poprosiłem kierowce by zawiózł mnie do mojego starego domu. Do rodziców.

Stanąłem przed drzwiami trzymając Olivera za rękę, a Harmony na rękach. Otworzyła mi matka. Zdziwiła się na mój widok. Tak, syn po raz pierwszy od pięciu lat pokazuje się, do tego w garniturze i towarzystwie dwójki dzieci.

- Hej - odezwałem się słabym od łez głosem. Spojrzała na mnie i zacisnęła usta. Mimo tego, że czas jej nie oszczędzał, wciąż wyglądała pięknie. Odstawiłem Harmony i mocno ją przytuliłem, znowu płacząc. Czułem jak cicho szlocha w moją marynarke.

- Witaj synku - wyszeptała a ja odsunąłem się od niej powoli.

- Możemy wejść? - spytałem na co kiwnęła głową - Chodźcie.. - wziąłem dzieci za ręce i weszliśmy do środka. Mama zaprowadziła nas do salonu. Usiadłem na kanapie i posadziłem dzieci obok siebie. Nic się tu nie zmieniło.

- Kto to? - spytała siadając na fotelu obok mnie.

- Oliver i Harmony, twoje wnuki - powiedziałem cicho. Patrzyła dłuższą chwilę na moje dzieci - Właśnie uciekłem z własnego ślubu, bo okazało się, że mój prawie-mąż ma dziecko w wieku Olivera z jakąś obcą kobietą - wyszeptałem z łzami ściekającymi po moich policzkach.

- Mąż? Czyli..

- Tak, jestem gejem. I wciąż jestem z tym chłopakiem którego poznaliście w dniu kiedy wyrzuciliście mnie z domu. A właściwie.. już z nim nie jestem. Nie chcę go widzieć. Nie wierzę, że mnie zdradził - schowałem twarz w dłoniach. Płakałem kilka minut a mama i Oliver gładzili mnie uspokajająco po plecach - Mamo? Gdzie tata..?

- W Nowym Jorku - odpowiedziała cicho - Zrobię ci herbaty kochanie. Uspokoisz się. Czy twoje.. dzieci, chcą się czegoś napić?

- Sok wystarczy dla Olivera. Dziękuję - wymamrotałem.

- Niall? - uniosłem wzrok na mamę - Tęskniłam za tobą każdego dnia, ale nie miałam odwagi się odezwać - powiedziała i zniknęła w kuchni. Spuściłem wzrok i zrzuciłem buty. Skuliłem się na kanapie tuląc do siebie dzieci. Tylko je, teraz mam.

Like Crazy | Ziall (mpreg) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz